Małe mieszkanie powinno mieć minimum 25 mkw. Tak mówią przepisy. Jakim cudem więc powstają lokale o powierzchni 11 czy 15 mkw.? Odpowiedź jest prosta. Obchodzi się przepisy. Inwestor udaje na przykład, że buduje lokale użytkowe, a w rzeczywistości są to minikawalerki.
Jest to uczciwe? Oczywiście, że nie. Ale jest na to powszechne przyzwolenie. I tyle. Były podejmowane próby, by znieść ograniczenia dotyczące powierzchni małych mieszkań – niech klient decyduje, czy chce z rodziną zamieszkać na 8 mkw. Ale propozycja nie przeszła.
Za to rząd wyszedł z założenia, że PRL dawno się skończył i klitki nie powinny już powstawać. Jego zdaniem Polacy wypadają blado na tle innych państw unijnych. Większość z nas mieszka w wielkiej ciasnocie. Optymalna zaś przestrzeń do życia to 25 mkw. Tak jest u innych, niech będzie i u nas.
Od roku więc 25 mkw. to norma wynikająca z prawa. Zawiera ją konkretnie rozporządzenie w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Wcześniej rozporządzenie również zawierało ograniczenia, tylko były one nieco inaczej sformułowane niż obecnie. Na pewno jednak przepisy nie pozwalały budować lokali o powierzchni 10 czy 15 mkw. Nie uwierzę też, że na 2,5 mkw. można stworzyć przestrzeń do życia przyjazną dla człowieka. To rozwiązanie dobre na jedną noc, a dla osób o silnej psychice – na kilka nocy.
Na pewno nie da się na 2,5 mkw mieszkać, prędzej już na 10 mkw., choć nie jest to proste, by zmieścić na tak małej przestrzeni pokój, aneks kuchenny, łazienkę oraz rzeczy niezbędne do życia. Dlatego małe lokale będą nabywane góra na kilka lat, na przykład na start w dorosłe życie, a z czasem będą zastępowane przez większe mieszkania.