Dolina Krzemowa jest jedna

Rozmowa: Hakan Eriksson, wiceprezes Ericssona do spraw technologii

Publikacja: 03.06.2011 02:36

Dolina Krzemowa jest jedna

Foto: ROL

Rz: Na czym Ericsson będzie w przyszłości zarabiał?

Hakan Eriksson:

Właściwie w bardzo podobny sposób do tego, co robimy obecnie. Chociaż Ericsson staje się coraz bardziej firmą dostarczającą usługi, a coraz mniej firmą produkcyjną. W tej chwili 40 – 45 proc. naszych przychodów pochodzi ze sprzedaży usług.

Czy macie obecnie jakiś nowy produkt, który może się okazać hitem na rynku?

Wszystko, co jest związane z systemami szerokopasmowymi – z Internetem tak stacjonarnym, jak i bezprzewodowym.

Niektóre produkty rozwijacie we współpracy z zewnętrznymi firmami. Czy to jest właśnie wasza strategia: nie kupować, ale współpracować?

Kiedyś warto było produkować wszystko. Teraz, przy rozwiniętych technologiach i tempie, w jakim się zmieniają, nie można już wszystkiego robić samemu. Dlatego wykorzystujemy firmy zewnętrzne i od nich kupujemy oprogramowanie czy sprzęt. To nadal są produkty Ericssona, tyle że to nie my jesteśmy ich producentem. Wytwarzają je firmy czasami tak ogromne jak Intel, kiedy indziej zupełnie małe.

W naszym kraju Ericsson współpracuje z polską firmą, Ericpolem. Dlaczego akurat ją wybraliście?

Ericpol ma to wszystko, czego szukaliśmy: jest we współpracy bardzo elastyczny, kompetentny i innowacyjny. Tak samo jak nasi partnerzy w Indiach czy Chinach. Takie firmy traktujemy tak samo jak te, których jesteśmy właścicielami. Nie ukrywam, że jest to komfortowa sytuacja, bo jeśli sytuacja na rynku się pogarsza, nie mamy problemów z zarządzaniem siłą roboczą.

Ericsson zdecydował się na stworzenie kolejnego centrum badań i rozwoju, tym razem w Dolinie Krzemowej, a pan musiał się przeprowadzić ze Sztokholmu do San Jose. Co zdecydowało o podjęciu tej decyzji?

Tutaj dzieje się wszystko, co jest ważne dzisiaj dla naszej branży. Jako osoba odpowiedzialna za technologię w Ericssonie nie mogłem być z dala od miejsca najważniejszych wydarzeń. Zresztą nie była to tylko moja decyzja, ale całego zarządu. A skoro Dolina Krzemowa jest centrum najważniejszych wydarzeń w dziedzinie technologii, logiczne było, że powinna się tutaj znaleźć osoba odpowiedzialna w Ericssonie za rozwój w tym obszarze.

Centra R&D Ericssona znajdują się w Sztokholmie, Szanghaju, indyjskim Banglore i pod San Francisco, czyli we wszystkich strefach czasowych. Czy to nie utrudnia wam komunikacji?

Niestety, to jest koszt obecności w najważniejszych miejscach na świecie dla tej branży. No cóż, zawsze ktoś musi obudzić się w środku nocy, kiedy indziej nie zje obiadu czy później pójdzie spać. Ale za to możemy być pewni, że nic ważnego nam nie umknie.

Jak pan myśli, dlaczego w Europie nie powstała Dolina Krzemowa?

Są centra, w których skupiają się firmy zajmujące się rozwiniętymi technologiami. Nie mamy w Europie problemu ani z talentami, ani z finansowaniem badań i rozwoju. Pod Sztokholmem mamy takie centrum, które nazywamy doliną bezprzewodową, stamtąd na przykład pochodzą technologie GSM. Nie mamy się czego wstydzić. Oczywiście nie możemy się porównywać z Doliną Krzemową, bo drugiego takiego miejsca nie ma na świecie. W Europie dodatkowo jest jeszcze rywalizacja pomiędzy poszczególnymi krajami, bo centra IT zawsze są prestiżowe i każdy chce je mieć.

A świat jest już tak zbudowany. Paryż zawsze był uważany za centrum artystyczne, Dolina Krzemowa za technologiczne, a Londyn i Nowy Jork to centra finansowe. Duże firmy przyciągają mniejszych dostawców i powstaje centrum – obojętnie w jakiej branży.

 

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne