Węgry zależą od zagranicznych inwestorów

Rozmowa: Attila Bartha, szef studiów niezależnego instytutu badawczego Kopint-Tarki w Budapeszcie

Publikacja: 10.01.2011 03:57

Węgry zależą od zagranicznych inwestorów

Foto: Archiwum

[b]Rz: Viktor Orban uzdrawia finanse publiczne w sposób, jak sam to określił, nieortodoksyjny: zmniejsza podatki dla osób fizycznych i pobudza gospodarkę.[/b]

Attila Bartha: Węgrzy doświadczają restrykcyjnej polityki budżetowej już od 2006 roku. Deficyt doszedł wtedy do prawie 10 procent produktu krajowego brutto. Pod koniec 2008 roku, wraz ze światowym kryzysem, przyszła kolejna fala oszczędności. Nowy rząd ma więc do czynienia ze społeczeństwem zmęczonym wyrzeczeniami i postanowił szukać innych metod fiskalnej stabilizacji, bez kolejnych obciążeń dla obywateli. I zerwał umowę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.

[b]Do jakiego stopnia ta decyzja była podyktowana racjami politycznymi, chęcią pokazania, że rząd jest niezależny od zagranicznych doradców?[/b]

Na pewno taka motywacja odegrała znaczącą rolę. Ale przede wszystkim chodziło o powstrzymanie tej spirali wyrzeczeń. Na szczęście dla nowego rządu decyzje podjęte przez drugi gabinet socjalistów już przyniosły efekty w postaci znaczącego ograniczenia deficytu budżetowego. Do tego nowy rząd w celu zdobycia dodatkowych środków zdecydował się na wycofanie z reformy emerytalnej. To akurat bardzo ryzykowna decyzja z punktu widzenia potrzeby średnio- i długoterminowej stabilizacji fiskalnej. I wreszcie nakłada podatki na sektory, które nie są w stanie dokonać szybkiej relokalizacji.

[b]Za granicą decyzja o podatkach przedstawiana jest jako wymierzona w obcy kapitał. [/b]

Nie sądzę, żeby faktyczną motywacją była niechęć do zagranicznego kapitału. Nie było jej nawet w retoryce rządu. Premier argumentował po prostu, że do tej pory za kryzys – najpierw ten węgierski, a potem światowy – płacił zwykły obywatel. A teraz zapłacą wielkie firmy. W tym banki, które są obciążane winą za kryzys. Czyli nie firmy krajowe kontra zagraniczne, ale zwykły obywatel kontra biznes.

[b]To jest polityczna motywacja. Czy z ekonomicznego punktu widzenia taka decyzja ma sens?[/b]

Jest bardzo ryzykowna. Węgry są mniejszą gospodarką niż Polska, niezwykle uzależnioną od zagranicznych pieniędzy i zagranicznej opinii. Z dwóch powodów. Po pierwsze zależymy od eksportu, po drugie ogromna część zadłużenia konsumentów nominowana jest we frankach szwajcarskich. Dziś już milion gospodarstw domowych nie jest w stanie regularnie obsługiwać zaciągniętych kredytów. Jeśli forint zacznie tracić, może to mieć bardzo poważne skutki. Już teraz cena węgierskich CDS (ubezpieczenie od ryzyka niewypłacalności emitenta obligacji – red.) jest najwyższa w regionie. Każda zmiana nastawienia zagranicy powoduje turbulencje dużo większe, niż miałoby to miejsce w przypadku Polski.

[b]Orban przedstawiany jest za granicą jako nacjonalista, także w sensie gospodarczym.[/b]

Nie zgadzam się z tą oceną; wydaje mi się, że jest dość ostrożny. Ale jego polityka gospodarcza jest w dużym stopniu oceniana przez pryzmat innych jego posunięć, w tym bardzo kontrowersyjnego prawa medialnego. On naprawdę chciałby zmian, ale musi się liczyć z ograniczeniami, takimi jak wysoki deficyt, uzależnienie od eksportu i zadłużenie konsumentów. Podejmuje ryzyko, musimy poczekać, czy naprawdę zdecyduje się na reformy strukturalne. Mniej ryzykowna byłaby kontynuacja udanej polityki stabilizacyjnej, prowadzonej przez drugi, ekspercki gabinet socjalistów. Ale to już przeszłość.

[b]Rz: Viktor Orban uzdrawia finanse publiczne w sposób, jak sam to określił, nieortodoksyjny: zmniejsza podatki dla osób fizycznych i pobudza gospodarkę.[/b]

Attila Bartha: Węgrzy doświadczają restrykcyjnej polityki budżetowej już od 2006 roku. Deficyt doszedł wtedy do prawie 10 procent produktu krajowego brutto. Pod koniec 2008 roku, wraz ze światowym kryzysem, przyszła kolejna fala oszczędności. Nowy rząd ma więc do czynienia ze społeczeństwem zmęczonym wyrzeczeniami i postanowił szukać innych metod fiskalnej stabilizacji, bez kolejnych obciążeń dla obywateli. I zerwał umowę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację