Polska giełda jest atrakcyjna

Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Bank Polska

Publikacja: 30.07.2010 01:41

Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Bank Polska

Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Bank Polska

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski

[b]"Rz": Rynek kredytów dla dużych firm praktycznie zamarł. Czy radykalnie zmalała także liczba transakcji, w których Deutsche Bank może występować jako doradca?[/b]

[b]Krzysztof Kalicki:[/b] Rzeczywiście projektów jest mniej. Bardzo dużo się mówi o finansowaniu sektora energetycznego, ale tak naprawdę brakuje projektu, w którym taki bank jak nasz mógłby wziąć udział. Pod koniec ubiegłego roku i w pierwszym kwartale 2010 r. realizowanych było dużo różnego rodzaju transakcji, ale były to projekty rozpoczęte znacznie wcześniej. Wystarczy wspomnieć o emisji akcji PKO BP czy debiucie PZU, w których aktywnie uczestniczyliśmy. Zrealizowaliśmy też bardzo ciekawą i złożoną transakcję odkupu części rezerw obowiązkowych Orlenu. Jako Deutsche Bank jesteśmy więc przede wszystkim zainteresowani największymi transakcjami. To ile ich jeszcze będzie zależeć będzie od polityki prywatyzacyjnej Ministra Skarbu. Na pewno sprzedawane będą pakiety akcji, które Skarb Państwa posiada w sprywatyzowanych już przedsiębiorstwach. Jest też wiele instytucji prywatnych, w tym finansowych, które potrzebują podniesienia kapitału. Tak było w przypadku BRE Banku.

[b]Doradzaliście BRE przy podnoszeniu kapitałów. Spodziewa się pan więcej takich transakcji?[/b]

Zmienia się podejście globalnych banków, które mają większościowe pakiety akcji w lokalnych instytucjach. Wiele z nich zastanawia się nad wykorzystaniem rynków lokalnych do dokapitalizowania swoich filii. Zrobiły to wspomniany wcześniej BRE, czy Bank Millennium. Moim zdaniem jeszcze dwie, trzy instytucje mogą być zainteresowane takim rozwiązaniem. Podobnie będzie z przedsiębiorstwami, których głównymi inwestorami są podmioty zagraniczne. Niewystarczające kapitały ograniczają ich działalność. Banki inwestycyjne będą więc także oferować swoje usługi takim przedsiębiorstwom.

[b]Oczekuje pan znacznej poprawy koniunktury, skoro uważa pan, że ustawi się kolejka emitentów akcji?[/b]

Nie oczekuję bardzo szybkiego odbicia, ale jeśli koniunktura będzie się poprawiała rok po roku, to nie ma powodu sądzić, że ceny akcji w dłuższej perspektywie nie będą rosły. Taka sytuacja zachęca do inwestowania na giełdzie oraz do pozyskania kapitału jeszcze w fazie rozruchu dobrej koniunktury.

[b]Czyli dla banków inwestycyjnych idzie dobry czas?[/b]

Konkurencja w Polsce jest ogromna i dlatego marże są znacznie niższe niż poza Polską, nierzadko nawet o dwukrotnie. Wszyscy biją się o nasz rynek, ponieważ przygotowanie transakcji w Polsce stało się sprawą prestiżową, szczególnie w przypadku dużych projektów prywatyzacyjnych. Warto podkreślić, że to na naszym rynku realizowane były ostatnie największe europejskie emisje – np. emisja akcji PZU.

[b]Czy oprócz prestiżu chodzi o to, że Polska jest mniej ryzykowna niż np. Niemcy?[/b]

Deutsche Bank jest instytucją globalną i swoje decyzje o zaangażowaniu kapitału ocenia z perspektywy całego świata. Myślę, że dziś Niemcy są na tyle dużym i bogatym krajem, że ryzyko inwestowania w samych Niemczech nie jest znaczące. Problemem jest raczej słabsza koniunktura gospodarcza. Polska jest atrakcyjna z kilku względów – nasz wzrost gospodarczy ciągle jest wyższy, zadłużenie jeszcze trochę mniejsze, a rynek wewnętrzny bardzo duży.

[b]Pomysł sprzedaży mniejszościowego pakietu akcji BGŻ przez Skarb Państwa wpisuje się w pana prognozy. Sprzedaż skończy się sukcesem?[/b]

Przedstawiliśmy panu ministrowi Aleksandrowi Gradowi nasze eksperckie oceny wartości BGŻ. Patrząc na debiut PZU, emisję akcji PKO BP, a nawet wyceny BZ WBK, nasuwa się wniosek, że polski rynek pozwala na sprzedaż akcji za cenę lepszą od tej, którą można byłoby uzyskać od konkretnego inwestora. Jestem za tym, żeby Polacy mieli możliwość inwestowania w te instytucje, które oryginalnie były polskimi firmami. Chociażby w mniejszościowe pakiety akcji. Mam na myśli nie tylko instytucje finansowe jak BGŻ, ale także prywatyzowane przez Skarb Państwa przedsiębiorstwa. To jest korzystne nie tylko z punktu widzenia rozwoju rynku finansowego czy giełdy, ale także funduszy inwestycyjnych czy emerytalnych. Dlatego też pomysł sprzedaży akcji BGŻ poprzez giełdę oceniam dobrze.

[b]W takim razie popiera pan pomysł przejęcia BZ WBK przez PKO BP?[/b]

Jest wiele scenariuszy, które mogłyby być korzystne. Jednym z nich jest zwiększenie udziału lokalnych instytucji w rynku bankowym, szczególnie w kontekście strategii gospodarczej rządu. Oczywiście nie ma sensu dla zaspokojenia ambicji politycznych przepłacać przy tym zakupie.

[b]Nie zachęcał pan Deutsche Banku do zakupu akcji BZ WBK?[/b]

Deutsche Bank ma dość jasną strategię rozwoju organicznego, bez konieczności dokonywania znaczących przejęć w sektorze bankowym.

[b]Dlaczego „umarły” kredyty dla wielkich firm organizowane przez jeden bank, na które zrzucało się kilka banków, tzw. kredyty konsorcjalne?[/b]

Presja na utrzymanie w bankach wysokich współczynników wypłacalności jest wysoka. Dlatego dla banków globalnych, ale też lokalnych pojedyncze ekspozycje dla największych przedsiębiorstw to teraz „trudniejszy” temat. Z wielu względów banki wolą oferować firmom inne formy finansowania, np. instrumenty dłużne. Jako globalny bank współpracujemy z inwestorami, którzy chętnie takie papiery kupują. Są to nie tylko inwestorzy europejscy, ale na przykład japońscy, którzy są skłonni nabywać instrumenty dłużne polskiego sektora publicznego, ale też firm z określonych branż, albo tych przedsiębiorstw, które mają gwarancje Skarbu Państwa.

[b]Bankom bardziej opłaca się przeprowadzać emisję obligacji dla firmy niż udzielić jej kredytu?[/b]

Kredyty konsorcjalne są produktami niezwykle złożonymi. W ich umowach zawiera się wiele warunków, które firma musi spełnić. Niewypełnienie ich może oznaczać, że spółka zostanie wezwana do spłaty zadłużenia. Nie ma co kryć, że mogą one ograniczać swobodę działania kredytobiorcy. Dlatego w wielu przypadkach obligacje mogą okazać się lepszym rozwiązaniem. Popyta na nie jest pochodną oceny wiarygodności emitenta, nie wprowadza się dodatkowych klauzul, a firma ma większą swobodę wykorzystywania pozyskanego finansowania.

[b]Co jest tańsze? Kredyt czy emisja obligacji?[/b]

Cena zależy od rodzaju finansowania czy złożoności ewentualnej emisji instrumentu dłużnego. W uproszczeniu można jednak powiedzieć, że ze względu na wielorakie wymogi i warunki, kredyt może okazać się tańszy, ale obligacja bardziej korzystna.

[b]Kredyty konsorcjalne zostały całkowicie wyeliminowane przez obligacje?[/b]

Absolutnie nie, kredyty konsorcjalne wrócą. Aczkolwiek przygotowywane przez Komitet Bazylejski regulacje dotyczące sekurytyzacji mogą radykalnie ograniczyć liczbę takich transakcji. Dzięki sekurytyzacji banki miały większe możliwości udzielania kolejnych kredytów. Projekty nowych regulacji zakładają, że jeśli bank realizuje transakcję sekurytyzacji, musi dysponować większą bazą kapitałową. Jeśli pozycja kapitałowa danej instytucji ograniczy możliwości finansowania, to tych kredytów po prostu będzie mniej.

[b]Co musi się stać, żeby rynek kredytów konsorcjalnych się odblokował?[/b]

Musiałaby wrócić dobra i trwała koniunktura zmniejszająca ryzyko projektów gospodarczych. Słaby wzrost gospodarczy i oczekiwana inflacja oraz wzrost ryzyka suwerenów nie sprzyja takiemu finansowaniu.

[b]Drugie półrocze — według optymistów — będzie początkiem ożywienia gospodarczego. Zgadza się pan z tą tezą?[/b]

Odeszliśmy od myślenia, że po głębokim kryzysie następuje radykalne ożywienie. Oceny są umiarkowane z tendencją do pozytywnych. Mimo, że gospodarka światowa będzie się jeszcze parę lat zmagała ze skutkami kryzysu, będziemy obserwowali jej systematyczny, choć niewysoki wzrost.

[b]Euforii nie będzie?[/b]

Nie będzie, ale lepszy jest spokojny, stabilny wzrost długoterminowy niż przegrzanie koniunktury. Mam nadzieję, że banki centralne nauczyły się, że muszą reagować, gdy istnieje zagrożenie powstania bańki spekulacyjnej. Do tej pory instytucje odpowiedzialne za politykę pieniężną w ograniczonym tylko stopniu uwzględniały zmiany cen na rynkach aktywów, czyli na rynkach akcji, surowców czy nieruchomości. Liczyła się przede wszystkim inflacja. Jeśli ceny aktywów nie będą gwałtownie rosły, inflacja będzie niska i a wzrost gospodarczy niewysoki, to ta sytuacja będzie zdrowa. Trzeba jednak antycypować wszystkie potencjalne zagrożenia. To co dzieje się teraz w Azji, czyli wysokie wzrosty cen nieruchomości, może rodzić podejrzenia, o powstawanie nowej nieruchomościowej bańki spekulacyjnej. Pytanie czy ten gwałtowny wzrost cen zostanie zahamowany przez politykę pieniężną i gospodarczą i do załamania na tamtejszych rynkach nie dojdzie. Jeśli z Azji zaczęłyby dochodzić złe sygnały, to konsekwencją byłby rosnący brak zaufania inwestorów wobec rynków kapitałowych, co mogłoby się odbić negatywnie na koniunkturze gospodarczej.

[b]Czy powódź miała wpływ na strategiczne decyzje przedsiębiorców?[/b]

Nie słyszałem od przedstawicieli żadnego dużego przedsiębiorstwa tego, że powódź stała się dla nich problemem.

[i]Rozmawiała: Eliza Więcław [/i]

[ramka] [b]Krzysztof Kalicki[/b] pracuje w Deutsche Bank Polska od sierpnia 1998 r. Wówczas został członkiem zarządu tej instytucji, by po czterech i pół roku awansować na stanowisko prezesa. Kalicki był wykładowcą na SGPiS (obecnie SGH), gdzie obronił pracę doktorską. Przez rok pracował jako adiunkt w NBP. Sześć lat spędził w Ministerstwie Finansów, ostatnie dwa jako wiceminister. Był też wiceprezesem Pekao.[/ramka]

[b]"Rz": Rynek kredytów dla dużych firm praktycznie zamarł. Czy radykalnie zmalała także liczba transakcji, w których Deutsche Bank może występować jako doradca?[/b]

[b]Krzysztof Kalicki:[/b] Rzeczywiście projektów jest mniej. Bardzo dużo się mówi o finansowaniu sektora energetycznego, ale tak naprawdę brakuje projektu, w którym taki bank jak nasz mógłby wziąć udział. Pod koniec ubiegłego roku i w pierwszym kwartale 2010 r. realizowanych było dużo różnego rodzaju transakcji, ale były to projekty rozpoczęte znacznie wcześniej. Wystarczy wspomnieć o emisji akcji PKO BP czy debiucie PZU, w których aktywnie uczestniczyliśmy. Zrealizowaliśmy też bardzo ciekawą i złożoną transakcję odkupu części rezerw obowiązkowych Orlenu. Jako Deutsche Bank jesteśmy więc przede wszystkim zainteresowani największymi transakcjami. To ile ich jeszcze będzie zależeć będzie od polityki prywatyzacyjnej Ministra Skarbu. Na pewno sprzedawane będą pakiety akcji, które Skarb Państwa posiada w sprywatyzowanych już przedsiębiorstwach. Jest też wiele instytucji prywatnych, w tym finansowych, które potrzebują podniesienia kapitału. Tak było w przypadku BRE Banku.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację