[b] Więcej o telekomunikacji w naszym branżowym serwisie [link=http://www.rpkom.pl]rpkom.pl[/link][/b]
Rok temu Streżyńska porozumiała się z Telekomunikacją Polską, dzisiaj proponuje porozumienie inwestycyjne operatorom sieci komórkowych.
W ubiegłym roku chodziło o przyszłość całego rynku usług internetowych i telefonicznych w Polsce, dzisiaj "tylko" o poprawę jakości i zasięgu sieci komórkowych w Polsce. Ale i tak miło, że UKE chce rozmawiać. W 2008 r. roku zafundował operatorom komórkowym finansowy kataklizm, obniżając drastycznie hurtowe stawki za połączenia do ich sieci, ale rok później dał się przekonać, że sytuacja na rynku jest tak niesprzyjająca, że należy odroczyć kolejną obniżkę. Urząd stopniowo liberalizuje regulacyjne rygory, jakie ciążą na Telekomunikacji Polskiej. Potem dał się przekonać, że polski rynek telekomunikacyjny nie jest jeszcze gotowy, aby – wzorem Finów – wprowadzić dostęp do Internetu w zakres tzw. usługi powszechnej, czyli niemal w katalog praw obywatelskich. Skąd wyrozumiałość urzędu, który przyzwyczaił do kar i dyrektyw?
Przyczyny są dwie. Po pierwsze, przez trzy lata UKE nadrabiał zaległości, jakie miał nasz rynek telekomunikacyjny. Być może tego nie dało się osiągnąć środkami św. Franciszka. Po drugie, urzędowi zależy na rozwoju infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce i poprawieniu pozycji naszego kraju w rankingach dostępności nowoczesnych usług telekomunikacyjnych. Dzisiaj wypadamy w nich słabo. Inwestycji nie da się zarządzić regulacjami. I fajnie, że szefowa UKE to rozumie.