I choć kilka lat temu nie potwierdził tego Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do którego o pomoc zwróciło się Fakro, firma nie składa broni. Musi być pewna swoich racji, bo chce iść z antymonopolową skargą do Komisji Europejskiej, do której trafiają wszak tak grube sprawy, jak spór Microsoftu i Google'a czy Apple'a i Samsunga.

 

Velux kilkakrotnie mniejszego rywala się nie boi, jest pewny swoich racji i tego, że gra zgodnie zobowiązującymi przepisami. Prezes Ryszard Florek, któremu jako jednemu z nielicznych przedsiębiorców w Polsce udało się zbudować firmę o prawdziwie globalnym zasięgu jest jednak zdeterminowany, by udowodnić, że coś jest narzeczy. Po raz pierwszy na taką skalę nasze przedsiębiorstwo chce walczyć o swoje racje, odważnie wykorzystując narzędzia, jakie daje firmom Unia Europejska. Oswoiliśmy się już z instytucją międzynarodowego arbitrażu, który coraz częściej staje się także dla nas miejscem rozstrzygania biznesowych sporów. Bez kompleksów nasze firmy pozywają największych rynkowych graczy (wystarczy tu wspomnieć choćby sprawę pomiędzy PGNiG a Gazpromem), gdy mają pewność, że nie są traktowane na równych prawach z innymi. Fakro robi krok dalej. Trzeba tylko wierzyć, że ma w ręku stosowne argumenty.

Warto się przyglądać tej sprawie. pewnym sensie to dla nas nowa jakość w walce o czystą grę w biznesie.