Pozornie odpowiedź na to pytanie wydaje się trudna. Okazuje się jednak, że być może znalazły ją Komisja Europejska i kraje "starej" Unii, które chciałyby zredukować pulę pieniędzy na politykę regionalną (spójności) na lata 2014 - 2020, z której obecnie najbardziej korzysta Polska, ale też Czechy czy Węgry.

Rzecz dotyczy nowej unijnej inicjatywy "Łącząc Europę", czyli oddzielnego funduszu na transeuropejskie inwestycje transportowe, energetyczne i sieci szerokopasmowe. Jego łączny budżet ma wynieść 50 mld euro, w tym 10 mld euro ma przekazać Fundusz Spójności, jeden z trzech funduszy finansujących politykę spójności. Choć idea jest szczytna, bo nowy fundusz ma zapewnić pieniądze na inwestycje przechodzące przez granicę krajów, na które nie zdobyłyby się one samodzielnie, to jednak zastanawiające jest, że środki z tego funduszu nie będą miały charakteru tzw. kopert narodowych. Nie będą więc przypisane konkretnym państwom, tylko trzeba będzie o nie walczyć w ogólnoeuropejskich konkursach.

 

To idea zgodna z duchem konkurencyjności, tyle że jak pokazują doświadczenia choćby z 7. Programu Ramowego, także zarządzanego przez Brukselę, konkursy takie wygrywają zwykle projekty z krajów "starej" Unii. I tu nasuwa się wątpliwość, czy nie jest to sprytne posunięcie mające na celu zmniejszenie budżetu polityki spójności, nie tylko o10 mld euro z Funduszu Spójności, ale o znacznie więcej. W konkursach o środki z nowego funduszu będą startowali wszyscy, a że większość z nich trafi np. na połączenia kolejowe na Zachodzie, to już inna sprawa. Może warto jasno uregulować podział środków z nowego funduszu, aby uniknąć takich wątpliwości?