[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/morawski/2010/04/27/pokryzysowy-powrot-decouplingu/]skomentuj[/link][/srodtytul]
Na całym świecie zastanawiano się bowiem, czy rynki wschodzące są w stanie utrzymać wysoki wzrost PKB przy narastającym na Zachodzie kryzysie finansowym. Okazało się, że nie (choć z wyjątkami).
Teraz pojawia się podobny dylemat, choć termin klucz jest inny: „multi-speed recovery” – ożywienie o zróżnicowanej prędkości, czyli de facto decoupling II. Ludzie zastanawiają się, czy kryzys finansów publicznych, jaki dotyka Grecji i grozi innym krajom, przełoży się na kolejny światowy kryzys finansowy i gospodarczy? To bardzo ciekawe pytanie również z punktu widzenia Polski.
Często powtarzana odpowiedź brzmi: nie, świat wyjdzie z kryzysu, a męczyć będą się tylko ci, którzy nadmiernie się zadłużyli. Rzeczywistość staje się jednak coraz bardziej skomplikowana.
Kryzys finansów publicznych w największych gospodarkach (USA, Japonia, Wielka Brytania), który mógłby być szokiem dla całego świata, wydaje się mało prawdopodobny. Bardziej realnie należy rozpatrywać scenariusz, w którym Stany Zjednoczone w reakcji na przyrost długu będą musiały zmagać się z wyższymi stopami procentowymi, co obniży wzrost PKB i tym samym podetnie skrzydła globalnej gospodarce. Odczuliby to wszyscy. Warto jednak zauważyć, że wieszczony przez niektórych gwałtowny wzrost stóp w USA na razie nie nadchodzi.