Prezes Gedeon Richter: Przetrwają firmy z ciekawym portfolio

- Nawet jeśli ilość produkowanych leków wzrośnie, to wciąż nie zaspokoi potrzeb konsumpcyjnych wszystkich krajów - mówi Laszlo Kovacs, wiceprezes Gedeon Richter

Publikacja: 23.09.2010 01:51

Laszlo Kovacs, wiceprezes Gedeon Richter

Laszlo Kovacs, wiceprezes Gedeon Richter

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

[b]„Rz:”[/b] W Krynicy wspomniał Pan, że Gedeon Richter jest teraz zainteresowany głównie ekspansją w Europie Zachodniej. Chcecie odbudować pozycję sprzed pięćdziesięciu lat, kiedy firma miała liczne filie w tym rejonie?

Niedawno wprowadziliśmy istotne zmiany do naszej długoterminowej strategii. Postanowiliśmy, że nie będziemy już tylko firmą generyczną, produkującą tańsze zamienniki innowacyjnych leków, ale sami chcemy rozwijać innowacje, a oprócz tego stawiać na wyspecjalizowane i niszowe produkty. Dotychczasowe portfolio nie wystarczy już, żeby przetrwać w dłuższym okresie czasu na coraz bardziej wymagającym rynku. Pracujemy wspólnie z amerykańskim partnerem nad nową cząsteczką., która jest teraz w III fazie testów klinicznych I w razie sukcesu za 4-5 lat może wejść na rynek. Zaczęliśmy budować na Węgrzech nowy zakład specjalizujący się w biotechnologii i kupiliśmy – w ramach joint venture z inną firmą – fabrykę w Niemczech. Nadal też koncentrujemy się na naszym podstawowym polu działalności, jakim są preparaty ginekologiczne. Mamy już mocną pozycję w Europie Środkowo-Wschodniej, ginekologia jest naszym niszowy rynkiem, na którym jesteśmy konkurencyjni na skalę światową oraz gdzie jesteśmy znaczącym graczem. Na Zachodzie nie jesteśmy jeszcze widoczni, dlatego zdecydowaliśmy, że w najbliższych latach będziemy rozwijać się głównie na tamtejszych rynkach, zwłaszcza niemieckim, brytyjskim, francuskim, włoskim i hiszpańskim. Ale nie bazując wyłącznie na lekach generycznych, tylko wprowadzając nowe cząsteczki i leki biotechnologiczne. Do współpracy znaleźliśmy strategicznych partnerów.

[b]A Stany Zjednoczone i Azja? Gedeon Richter ma tam już swoje przyczółki.[/b]

Na amerykańskim rynku steroidów mamy dobrą pozycję – w rankingach z 2009 r. to nasz drugi rynek po Rosji. Polska jest na czwartym miejscu. Jednak europejskim producentom leków generycznych jest bardzo trudno zaistnieć w Stanach Zjednoczonych. Mamy już w tym względzie doświadczenia. Kilka lat temu próbowaliśmy wejść z naszymi preparatami tego typu na rynek amerykański, ale wycofaliśmy się, głównie z powodu złych doświadczeń z konkurencją hinduskich firm. Niektóre z nich sprzedają swoje leki poniżej kosztów produkcji. Możemy spróbować jeszcze raz podbić Stany Zjednoczone, ale już specjalistycznymi produktami. Mamy jeden taki lek, wprowadzony zresztą na rynek amerykański lata temu. To “pigułka ostatniej szansy”, czyli antykoncepcja “dzień po”, której receptura została opracowana w węgierskich laboratoriach, na bazie cząsteczek wynalezionych przez Gedeon Richter.

[b] Indyjskie firmy są postrzegane przez wielu europejskich producentów jako mocna konkurencja. Firmy farmaceutyczne z Europy próbują jednak dla odmiany zaistnieć w Chinach. Gedeon Richter również?[/b]

Mamy przedstawicielstwo w Szanghaju. Trwają rozmowy z miejscowym partnerem o utworzeniu w tym kraju joint venture, co pozwoliłoby zwiększyć eksport do Chin. Mówiąc “miejscowy partner” mam na myśli firme europejską z bazą w Szanghaju, która może zająć się tam dystrybucją i promocją. Chcemy sfinalizować te rozmowy jeszcze w tym roku.

[b]Dlaczego Gedeon Richter nie jest zainteresowany udziałem w prywatyzacji ostatnich państwowych Polf?[/b]

Mamy już spółkę w Grodzisku i dodatkowa fabryka byłaby dla nas zbytnim obciążeniem. Nie potrzebujemy zwiększać mocy produkcyjnych. Grodziski zakład w pełni zaspokaja nasze potrzeby w tym zakresie na polskim rynku. Najważniejsze jest teraz dla nas zwiększenie skali produkcji, zróżnicowanie portfolio tak bardzo, jak tylko się da. Inaczej nie przetrwamy. Wystarczy rozejrzeć się dookoła – większość polskich zakładów farmaceutycznych jest dziś własnością wielkich zagranicznych koncernów, tylko nieliczne znajdują się w rękach krajowych przedsiębiorców. Przykładem może być dawna Polfa Kraków, obecnie część imperium Tevy. Mam poważne obawy, że ten zakład z wieloletnią historią i tradycjami może stać się teraz tylko niewielkim, lokalnym centrum produkcyjnym, niczym więcej. Tymczasem w Grodzisku mieści się nie tylko produkcja, ale również centrum badań i rozwoju, jedno z trzech takich centrów Gedeon Richter w tej części Europy – dwa pozostałe mamy na Węgrzech i w Rumunii. Nie chodzi więc o zwiększanie skali produkcji w Grodzisku, ale o zyskanie możliwości eksportowania stąd nie tylko na Wschód, ale i do całej Europy Zachodniej. Fabryka w Grodzisku bardzo się rozwija. Od momentu prywatyzacji wartość eksportu wzrosła – z poziomu 4 do ponad 25 proc. Teraz skierowany jest on nie tylko do krajów byłego Związku Radzieckiego, jak było poprzednio, ale również do Rumunii i na Węgry. Chcemy rozwinąć go dalej na Zachód. Nie znaczy to wszystko oczywiście, że nie rozglądamy się za firmami do przejęć, ale w Polsce nasze potrzeby są zaspokojone.

[b]Z polskiej perspektywy Gedeon Richter jest nietypowym przykładem, jeśli chodzi o relacje z węgierskim Skarbem Państwa. Rząd wciąż utrzymuje mniejszościowy pakiet akcji w spółce, zamiast go sprzedać. Jak do tego doszło? [/b]

W 1992 r. prywatni akcjonariusze zdecydowali, że mogą odnieść sukces w realizacji strategii tylko wówczas, jeśli pozostaną niezależni, zarówno od Skarbu Państwa, jak i inwestorów zewnętrznych. Skarb Państwa sprzedał większość swoich akcji, ale zgodził się zatrzymać wciąż blokującą, mniejszościową część. Zgodnie z aktem założycielskim firmę można przejąć tylko zgromadziwszy minimum 75 proc. akcji.

[b]Dlaczego nie chcecie inwestora strategicznego?[/b]

Nie chcemy, żeby nie powtórzyła się sytuacja Polfy Kraków. Gedeon Richter realizuje inwestycje. Na Węgrzech firma zatrudnia ponad 5000 osób, ma duży wkład w gospodarkę narodową (70 miliardów forintów w 2009 r.). Gdyby przejął ją któryś z międzynarodowych koncernów nie inwestowałby już tak wiele – firmy te zrealizowały konieczne inwestycje na Zachodzie. Z tego samego powodu po przejęciu zniknęłoby też zaangażowanie w badania i rozwój. Po co nam taki scenariusz? Zarząd węgierski podejmuje strategiczne decyzje, biorąc pod uwagę interesy całego kraju.

[b] To zupełnie inne podejście, niż dominujące dotychczas w Polsce, gdzie Skarb Państwa był krytykowany za to, że nie pozbył się jeszcze całkowicie udziałów w firmach z branży farmaceutycznej. [/b]

Jeśli rząd ma jakieś udziały w firmie, czyli kontroluje ją, ale nie zarządza, nie wpływa to na jakość podejmowanych przez nią decyzji. Dlatego teraz przedłużyliśmy umowę z rządem. Zachowa swoje akcje na kolejnych pięć lat.

[b]Jak postrzega Pan przyszłość branży farmaceutycznej w Europie?[/b]

Sprzedaż międzynarodowych innowacyjnych koncernów rośnie dziś znacznie wolniej niż sprzedaż firm generycznych. To dlatego, że koszty prac nad nowymi lekami poszły drastycznie w górę, a aktywność na polu wynajdowania nowych cząsteczek spada. Dla wytwórców leków generycznych jest jeszcze wciąż sporo miejsca na rynku, o czym świadczy fakt, że firmy innowacyjne też zaczynają być aktywne na tym polu lub przejmują generyczną konkurencję. Nawet jeśli ilość produkowanych leków wzrośnie, to wciąż nie zaspokoi potrzeb konsumpcyjnych wszystkich krajów. Istnieje też silna presja ze strony rządów na wprowadzanie leków generycznych z powodów budżetowych i silna konkurencja firm z Indii i Chin. Ceny będą więc nadal spadać, mimo rosnącej produkcji. Silne generyczne firmy ze zróżnicowanym, ciekawym portfolio leków nie mają się jednak o co martwić. One przetrwają.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację