Tak, a najgorsze jest to, że nie są w ogóle przygotowani do walki z nowymi, coraz bardziej wyrafinowanymi zagrożeniami. Dodatkowo wielu z nich już długo korzysta ze swoich maszyn i zapomnieli, co to jest antywirus czy zapora internetowa.
Obawiam się, że w takim razie użytkownicy urządzeń mobilnych również mogą znajdować się w grupie wysokiego ryzyka, bo zwykle te urządzenia nie są zabezpieczone.
Obserwujemy gwałtowny wzrost liczby ataków i infekcji urządzeń mobilnych. Niektóre systemy są szczególnie lubiane przez hakerów. Myślę, że czas zacząć uświadamiać ludziiom, że ich urządzenia mobilne przejmują coraz więcej funkcji komputera: e-maile, strony WWW, dostęp do kont bankowego, komunikator. To wszystko są cenne dane dla złodziei.
Czy przewidujecie, że kiedyś w przyszłości zabezpieczanie urządzeń cyfrowych będzie obowiązkowe, jak np. ubezpieczenie OC samochodu?
To zależy od postawy rządzących. Młodzi ludzie nie chcą chodzić na wybory – trzeba im dać możliwość głosowania zdalnego. Myślę, że jeśli rząd zobaczy zagrożenie w tym, że ludzie nie mogą bezpiecznie oddać głosu online czy brać udziału w referendum, to takie prawo może ujrzeć światło dzienne. Władze są coraz bardziej świadome cyberzagrożeń i tego, jaki ma to wpływ na życie i gospodarkę. Firmy z branży zabezpieczeń często współpracują z rządowymi instytucjami. Obserwuję jednak inny trend – rządy są dużo bardziej zainteresowane cyberwojną i cyberbronią oraz tym, jak chronić infrastrukturę niż zwykłych obywateli. Problem z przestrzenią internetową jest taki, że odwrotnie niż na morzu zdecydowanie więcej jest piratów i ich podłych sztuczek niż ochrony i flagowych statków państwowych służb. Dodatkowo są to piraci bardzo zamożni, którzy mogą zaatakować każde państwo bez większych problemów.
Jak w takim razie przestępczość w sieci będzie wyglądała za trzy lata, dziesięć lat?