Trzeba jednak mieć nadzieję, że potencjalni chińscy inwestorzy wyciągnęli wnioski z porażki Covecu, który chcąc za wszelką cenę pozyskać prestiżowy kontrakt, dał cenę, za jaką takiego projektu zrealizować nie można. Sam teraz to przyznaje, wykazując totalną nieznajomość warunków rynkowych.

Niesprawiedliwością wobec Chińczyków byłoby  jednak przymierzanie wszystkiego do niepowodzenia Covecu. Chińskie firmy energetyczne mają za sobą nie tylko doświadczenie w prowadzeniu podobnych projektów, ale i bezproblemowe finansowanie za pośrednictwem własnych gigantów bankowych, które zapowiedziały rychłe wejście do naszego kraju.

Czy w tej sytuacji szefowie polskich firm państwowych zdecydują się na powierzenie gigantycznych kontraktów chińskim firmom, czy uznają, że skoro Covec poniósł porażkę, to lepiej z żadną inną firmą z tego kraju teraz nie ryzykować? To byłoby zbytnim uogólnieniem w sytuacji, kiedy kryzys zadłużeniowy na świecie lada chwila znacznie utrudni pozyskanie pieniędzy, a o chińskie inwestycje i finansowane przez nich projekty zabiegają kraje znacznie bogatsze niż Polska. Może więc dojść do sytuacji, w której żadna z polskich firm nie zdecyduje się wystawić na chińskie ryzyko, a pieniądze z Kraju Środka pójdą tam, gdzie nikt się ich nie obawia.