Niewyborczo o finansach publicznych

Przyszły rząd i minister finansów będą mieli naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Spojrzenie na dane fiskalne dotyczące naszego regionu skłania do stwierdzenia, że rynek nie wybaczy nam odstępstwa w przyszłym roku od rygorystycznej ścieżki fiskalnej

Publikacja: 03.10.2011 04:14

Niewyborczo o finansach publicznych

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Czas wyborów nie sprzyja merytorycznej refleksji nad dylematami stojącymi przed polityką gospodarczą w niezbyt już odległej przyszłości. Każdy argument jest tu postrzegany jako wymierzony w coś lub kogoś, jako wspierający lub przekreślający czyjeś pretensje do władzy. Dyskusja o gospodarce jest miałka, choć globalny kryzys wysunął się na pierwsze miejsce w rankingu poruszanych w trakcie kampanii wyborczej tematów. Szkoda, że brakuje nam tu rzetelnej analizy, którą wyparła z jednej strony propaganda, a z drugiej kompletna ignorancja i niekompetencja. Za chwilę, po wyborach, bez względu na ich wynik, mierzyć się nam przyjdzie z naprawdę poważnymi problemami. Dlatego trzeba spokojnie o nich rozmawiać. Bez względu na polityczny kalendarz.

Dobre wyniki tego roku

W tym roku z uwagi na: niezłe tempo wzrostu gospodarczego w pierwszym półroczu, nieujętą w projekcie budżetu pozycję dochodów niepodatkowych z ubiegłorocznego zysku NBP, wyższą od prognoz inflację, oraz niższe od zakładanego zaawansowanie wydatków, sytuacja budżetu będzie lepsza od oczekiwań.

Co prawda dokładniejsza analiza wpływów podatkowych wskazuje, że dynamika najważniejszych dla budżetu dochodów z podatków pośrednich słabnie, ale nie zmienia to prognozy znacząco mniejszego niż w projekcie budżetu wykonania planowanego deficytu. Zamknie się on w przedziale 30 – 32 mld PLN, wobec nieco ponad 40 mld w projekcie budżetu.

Równie dobrą wiadomością jest, że po sierpniu rządowi udało się sfinansować 90 proc. tegorocznych potrzeb pożyczkowych. Oznaczałoby to teoretycznie, jak już pisałem przed miesiącem, możliwość prefinansowania potrzeb przyszłorocznych. Problem polega jednak na tym, że znaczące osłabienie złotego istotnie przybliżyło nas do progu ostrożnościowego 55 proc. długu w relacji do PKB, pomimo wyższego nominalnie PKB. W drugiej połowie września przy kursie zbliżonym do 4,50 za euro do przekroczenia tego progu brakowało już bardzo niedużo, bo 8 – 10 mld złotych. Przy kursie 4,7 próg zostałby przekroczony.

Naturalnie wszyscy inwestorzy wiedzą, że dług liczy się na koniec roku. Tym niemniej zdają też sobie sprawę z dwóch rzeczy: albo rząd przestanie tak intensywnie jak w pierwszej części roku pożyczać, albo w ostatnich tygodniach roku postara się o znaczące umocnienie kursu złotego. A jak wszyscy wiedzą, ta gra rządu i banku centralnego z rynkiem może się okazać bardzo kosztowna.

Duża poduszka płynnościowa

W tym roku do wykupu pozostaje jeszcze dług wart (według wyceny na koniec sierpnia) ok. 19,5 mld zł. Poduszka płynnościowa Ministerstwa Finasów jest relatywnie duża, bo sięga aż 50 mld zł. Teoretycznie można więc założyć, że do końca roku MF nie musiałoby już w ogóle pożyczać na wykup długu. Ale co w takim razie z prefinansowaniem przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych?

Dobrą wiadomością jest to, że po sierpniu rządowi udało się sfinansować 90 proc. tegorocznych  potrzeb pożyczkowych

A sprawa ma absolutnie kluczowe znaczenie. Dla jej objaśnienia niezbędny jest rzut oka na zamieszczoną obok tabelę.

Jak widać, Polska zajmuje wysoką pozycję, jeśli chodzi o ekspozycję fiskalną w grupie krajów zaliczanych do segmentu EM. Wielkość długu zapadającego w tym i przyszłym roku, wysokość deficytu i potrzeby pożyczkowe brutto lokują nas na czwartym miejscu w segmencie po Pakistanie, Brazylii i Filipinach. W naszym bezpośrednim regionie zbliżone pozycje fiskalne zajmują jedynie Rumunia i Węgry, które po jednorazowej nadwyżce budżetowej osiągniętej w tym roku w wyniku nacjonalizacji OFE, pogarszają się znacząco już w 2012.

Rynek będzie trudniejszy

W latach 2011 – 2012 zarówno pod względem wysokości zapadającego długu (w relacji do PKB), wielkości deficytu sektora finansów publicznych, jak i prognozowanych potrzeb pożyczkowych brutto Polska lokuje się przy tym powyżej średniej ważonej dla tych parametrów fiskalnych, liczonej dla segmentu rynków wschodzących. Prognozowane tempo spadku potrzeb pożyczkowych między rokiem 2011 a 2012 jest w naszym przypadku relatywnie niewielkie (1,9 proc. PKB). A finansowanie tych potrzeb pożyczkowych odbywać się będzie na rynku trudniejszym niż w bieżącym roku.

W tym roku, z uwagi na m.in. niezłe tempo wzrostu PKB w pierwszym półroczu, sytuacja budżetu będzie lepsza od oczekiwań

Spojrzenie na dane fiskalne dotyczące naszego regionu skłania do stwierdzenia, że rynek nie wybaczy nam odstępstwa w przyszłym roku od rygorystycznej ścieżki fiskalnej, nawet w przypadku gdyby została ona złagodzona w gospodarkach zaawansowanych. Nie będzie to już stanowiło dla nas pretekstu do podobnego postępowania, bo mamy relatywnie złą pozycję fiskalną na tle naszego segmentu rynkowego.

W moim odczuciu ten właśnie fakt pozwala objaśnić relatywnie wysoką przecenę aktywów złotowych na rynkach FX i kapitałowym. Stanowi też istotny czynnik ryzyka dla korzystnej do niedawna wyceny na rynku FI. Przy intensywnym odpływie kapitału, jaki miał miejsce w ostatnich tygodniach, ze wszystkich rynków EM (tygodniowo z rynku obligacji odpływało nawet ponad 3 mld USD, a z rynku akcji wciąż ponad 2,5 mld USD) zaznacza się już wyraźnie dyferencjacja, przy której istotną rolę odgrywa wycena przez inwestorów lokalnych czynników ryzyka. Powyższa tabelka dobrze je objaśnia.

Myślę, że pozwala to lepiej zrozumieć upór, z jakim minister finansów się zaklina, że w przyszłym roku Polska zejdzie z deficytem sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.

Duże ryzyko

Tyle że dość trudno to będzie wykonać w warunkach zdecydowanie niższej dynamiki PKB i potężnych zawirowań na globalnym rynku finansowym. Wygląda na to, że w 2012 możemy się znaleźć w pułapce: z jednej strony będziemy pod silną presją rynku na sięgające ponad 2,5 proc. PKB dostosowanie fiskalne (wsparte groźbą penalizacji w postaci silnej przeceny wszystkich aktywów złotowych), z drugiej – tak mocne zacieśnienie fiskalne oznaczałoby ujęcie z dynamiki PKB 0,6 – 0,7 proc., czyli spowolnienie realnego wzrostu do poniżej 2 proc.

Wiele wskazuje na to, że przyszły rząd i minister finansów będą mieli naprawdę twardy orzech do zgryzienia.

Autor jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację