O tym, że 60-letni Henri Proglio zostanie szefem największej firmy energetycznej Europy, wiadomo było od września, kiedy prezydent Francji Nicolas Sarkozy udzielił mu swojego poparcia.
Wybór nikogo nie zdziwił. Proglio regularnie był przyjmowany w Pałacu Elizejskim już od czasów Jacques’a Chiraca. Z Nicolasem Sarkozym łączyły go nawet bliższe kontakty, o czym świadczy fakt, że znalazł się w gronie najbliższych osób, które były z Sarkozym w dniu wyboru na najwyższe stanowisko w państwie.
Henri Proglio postawił jednak warunek: nie zrezygnuje z posady w Veolia Environnement – największej firmie z branży wodociągowej na świecie. Pracował w niej przez 30 lat, pokonując wszystkie szczeble kariery, by dojść do stanowiska prezesa. Od pięciu lat był też w radzie dyrektorów EdF.
Rząd się zgodził, by Proglio zachował honorową funkcję szefa rady nadzorczej Veolii bez łączenia wynagrodzeń. Mimo to informacja wywołała we Francji burzę. Związki zawodowe przypomniały, że Proglio zarobił w ubiegłym roku 1,6 mln euro, podczas gdy odchodzący prezes EdF Pierre Gadonneix – 1,1 mln euro. W 2007 r. wynagrodzenie Proglio było jeszcze wyższe – wynosiło 2,5 mln euro. Związki EdF uznały to za dobry pretekst do żądania podwyżek pensji.
Porozumienie z załogą w sprawie podwyżek będzie dla Henri Proglio jednym z łatwiejszych zadań. Główne wyzwanie, jakie stawia przed nim rząd , to skuteczna walka o międzynarodowe zamówienia na rynku energii nuklearnej. EdF powinno ściśle współpracować z francuskim producentem reaktorów Arevą, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie.