Ukazała się nowa długookresowa strategia rozwoju kraju do roku 2030. Fakt ten należy ocenić pozytywnie, bo pokazuje, jakie jest obecnie myślenie ludzi zbliżonych do rządu o potrzebach rozwojowych kraju, o tym co nas może czekać w przeszłości, co według autorów jest ważne, jakie powinniśmy realizować priorytety rozwojowe. Jednak strategia opiera się na błędnych przesłankach. Tworzy to zagrożenie, że pieniądze i wysiłek dużych grup ludzi kierowane będą bezproduktywnie, a może i kontrproduktywnie.
Strategia bezkrytycznie przejmuje kierunki myślenia zawarte w dokumentach unijnych (program UE 2020). Tam pierwszym priorytetem jest rozwój gospodarki opartej na wiedzy i innowacji. I to jest dobry priorytet dla krajów rozwiniętych, bo pozwala im utrzymać pozycję konkurencyjną mimo wysokich kosztów produkcji. Przy okazji widać, kto trzymał pióro przy pisaniu programu unijnego – kraje wysoko rozwinięte. Gospodarka oparta na wiedzy i innowacji nie jest dobrą podstawą rozwojową dla takiego kraju jak Polska.
Doświadczenia z przeszłości
Bycie innowacyjnym nie powinno być naszym głównym priorytetem, co nie znaczy, że nie należy badać, mierzyć, poprawiać regulacji sprzyjających innowacyjności. Tego, że innowacyjność nie jest motorem wzrostu, dowodzi praktyka gospodarcza – chociaż jest motorem postępu. Polska gospodarka bardzo silnie poprawiła produktywność w ostatnich 20 latach, będąc jednocześnie w ogonie europejskiej innowacyjności. Zatem to nie innowacyjność jest przyczyną naszego wzrostu gospodarczego. To zmiany regulacyjne, swoboda działalności gospodarczej, restrukturyzacja zastosowania czynników wytwórczych, tania praca spowodowały silny wzrost produktywności gospodarki.
Chyba jakieś fatum ciąży nad naszymi planistami i strategami rządowymi albo rodzaj poczucia niedowartościowania. Mało kto pewnie pamięta, że centralny planista w latach 70.czy 80. ubiegłego wieku również starał się wymusić na polskieją gospodarce innowacyjność i nowoczesność. W rezultacie wprowadzanych zachęt i nakazów powstawały potworki produkcyjne, głównie w sferze języka, i pozorne działania ze słynnym „zwisem męskim" na określenie krawata, „wbijaczem do gwoździ" na określenie młotka czy „trójkątem męskim eleganckim" na określenie slipów.
A fakty są takie: w latach 1990– 2008 produktywność w Polsce, liczona w sposób skumulowany wzrosła do 130 proc. (1990 = 100 proc.), w Czechach i na Węgrzech praktycznie się nie zmieniła, w Niemczech wyniosła 120 proc., w Wielkiej Brytanii 115 proc., we Francji 105 proc. (The Conference Board). Przyjrzyjmy się innemu wskaźnikowi, który w strategii uznawany jest za podstawowy wyznacznik poprawy jakości życia, czyli PKB na głowę mieszkańca. Uwzględnijmy różne poziomy cen w porównywanych krajach za lata 1995 – 2010 w stosunku do średniej UE27 (wskaźnik ten pokazuje odrabianie lub tracenie dystansu do średniego PKB na głowę mieszkańca w UE27). Tak rozumiane PKB wzrosło w Polsce do 150 proc. (1995 = 100 proc.), w Czechach się nie zmieniło, na Węgrzech podniosło się do 130 proc., w Niemczech się nie zmieniło, w Wielkiej Brytanii spadło do 80 proc., we Francji zaś do 90 proc. (Eurostat).