OFE do reformy

Nie udźwigniemy, ze względu na finanse publiczne, obecnego poziomu składki do OFE – mówi Michał Boni

Publikacja: 07.03.2011 03:49

Michał Boni, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów

Michał Boni, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Rz: Dlaczego tydzień po tym, jak przedstawił pan projekt zmian w ustawie emerytalnej, zmienia pan jej zasadnicze elementy? Nie można było tego zrobić od razu i od razu zaproponować 5-proc. składkę przekazywaną do OFE?

Michał Boni: Projekt był przygotowany sześć tygodni temu. A poprawki wprowadziłem, bo poważnie traktuję debatę publiczną i konsultacje społeczne. One co prawda były pełne emocji, ale znalazły się w niej elementy, jakich nie powinno się pomijać. Przede wszystkim i partnerzy społeczni, i NBP, i Komisja Nadzoru Finansowego zwracali uwagę na to, że trzeba zwiększyć efektywność systemu emerytalnego.

Potrzebne są – podzielam ich zdanie – dwa subfundusze w ramach filara kapitałowego: dynamiczny i zachowawczy, z różnymi limitami inwestowania w różne instrumenty.

Taki podział jest niezbędny, by zapewnić wyższe, ale też bezpieczniejsze emerytury. Konsekwencją takiego myślenia jest więc najpierw zadanie sobie pytania, a potem poszukanie na nie odpowiedzi: jak optymalizować poziom składki, by te fundusze miały sens? Nie udźwigniemy, ze względu na finanse publiczne, obecnej składki, czyli 7,3 proc. wynagrodzenia przekazywanego do OFE. Przelicytowano tę wysokość przy wprowadzaniu reformy. Nie ma do niej powrotu. Z analiz, przy założeniach makroekonomicznych dotyczących tego projektu , gdzie stopa zwrotu z akcji jest założona jako o 2,25 proc. wyższa w stosunku do stopy zwrotu z obligacji, wynika, że składka od 4,5 do 5,5 proc. przekazywana do OFE daje lepszą stopę zastąpienia przyszłej emerytury od tej, jaką otrzymujemy zarówno przy obecnym niezmienionym systemie, jak i po korekcie.

Ale wpisuje pan rok 2018 dla 5-proc. składki. To odległy czas...

Ale realny. Sensem tego projektu jest radykalne ograniczenie potrzeb pożyczkowych państwa. Wyjściowo ograniczaliśmy je o 196 mld zł, teraz – przy zmienionych wysokościach podziału składki – jest to 172 mld zł. To dalej jest olbrzymie zmniejszenie zacisku pętli pożyczkowej. Takie, które przy oszczędnościach w różnych dziedzinach daje możliwości dobrej alokacji pieniędzy na inne potrzeby rozwojowe. Poza tym w ciągu ostatniego miesiąca pojawiły się bardzo różne opinie. Od takich, że nie wolno nic zmieniać (co mówił Leszek Balcerowicz), do takich, że trzeba wszystko zmienić, włącznie z wprowadzeniem dobrowolności wyboru udziału w II filarze. Czas dyskusję zakończyć, skrajności nie dają dobrych rozwiązań, podważają zaufanie i poczucie bezpieczeństwa u ludzi. Może są politycznie atrakcyjne, ale merytorycznie zabójcze. System emerytalny w Polsce jest publiczny, a dwa filary są bezpieczniejsze ze względu na problemy demograficzne, a także wahania koniunktury oraz ze względu na uzupełnianie inwestycjami kapitałowymi oszczędności w systemie wynikających z modelu zdefiniowanej składki. Za dużo czasu straciliśmy na takie skrajne opinie, za mało na szukanie rozwiązania najbardziej optymalnego. I jeśli ma być ono realną propozycją, a nie jakąś wydmuszką, to trzeba je przesądzić i zapisać właśnie w tej ustawie. Najprościej więc przyjąć sprawnie tę ustawę i do końca maja mieć gotową ustawę o efektywności OFE – w dwóch krokach dokonać tej racjonalnej korekty.

W ten sposób będzie pan przekonywał w rządzie oponentów, ministrów pracy i finansów?

Będę przekonywał premiera i ministrów, że są argumenty przemawiające za takim przedsięwzięciem, to racjonalne rozwiązanie. Proszę pamiętać, że w parlamencie mogą się pojawić głosy destabilizujące system emerytalny. W Szwecji składka przekazywana do funduszy kapitałowych wynosi trochę ponad 2 proc., ale Szwecja ma zastępowalność pokoleń. Oni nie muszą główkować tak jak my nad wielością celów korekty systemu emerytalnego.

To racjonalne rozwiązanie?

Tak. Niekiedy słyszę, nawet ze strony Ministerstwa Finansów, trochę wątpiące pytanie: a co to daje zwiększenie stopy zastąpienia o 1 proc.? No to odpowiadam: to jest zwiększenie emerytury o 5 pkt proc. A o 2 proc. wyższa stopa zastąpienia to emerytura wyższa o 10 pkt proc., czyli o 300 – 400 zł dla dzisiejszych młodych. Warto więc poszukać sposobów na zwiększenie efektywności systemu emerytalnego. Ale też w czasie rozmów z partnerami społecznymi zwracali oni uwagę, że wyższej niż w projekcie rządu składce musi towarzyszyć zmiana palety instrumentów inwestycyjnych. Pytali: a co by się działo, gdybyśmy wprowadzili obligacje korporacyjne, infrastrukturalne, instrumenty, które będą wspierały rozwój kredytu hipotecznego? To też są racjonalne pytania, bo ważne jest, by zmienić ten mechanizm, że państwo emituje obligacje, by dać OFE pieniądze, a potem OFE kupują obligacje od państwa.

Jeśli rząd przyjmie pana propozycję, to kiedy powstanie ten drugi projekt?

Chciałbym, by był gotowy w maju.

A co, jeśli w rządzie pana argumenty nie wystarczą?

To są poważne argumenty merytoryczne. Nie warto też lekceważyć głosu większości partnerów społecznych i poważnych instytucji finansowych. I wreszcie, dokonując tej korekty funkcjonowania II filaru, zmniejszając skalę przyrostu długu publicznego o prawie 40 pkt proc. w długiej perspektywie, zmniejszając deficyt sektora finansów publicznych o 1 pkt proc., a w przyszłości o ok. 0,6 pkt proc., powinniśmy też umieć pokazać, szczególnie młodej generacji – co z tego dla nich wynika. To będzie właściwe rozłożenie odpowiedzialności międzypokoleniowej za dziś i za jutro.

 

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację