Błędy w strategii 2030

Nowa strategia rozwoju Polski bezkrytycznie przejmuje kierunki myślenia zawarte w dokumentach unijnych

Publikacja: 12.01.2012 02:47

Błędy w strategii 2030

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Ukazała się nowa długookresowa strategia rozwoju kraju do roku 2030. Fakt ten należy ocenić pozytywnie, bo pokazuje, jakie jest obecnie myślenie ludzi zbliżonych do rządu o potrzebach rozwojowych kraju, o tym co nas może czekać w przeszłości, co według autorów jest ważne, jakie powinniśmy realizować priorytety rozwojowe. Jednak strategia opiera się na błędnych przesłankach. Tworzy to zagrożenie, że pieniądze i wysiłek dużych grup ludzi kierowane będą bezproduktywnie, a może i kontrproduktywnie.

Strategia bezkrytycznie przejmuje kierunki myślenia zawarte w dokumentach unijnych (program UE 2020). Tam pierwszym priorytetem jest rozwój gospodarki opartej na wiedzy i innowacji. I to jest dobry priorytet dla krajów rozwiniętych, bo pozwala im utrzymać pozycję konkurencyjną mimo wysokich kosztów produkcji. Przy okazji widać, kto trzymał pióro przy pisaniu programu unijnego – kraje wysoko rozwinięte. Gospodarka oparta na wiedzy i innowacji nie jest dobrą podstawą rozwojową dla takiego kraju jak Polska.

Doświadczenia z przeszłości

Bycie innowacyjnym nie powinno być naszym głównym priorytetem, co nie znaczy, że nie należy badać, mierzyć, poprawiać regulacji sprzyjających innowacyjności. Tego, że innowacyjność nie jest motorem wzrostu, dowodzi praktyka gospodarcza – chociaż jest motorem postępu. Polska gospodarka bardzo silnie poprawiła produktywność w ostatnich 20 latach, będąc jednocześnie w ogonie europejskiej innowacyjności. Zatem to nie innowacyjność jest przyczyną naszego wzrostu gospodarczego. To zmiany regulacyjne, swoboda działalności gospodarczej, restrukturyzacja zastosowania czynników wytwórczych, tania praca spowodowały silny wzrost produktywności gospodarki.

Chyba jakieś fatum ciąży nad naszymi planistami i strategami rządowymi albo rodzaj poczucia niedowartościowania. Mało kto pewnie pamięta, że centralny planista w latach 70.czy 80. ubiegłego wieku również starał się wymusić na polskieją gospodarce innowacyjność i nowoczesność. W rezultacie wprowadzanych zachęt i nakazów powstawały potworki produkcyjne, głównie w sferze języka, i pozorne działania ze słynnym „zwisem męskim" na określenie krawata, „wbijaczem do gwoździ" na określenie młotka czy „trójkątem męskim eleganckim" na określenie slipów.

A fakty są takie: w latach 1990– 2008 produktywność w Polsce, liczona w sposób skumulowany wzrosła do 130 proc. (1990 = 100 proc.), w Czechach i na Węgrzech praktycznie się nie zmieniła, w Niemczech wyniosła 120 proc., w Wielkiej Brytanii 115 proc., we Francji 105 proc. (The Conference Board). Przyjrzyjmy się innemu wskaźnikowi, który w strategii uznawany jest za podstawowy wyznacznik poprawy jakości życia, czyli PKB na głowę mieszkańca. Uwzględnijmy różne poziomy cen w porównywanych krajach za lata 1995 – 2010 w stosunku do średniej UE27 (wskaźnik ten pokazuje odrabianie lub tracenie dystansu do średniego PKB na głowę mieszkańca w UE27). Tak rozumiane PKB wzrosło w Polsce do 150 proc. (1995 = 100 proc.), w Czechach się nie zmieniło, na Węgrzech podniosło się do 130 proc., w Niemczech się nie zmieniło, w Wielkiej Brytanii spadło do 80 proc., we Francji zaś do 90 proc. (Eurostat).

W tym samym okresie innowacyjność Polski była oceniano nisko na tle Europy. W 2010 roku była na szóstym miejscu od końca, Czechy i Węgry blisko Polski, Francja w środku stawki, Niemcy na trzecim miejscu, Wielka Brytania na czwartym. Szwecja była liderem innowacyjności w 2010 roku (Innovation Union Scoreboard 2010).

Warto dodać, że Litwa i Łotwa znajdujące się zupełnie na końcu rankingu innowatorów w Europie uzyskały przyrost PKB na głowę jeszcze wyższy niż Polska, bo do 160 proc. Jednocześnie był to drugi najlepszy wynik w Europie. Czyli najgorszy innowator w Europie uzyskał największą poprawę PKB na głowę mieszkańca w stosunku do średniej europejskiej. Natomiast u lidera innowacyjności w Europie, czyli w Szwecji, wskaźnik PKB na głowę się nie zmienił.

Jak w tej sytuacji można bronić innowacyjności jako czegoś, na czym ma być osadzony wzrost naszej gospodarki w przyszłości? Nie ma żadnych dowodów na to, że to będzie dobra podstawa naszego wzrostu. Krajom o wysokiej innowacyjności, a przy tym bogatym, udaje się, i to nie wszystkim, co najwyżej obronić poziom wzrostu w stosunku do innych, ale nie zwiększyć go. Zatem potrzeba innowacyjności to mit w sytuacji Polski.

Co ma napędzać gospodarkę

Jeżeli zatem strategia dla Polski na nadchodzące dekady oparta jest na błędnych przesłankach, to błędne będą też jej zalecenia.

Jeśli nie innowacje, to co ma pchać polską gospodarkę do przodu? Strategia wymienia 25 kluczowych decyzji i 100 kluczowych projektów. To zbyt dużo słusznych celów. Kto dużo obejmuje, ten mało ściska. Ja wymienię moich siedem priorytetów w kolejności od najważniejszych. Przede wszystkim:

1. Stabilne otoczenie polityczne – i to mamy, przynajmniej w najbliższych latach nic nie zapowiada, aby miało być inaczej.

2. Warunki do napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Wiąże się ściśle z pierwszym priorytetem. Bez dopływu kapitału z zagranicy wiele projektów zapisanych w strategii nie ma szans się zmaterializować ze względu na niewystarczającą ilość domowego kapitału, żeby je sfinansować. Zamiast tworzyć niepotrzebne regionalne strategie innowacyjności, lepiej tworzyć regionalne strategie atrakcyjności inwestycyjnej ułatwiające życie inwestorom – ograniczać mitręgę biurokratyczną, wyznaczać tereny inwestycyjne, uzbrajać je, budować drogi dojazdowe, tworzyć lokalne zachęty podatkowe.

3. Sprawnie funkcjonujące instytucje państwa. Wiąże się ściśle z drugim priorytetem. Nikt rozsądny nie zainwestuje w państwie bałaganu. Strategia wspomina o tym czynniku wzrostu. Skomplikowane procedury, przeciągające się załatwianie spraw w administracji, a przede wszystkim niesprawny wymiar sprawiedliwości są kulą u nogi polskiej gospodarki. Zamiast tworzyć bezproduktywne regionalne strategie innowacyjności, lepiej tworzyć regionalne strategie sprawnej administracji.

4. Wykorzystanie bogactw naturalnych. Naszym podstawowym bogactwem naturalnym są zasoby energetyczne: węgiel kamienny i brunatny, gaz konwencjonalny i prawdopodobnie gaz łupkowy oraz rudy miedzi i kilku innych pierwiastków. Należy zadbać o ich prawidłową eksploatację i regulacje, a także nie dopuścić do narzucenia nam zbyt wyśrubowanych norm emisji CO2. Doświadczenia krajów bogatych w zasoby naturalne pokazują, ze może to być mocny motor rozwoju i bogactwa kraju.

5. Wysoko kwalifikowane zasoby ludzkie. I tu strategia stawia sprawy prawidłowo. Musimy mieć dobrze przygotowane i wyedukowane społeczeństwo, żeby być w stanie absorbować nowoczesne metody produkcji i usług. Słabością strategii jest to, że nie dostrzega pauperyzacji polskich wyższych uczelni. Młodzi, zdolni nie będą chcieli pracować za tak niskie wynagrodzenie, jakie jest obecnie oferowane. Spowoduje to obniżenie i tak już niewysokiego – według różnych rankingów – poziomu kształcenia na uczelniach wyższych.

6. Otwartość gospodarki na wymianę międzynarodową. W tym obszarze strategia nie ma nic do zaproponowania. A wymiana handlo- wa będzie dodatkowym, a może podstawowym motorem polskiego wzrostu gospodarczego w nadchodzących latach. Trzeba by to widzieć w kontekście naszego członkostwa w UE, to jest nasz główny rynek zbytu. O tym też nic się w strategii nie wspomina. Co chcemy osiągnąć w UE, do czego będziemy zmierzać, jakie inicjatywy popierać, a jakim się sprzeciwiać, co chcemy wykorzystać dla rozwoju Polski, a co dla rozwoju całej wspólnoty?

7. Odbiurokratyzowanie gospodarki. Temu w strategii poświęca się trochę miejsca przy okazji mowy o sprawnym państwie. Odbiurokratyzowanie jest to stały temat dla wielu rządów, ale nikomu nie udało się go doprowadzić do szczęśliwego końca. Poprzedni rząd i parlament prowadziły akcję odbiurokratyzowania gospodarki, ale wynik tego jest niejasny i nie bardzo wiadomo, czy obecny rząd będzie ten program kontynuował. Strategia o tym milczy. Słowo „biurokracja" występuje w strategii (w części I) tylko jeden raz, słowo „uprościć" jeden raz, „ułatwić" jeden raz, „usprawnić" trzy razy. Dla porównania, słowo „innowacyjność" występuje 60 razy.

Tego, że innowacyjność nie jest motorem wzrostu, dowodzi praktyka gospodarcza – chociaż jest motorem postępu

Nie wymieniam tu innowacyjności jako priorytetu, bo nim być nie może. Gdyby Polska była krajem wysoko rozwiniętym, to innowacyjność wymieniłbym na jednym z pierwszych miejsc, ale nie jest, i dlatego jej tu nie ma.

Kto to zrozumie

Podstawową zaletą strategii jest to, że zwraca uwagę na wiele ważnych kwestii rozwojowych i jest rejestrem dzisiejszego myślenia o przyszłości Polski, oraz to, że liczby opisujące przyszłość makroekonomiczną się bronią.

Wady strategii to błędna przesłanka wyjściowa i zbyt duża objętość – łącznie ok. 400 stron. Skutkiem tego jest wielokrotne powracanie do tych samych myśli i czasami mowa-trawa. Normalny człowiek nie jest w stanie przeczytać całego tekstu ze zrozumieniem. Leszek Balcerowicz w maju 1989 roku na konferencji pod Warszawą przedstawił plan reformy rynkowej na trzech stronach, które potem realizował jesienią i zimą tego samego roku. No i język strategii jest czasami naukowo-napuszony – np. to:

„...co precyzyjnie nazwać można policentryzmem metropolii sieciowej jako wynikiem procesów integracji funkcjonalnej" (s. 16).

Autor jest ekonomistą SGH, analitykiem Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych, byłym ekspertem Parlamentu Europejskiego w dziedzinie rynków finansowych, prezesem instytucji finansowych, członkiem rad nadzorczych

Ukazała się nowa długookresowa strategia rozwoju kraju do roku 2030. Fakt ten należy ocenić pozytywnie, bo pokazuje, jakie jest obecnie myślenie ludzi zbliżonych do rządu o potrzebach rozwojowych kraju, o tym co nas może czekać w przeszłości, co według autorów jest ważne, jakie powinniśmy realizować priorytety rozwojowe. Jednak strategia opiera się na błędnych przesłankach. Tworzy to zagrożenie, że pieniądze i wysiłek dużych grup ludzi kierowane będą bezproduktywnie, a może i kontrproduktywnie.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację