Finał gazowego spektaklu

Podpisana ostateczna wersja umowy gazowej z Rosją pozwala odetchnąć – gazu tej zimy ani żadnej kolejnej raczej nie zabraknie

Aktualizacja: 22.02.2011 10:27 Publikacja: 29.10.2010 21:13

Od wynegocjowania pierwszej wersji umowy (mniej korzystnej ekonomicznie i politycznie od obecnej) sprawie towarzyszył frapujący spektakl – opozycja oskarżała rząd nieomal o zdradę interesów narodowych, o kształt umowy spierali się ministrowie rządu Donalda Tuska, swoje dokładała też Unia Europejska, która koniecznie chciała sprawdzić, czy szczegóły porozumienia są zgodne z wytycznymi Brukseli. W tle toczyła się cicha wojna udziałowców firmy zarządzającej gazociągiem jamalskim, którym gaz płynie z Rosji do Polski i na Zachód.

Pytanie, czy nie można było załatwić sprawy bez trwającej kilka miesięcy szopki z wyznaczaniem kolejnych terminów podpisania dokumentów. Bez medialnej ofensywy wicepremiera Waldemara Pawlaka, który przekonywał, że umowa jest świetna, choć ostatecznie kilka jej punktów zostało zmienionych? Bez sporów z Unią Europejską, której wydawało się dziwne, że najpierw jako kraj walczymy zaciekle o unijną solidarność gazową, a potem zbyt mało przekonująco udowadniamy, iż się do wspólnotowego prawa dostosowujemy? Zapewne nie. To Unia zresztą w końcu powiedziała, że na umowę w pierwotnym kształcie się nie zgadza. My zaś bardzo nie chcieliśmy się zgodzić z Unią. Działo się.

Powiedzmy szczerze – dzięki tym kilku miesiącom zwłoki i oporowi Brukseli mamy lepszą umowę. Przez ten czas zmieniła się też sytuacja Gazpromu na europejskim rynku, co uczyniło koncern bardziej elastycznym w negocjacjach. Udało się też fizycznie doprowadzić do ustanowienia firmy Gaz-System niezależnym operatorem przesyłu, czego wymaga Unia. Obaliliśmy też obecny w pierwszej umowie zakaz reeksportu rosyjskiego gazu zgodnie z żądaniem Brukseli. Same sukcesy.

Niejasna jest tylko reakcja Komisji Europejskiej, a właściwie kilku jej przedstawicieli grożących Polsce trybunałem za brak wglądu w podpisane właśnie dokumenty. Szkopuł w tym, że przy ostatniej turze negocjacji był obecny przedstawiciel Brukseli. Ba, być może nawet dzięki niemu wszystko poszło tak sprawnie. Czyżby Bruksela uważała, że przekabaciliśmy go wraz z Rosjanami?

Miejmy nadzieję, że i z tego sporu wyjdziemy wygrani i że warto było jednak uczestniczyć w tym spektaklu.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody