Tajemnice po rozsądnych cenach

Nowego kontrahenta czy partnera w interesach można dokładnie sprawdzić już za kilkaset złotych

Publikacja: 29.12.2011 08:42

Żaden przedsiębiorca nie zdradza, jeśli nie musi, ważnych informacji dotyczących swojej firmy: wysokości obrotów i zysków, wierzytelności i długów, wartości majątku, szczegółów strategii rynkowej.

Ale jeżeli zgłosi się do niego dobrze rokujący klient, bywa, że aby podkreślić swą wiarygodność uchyla rąbka tajemnicy i wyjawia te czy inne pozycje z bilansu. Czasem może się okazać, że rzekomy klient reprezentuje fikcyjną firmę, a w rzeczywistości jest wysłannikiem wywiadowni

Różny zakres informacji

Warunkiem powodzenia w działalności gospodarczej jest możliwie jak najpełniejsza wiedza o partnerach i klientach przedsiębiorstwa. Trudno zliczyć firmy, które wpadły w poważne kłopoty albo zbankrutowały z powodu nierzetelności czy niewypłacalności swoich kontrahentów. Wiarygodność potencjalnych partnerów można próbować badać na własną rękę, korzystając np. z ogólnie dostępnych rejestrów długów lub zlecić to fachowcom z wywiadowni gospodarczych.

Standardowy podstawowy raport sporządzony przez specjalistów powinien zawierać co najmniej zweryfikowane dane identyfikacyjne (adresowe i rejestrowe, kody działalności np. EKD). Jest to więc swego rodzaju potwierdzenie, że firma istnieje i działa. Do tego dochodzą dane o niespłaconych w terminie zobowiązaniach finansowych. Raport pełny obejmuje ponadto: obroty, rachunek zysków i strat, opis prowadzonej działalności, ocenę wartości majątku, w tym nieruchomości, maszyn i urządzeń, zatrudnienie, strukturę kapitału, wykaz dostawców i odbiorców, informacje o eksporcie i imporcie, bankach obsługujących, inwestycjach, analizę wypłacalności.

170 zł to najniższa cena za raport podstawowy w CRIT dostarczany w ciągu trzech dni

Można też zamówić inspekcję firmy, której efektem będą m.in. fotografie jej siedziby i innych obiektów czy sprawozdanie o „zaobserwowanych przejawach działalności gospodarczej". Niektóre wywiadownie oferują również trudno dostępne informacje o toczących się przeciw sprawdzanym przedsiębiorstwom postępowaniach sądowych i egzekucyjnych, zaległościach podatkowych i zobowiązaniach wobec ZUS.

– Możemy także przyjrzeć się osobie prezesa i upewnić się, że nie miał on np. w przeszłości innych firm, które zbankrutowały, a po ich majątku nie pozostał żaden ślad – wyjaśnia Robert Grabowski, właściciel wywiadowni i firmy windykacyjnej GRabowski INkasso w Sosnowcu.

W Polsce działa obecnie ok. 100 firm, krajowych i sieciowych, zajmujących się zbieraniem i odpłatnym udostępnianiem informacji gospodarczych. Najdłuższą i najbogatszą historię spośród nich ma Dun & Bradstreet, założona w 1841 r. w Stanach Zjednoczonych, uważana za pierwszą na świecie profesjonalną wywiadownię gospodarczą. Oprócz niej polskie oddziały mają też wielkie międzynarodowe biura Creditreform i Coface. Jako pierwsza po 1989 r, zaczęła w Polsce działalność obecna firma CRIF. Wśród biur o rodzimym rodowodzie za najpoważniejszą uchodzi InfoCredit.

Większość informacji oferowanych przez wywiadownie, wbrew ich intrygującej nazwie kojarzącej się z rywalizacją szpiegów, jest zbierana zza biurka. Ich źródłem są m.in. katalogi, różne publikacje urzędowe, wiadomości z prasy i mediów, wyniki badań rynku, a przede wszystkim Krajowy Rejestr Sądowy (do którego wszystkie spółki prawa handlowego mają obowiązek składania bilansów rocznych) oraz rejestry długów działające na podstawie ustawy o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych z 2010 r. Są to tzw. rejestry otwarte (BIG InfoMonitor, Krajowy Rejestr Długów oraz Europejski Rejestr Informacji Finansowej). Każdy przedsiębiorca może do nich zgłosić swego kontrahenta zalegającego ponad 60 dni z zapłatą należności, jeżeli wynosi ona co najmniej 200 zł w przypadku osób fizycznych lub 500 zł, gdy chodzi o firmę.

800 zł to najdroższa pozycja w cenniku; dotyczy raportu pełnego wraz ze sprawozdaniem z inspekcji

Zapisy w KRS i rejestrach długów dostępne są dla wszystkich zainteresowanych. Pozwala to każdej firmie, przynajmniej w teorii, ocenić wiarygodność potencjalnego partnera na własną rękę. Poszukiwanie takich danych własnymi siłami bywa jednak uciążliwe i zawodne. Dlatego sporo przedsiębiorców zgromadzenie nawet ogólnodostępnych informacji zleca wywiadowniom, które zrobią to szybciej i – biorąc pod uwagę wartość pracy i czasu własnych pracowników – często taniej.

Nie wszystko łatwo dostępne

Pomoc specjalistów staje się nieodzowna, gdy do oceny wiarygodności trzeba sięgnąć po dane trudniej dostępne lub w ten czy inny sposób chronione. Tak np. z obowiązku składania bilansów w KRS wywiązuje się tylko 70 – 80 proc. spółek. Szczególnie trudno o informacje o osobach fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, nawet gdy chodzi tylko o ustalenie ich danych personalnych. Nie można ich uzyskać z rejestrów PESEL czy NIP, bo chroni je ustawa o ochronie danych osobowych. Jedynie największe firmy, o przychodach rocznych ponad 5 mln euro, mają obowiązek zgłaszać do publikacji w Monitorze Polskim B swoje sprawozdania finansowe. Liczba takich potentatów wynosi jednak ok. 15 tys.

Do ogólnodostępnych baz danych nie trafiają informacje o niezapłaconych przez przedsiębiorstwa, niezależnie od ich wielkości i formy prawnej, podatkach, składkach ZUS, grzywnach. Nie są powszechnie dostępne dla osób i podmiotów postronnych także m.in. informacje o toczących się postępowaniach egzekucyjnych.

Nawet komornik może się wygadać

– Jeżeli dane np. o wynikach finansowych firmy są niedostępne w publicznych rejestrach, zwracamy się bezpośrednio do właścicieli. Często udaje się przekonać, że ich udostępnienie, podobnie jak ujawnienie innych informacji o działalności przedsiębiorstwa, leży w interesie firmy, bo pozwoli pozyskać nowych cennych klientów czy partnerów – wyjaśnia Tomasz Zaręba, szef analityków CRIF. – Jeśli nie uda się zdobyć danych tą drogą, odpowiednia rubryka raportu pozostaje pusta. To też jest jakaś wiadomość, bo może znaczyć, że sprawdzana firma nie ma się czym chwalić.

Znane wywiadownie o ustalonej renomie z zasady nie przekraczają granic białego wywiadu. Wyjątkowo tylko posługują się metodami quasi-szpiegowskimi, gdy chodzi o dyskretną wizytę w firmie i sfotografowanie jej siedziby.

– Nasze straty związane np. odpowiedzialnością sądową, byłyby wyższe niż ewentualne zyski – podkreśla Tomasz Zaręba.

Mniejsze wywiadownie, z reguły łączące tę działalność z usługami detektywistycznymi lub windykacyjnymi, oferują jednak także poufne informacje zdobywane drogą nieformalną. Uzyskują, je np. dzięki rozmowom z kontrahentami interesującej ich firmy czy jej obecnymi lub byłymi, zwłaszcza rozgoryczonymi pracownikami. Sporo można dowiedzieć się przy okazji targów, wystaw i branżowych konferencji, podczas rozmów kuluarowych albo nawet publicznej dyskusji.

Zbieranie informacji sposobami nieformalnymi samo w sobie nie jest nielegalne. Odpowiedzialność za ujawnienie tajemnicy firmowej, czyli „nieujawnionych do wiadomości informacji technicznych, technologicznych, organizacyjnych przedsiębiorstwa lub innych informacji posiadających wartość gospodarczą, co do których przedsiębiorca podjął niezbędne działania w celu zachowania ich poufności", ciąży zgodnie z przepisami ustawy o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych na osobie, zobowiązanej do ochrony tej tajemnicy, a nie na tym, kto ją uzyskuje. Pod warunkiem że nie zdobył tego bezprawnie.

– To są delikatne sprawy – przyznaje Robert Grabowski. – Komornikom np. nie wolno informować osób trzecich o toczących się postępowaniach egzekucyjnych. Ale jeśli ktoś oświadczy, że ma tytuł egzekucyjny wobec określonej firmy i zapyta w przekonujący sposób o szanse jego wykonania, to komornik może się czasem wygadać nawet podczas rozmowy telefonicznej.

Gromadzenie informacji nieformalnych to często balansowanie na granicy prawa. Bywa ona przekraczana. Ale np. włamanie do laptopa czy wykradzenie dokumentów z pokoju hotelowego to już szpiegostwo gospodarcze, czyny zabronione, za których popełnienie grozi na mocy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji odpowiedzialność zarówno cywilna, jak i karna.

Jak zapewnia Robert Grabowski, wywiadownie nie godzą się na łamanie prawa przez wywiadowców ani tym bardziej do tego nie zachęcają. Jego zdaniem, jeśli taki przypadek się zdarzy, następstwa czynu zabronionego obciążają samego sprawcę, nie wywiadownię dla której pracuje, a tym bardziej jej klienta.

Ile wyniesie rachunek od detektywa

Nieliczni tylko polscy przedsiębiorcy starając się sprawdzić wiarygodność innych firm decydują się na wynajmowanie analityków czy detektywów. Bardzo wielu nie korzystało w ogóle z usług wywiadowni. Najczęściej firmy poprzestają na sprawdzeniu na własną rękę w ogólnodostępnych bazach danych, wspomagając się dodatkowo wyszukiwarkami internetowymi. Za ich pomocą  można natrafić na wiele interesujących informacji, różnej wprawdzie wartości. W najlepszym wypadku kupowane są gotowe raporty online, dostępne już od 10 zł.

– Internet to jeden z powodów, że zapotrzebowanie na usługi wywiadowni nie wzrasta w wyraźny sposób, mimo coraz intensywniejszego obrotu gospodarczego – ocenia Robert Grabowski.

Polska, jeśli chodzi o korzystanie przez biznes z usług profesjonalnych wywiadowni gospodarczych, wciąż znajduje się na szarym końcu w Europie. Duże polskie firmy często mają zarezerwowane na ten cel środki w budżetach. Ale średnie i małe przedsiębiorstwa rzadko decydują się na taki wydatek.

– Być może barierą są dla nich koszty naszych usług. Ale czy kilkaset złotych to dużo za raport, dzięki któremu można czasem uchronić się przed poważnymi kłopotami? – zastanawia się Tomasz Poręba.

Najniższa cena w CRIT, za raport podstawowy, który dostarczany jest w ciągu trzech dni, wynosi 170 zł. Ceny bardziej zaawansowanych wersji raportów (pełny, z inspekcji itd.), są odpowiednio wyższe. Stawka wzrasta dwukrotnie, jeśli informacje mają być zgromadzone w ciągu 24 godzin.

Najdroższa pozycja w cenniku to raport extra pełny, czyli połączony ze sprawozdaniem z inspekcji, dostarczony w ciągu doby (ok. 800 zł). Wywiadownia oferuje też raporty o przedsiębiorstwach działających za granicą. Komplet informacji o firmie europejskiej kosztuje 300 zł. Za raport o firmach z innych kontynentów, niezależnie czy chodzi o Kanadę czy np. Kongo, trzeba zapłacić 400 zł.

Stawki wywiadowni wykorzystujących informacje nieformalne, zwłaszcza uzyskiwane niekonwencjonalnymi metodami, są nawet dziesięciokrotnie wyższe, średnio wynoszą od 600 – 700 zł do 3 tys. zł. Dłużej trwa też przygotowanie raportu, zwykle nie krócej niż jeden – dwa tygodnie.

Żaden przedsiębiorca nie zdradza, jeśli nie musi, ważnych informacji dotyczących swojej firmy: wysokości obrotów i zysków, wierzytelności i długów, wartości majątku, szczegółów strategii rynkowej.

Ale jeżeli zgłosi się do niego dobrze rokujący klient, bywa, że aby podkreślić swą wiarygodność uchyla rąbka tajemnicy i wyjawia te czy inne pozycje z bilansu. Czasem może się okazać, że rzekomy klient reprezentuje fikcyjną firmę, a w rzeczywistości jest wysłannikiem wywiadowni

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację