Rz: W Detroit aż huczy, że planuje pan połączenie Fiata/Chryslera z PSA Peugeotem Citroenem. Czy to prawda?
Sergio Marchionne:
We wtorek byłem na kolacji z Philippe'em Varinem, prezesem PSA, i rozmawialiśmy o wszystkim, tylko nie o tym. Nie zmienia to faktu, że jest potrzebna kolejna runda światowej konsolidacji w branży, ze szczególnym naciskiem na Europę. W naszej branży musi powstać ekonomia skali wystarczająca do osiągnięcia stabilnych zysków. W przypadku Fiata wiem, że gdyby nie pojawiła się okazja przejęcia Chryslera, dzisiaj bylibyśmy małą zmarginalizowaną firemką, która nie liczyłaby się. A nasze finanse wisiałyby na włosku i byłyby uzależnione od wszystkich wahań koniunktury. Dziś mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć – finansowo dajemy sobie radę.
Co konkretnie dał sojusz z Chryslerem?
Ekonomię skali i obniżenie kosztów. W Europie zażarta konkurencja wymusza obniżenie cen. Dzięki sojuszowi z Chryslerem mogliśmy stworzyć ofertę, w której wiele elementów jest wspólnych, więc koszty spadają. Dodge Dart, którego pokazaliśmy w Detroit, to dowód, na co nas stać. Podstawą do produkcji Darta jest Alfa Giulietta. Takie samo auto będzie produkowane w Chinach i zamierzamy je wprowadzić na rynek jeszcze w tym roku. Mamy też wspólną globalną dystrybucję. To wszystko nie byłoby możliwe bez aliansu z Chryslerem. Najlepszym przykładem takiej strategii i jej celowości jest Volkswagen, cokolwiek by o nim mówić. Rozmawiałem przed chwilą z Alanem Mullalym, prezesem Forda, który ma niebywałe sukcesy w budowaniu marki. Też postawił na skalę. Podobnie z GM i strategią Dana Akersona. Dziś mały lokalny producent oferujący nawet zróżnicowane i estetyczne pojazdy nie znaczy nic. Jeśli ktoś wybierze taką właśnie strategię, pozostanie mały, być może przestanie w ogóle istnieć. Trzeba dobrze rozumieć, jakich wyborów musimy dokonać, a potem ponosić konsekwencje tych wyborów.