[b]"Rz": Rynek kredytów dla dużych firm praktycznie zamarł. Czy radykalnie zmalała także liczba transakcji, w których Deutsche Bank może występować jako doradca?[/b]
[b]Krzysztof Kalicki:[/b] Rzeczywiście projektów jest mniej. Bardzo dużo się mówi o finansowaniu sektora energetycznego, ale tak naprawdę brakuje projektu, w którym taki bank jak nasz mógłby wziąć udział. Pod koniec ubiegłego roku i w pierwszym kwartale 2010 r. realizowanych było dużo różnego rodzaju transakcji, ale były to projekty rozpoczęte znacznie wcześniej. Wystarczy wspomnieć o emisji akcji PKO BP czy debiucie PZU, w których aktywnie uczestniczyliśmy. Zrealizowaliśmy też bardzo ciekawą i złożoną transakcję odkupu części rezerw obowiązkowych Orlenu. Jako Deutsche Bank jesteśmy więc przede wszystkim zainteresowani największymi transakcjami. To ile ich jeszcze będzie zależeć będzie od polityki prywatyzacyjnej Ministra Skarbu. Na pewno sprzedawane będą pakiety akcji, które Skarb Państwa posiada w sprywatyzowanych już przedsiębiorstwach. Jest też wiele instytucji prywatnych, w tym finansowych, które potrzebują podniesienia kapitału. Tak było w przypadku BRE Banku.
[b]Doradzaliście BRE przy podnoszeniu kapitałów. Spodziewa się pan więcej takich transakcji?[/b]
Zmienia się podejście globalnych banków, które mają większościowe pakiety akcji w lokalnych instytucjach. Wiele z nich zastanawia się nad wykorzystaniem rynków lokalnych do dokapitalizowania swoich filii. Zrobiły to wspomniany wcześniej BRE, czy Bank Millennium. Moim zdaniem jeszcze dwie, trzy instytucje mogą być zainteresowane takim rozwiązaniem. Podobnie będzie z przedsiębiorstwami, których głównymi inwestorami są podmioty zagraniczne. Niewystarczające kapitały ograniczają ich działalność. Banki inwestycyjne będą więc także oferować swoje usługi takim przedsiębiorstwom.
[b]Oczekuje pan znacznej poprawy koniunktury, skoro uważa pan, że ustawi się kolejka emitentów akcji?[/b]