Pokryzysowy powrót decouplingu

Dwa lata temu wśród komentatorów ekonomicznych popularne było słowo „decoupling”, czyli „odczepienie”.

Publikacja: 27.04.2010 04:25

[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/morawski/2010/04/27/pokryzysowy-powrot-decouplingu/]skomentuj[/link][/srodtytul]

Na całym świecie zastanawiano się bowiem, czy rynki wschodzące są w stanie utrzymać wysoki wzrost PKB przy narastającym na Zachodzie kryzysie finansowym. Okazało się, że nie (choć z wyjątkami).

Teraz pojawia się podobny dylemat, choć termin klucz jest inny: „multi-speed recovery” – ożywienie o zróżnicowanej prędkości, czyli de facto decoupling II. Ludzie zastanawiają się, czy kryzys finansów publicznych, jaki dotyka Grecji i grozi innym krajom, przełoży się na kolejny światowy kryzys finansowy i gospodarczy? To bardzo ciekawe pytanie również z punktu widzenia Polski.

Często powtarzana odpowiedź brzmi: nie, świat wyjdzie z kryzysu, a męczyć będą się tylko ci, którzy nadmiernie się zadłużyli. Rzeczywistość staje się jednak coraz bardziej skomplikowana.

Kryzys finansów publicznych w największych gospodarkach (USA, Japonia, Wielka Brytania), który mógłby być szokiem dla całego świata, wydaje się mało prawdopodobny. Bardziej realnie należy rozpatrywać scenariusz, w którym Stany Zjednoczone w reakcji na przyrost długu będą musiały zmagać się z wyższymi stopami procentowymi, co obniży wzrost PKB i tym samym podetnie skrzydła globalnej gospodarce. Odczuliby to wszyscy. Warto jednak zauważyć, że wieszczony przez niektórych gwałtowny wzrost stóp w USA na razie nie nadchodzi.

Najbardziej aktualne pytanie z punktu widzenia polskiej gospodarki brzmi natomiast: czy kryzys zadłużenia będzie rozprzestrzeniał się w Europie? Na Starym Kontynencie problemy są bowiem największe. Po Grecji w kolejce do kłopotów stoją Włochy, gdzie zadłużenie publiczne sięga 116 proc. PKB, a politycy nie są w stanie zainicjować koniecznych reform. Następna w kolejce jest Hiszpania, która wprawdzie posiada wciąż relatywnie niski dług (53 proc. PKB), ale po wygasłym boomie na rynku nieruchomości nie posiada motorów wzrostu gospodarczego. Sama Grecja nie będzie bombą dla Europy, ale gdyby dołączyły Włochy i Hiszpania, Polska niewątpliwie zostałaby dotknięta (bardzo trudno określić, w jakim stopniu) chociażby poprzez perturbacje w systemie finansowym.

[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/morawski/2010/04/27/pokryzysowy-powrot-decouplingu/]skomentuj[/link][/srodtytul]

Na całym świecie zastanawiano się bowiem, czy rynki wschodzące są w stanie utrzymać wysoki wzrost PKB przy narastającym na Zachodzie kryzysie finansowym. Okazało się, że nie (choć z wyjątkami).

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Kryptowaluty: ostrzegam przed wpuszczaniem ryzyka do banków
Opinie Ekonomiczne
Tusk angażuje Brzoskę do deregulacji. Dobry ruch
Opinie Ekonomiczne
Polityczne DNA państwowych spółek
Opinie Ekonomiczne
Pierwsza wiceprezes BGK: Wydajność pracy kluczem do wzrostu gospodarczego?
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Cyfrowa gospodarka nie rozwinie się w skansenie