Reklama
Rozwiń

Premierzy i eksperci gospodarczy

Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową

Publikacja: 02.06.2011 04:45

 

Trzej ostatni premierzy Polski nie kryli niechęci do ekspertów gospodarczych. Żaden z nich nie był ekonomistą, co tym bardziej dziwi. Obecny premier niechęć do ekonomistów najlepiej wyraził, twierdząc kilka miesięcy temu, że poświęcił wiele czasu na zgłębienie kwestii OFE i że w błędzie są specjaliści od systemów emerytalnych, kiedy głoszą opinie sprzeczne z zamiarami rządu.

Przedostatni premier nie zaprzątał sobie głowy gospodarką, miał bowiem wiele innych ważnych spraw. Pozostawiał decyzje swoim ministrom, którzy samodzielnie realizowali własne koncepcje gospodarcze, zresztą z różnym skutkiem. Jeszcze poprzedni premier pozostał w pamięci środowiska ekonomistów jako likwidator gremiów doradczych, takich jak choćby Rada Strategii Społeczno-Gospodarczej.

Obecny premier powołał nowe ciało instytucjonalne, niezależną Radę Gospodarczą. Dotychczasowa działalność tej społecznej rady rozczarowuje w takim sensie, że w efektach jej działania nie można się dopatrzyć olbrzymiego potencjału intelektualnego i innowacyjnego tkwiącego w każdym jej członku czy członkini z osobna. Orkiestrze składającej się z wirtuozów najwyraźniej nie najlepiej wychodzi gra zespołowa.

Interesujące refleksje nasuwają się w związku z rozważaniem przez premiera zamiaru zgłoszenia Leszka Balcerowicza jako kandydata na szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Premier w samych superlatywach, zupełnie zresztą słusznie, rozpływał się nad wiedzą, doświadczeniem i autorytetem swojego kandydata, cenionego reformatora, autora i realizatora pionierskiej transformacji systemu gospodarczego. Natychmiast nasuwa się jednak pytanie, dlaczego on sam nie korzystał z kompetencji swojego kandydata, choćby w przypadku decyzji o przyszłości OFE. Niektórzy obserwatorzy życia publicznego w Polsce przypuszczają, że premierowi chodziło o zneutralizowanie niewygodnego krytyka polityki gospodarczej rządu.

Racjonalność, logika i dobre obyczaje nakazywałyby premierom zwracanie się o opinie i rady do uznanych ekspertów czy do thinktanków przed podejmowaniem strategicznych decyzji gospodarczych. Decyzje powinny być oparte na argumentach merytorycznych. Jeżeli natomiast nad racjami merytorycznymi przeważają racje polityczne, co można zrozumieć, to efektem takiej sytuacji nie powinno być krytykowanie ekspertów za poglądy sprzeczne z racjami rządu.

Trzej ostatni premierzy Polski nie kryli niechęci do ekspertów gospodarczych. Żaden z nich nie był ekonomistą, co tym bardziej dziwi. Obecny premier niechęć do ekonomistów najlepiej wyraził, twierdząc kilka miesięcy temu, że poświęcił wiele czasu na zgłębienie kwestii OFE i że w błędzie są specjaliści od systemów emerytalnych, kiedy głoszą opinie sprzeczne z zamiarami rządu.

Przedostatni premier nie zaprzątał sobie głowy gospodarką, miał bowiem wiele innych ważnych spraw. Pozostawiał decyzje swoim ministrom, którzy samodzielnie realizowali własne koncepcje gospodarcze, zresztą z różnym skutkiem. Jeszcze poprzedni premier pozostał w pamięci środowiska ekonomistów jako likwidator gremiów doradczych, takich jak choćby Rada Strategii Społeczno-Gospodarczej.

Opinie Ekonomiczne
Czas ucieka. UE musi znaleźć sposób na rosyjskie aktywa
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Ustawa schronowa, czyli tworzenie prawa do poprawy
Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: USA zostawiają w biedzie swoich obywateli. To co mają dla UE?
Opinie Ekonomiczne
Bartłomiej Sawicki: Rachunki za prąd „all inclusive” albo elastyczne taryfy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Pałac Prezydencki domem biesiadnym? Pomysł na biznes pod słynnym żyrandolem