[b]Rz: Coraz rzadziej słychać ostrzeżenia, że amerykańska gospodarka może ponownie osunąć się w recesję. Ale ożywieniu nie towarzyszy wzrost zatrudnienia. Dlaczego tak się dzieje?[/b]
[b]Vernon Lomax Smith:[/b] Ożywienie gospodarcze jest bardzo kruche. Prezes Rezerwy Federalnej Ben Bernanke musi być tego świadomy, skoro zdecydował się na drugą rundę ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (skup obligacji skarbowych za dodrukowane pieniądze – red.). Publicznie deklaruje, że tempo wzrostu gospodarczego jest niewystarczające, aby zbić stopę bezrobocia. Sądzę, że w rzeczywistości obawia się też nawrotu recesji. Wciąż nie jest to wykluczone.
[b]Co sprawia, że gospodarka USA buksuje w miejscu?[/b]
Dane historyczne wskazują, że w USA trwałe ożywienie gospodarcze zawsze szło w parze z ożywieniem na rynku nieruchomości. Teraz odbicia na tym rynku nie widać. Wynika to z tego, że około 25 proc. właścicieli domów zmaga się z ich ujemną wartością, tzn. sytuacją, gdy ich obecna cena nie pokrywa zaciągniętego na nie kredytu. Z ujemną wartością borykają się więc też banki.
W efekcie banki nie chcą pożyczać, a zadłużeni posiadacze domów nie chcą wydawać. Nie mogą też przeprowadzić się w poszukiwaniu pracy, bo musieliby ponieść stratę związaną ze sprzedażą domów.