Nie ulega wątpliwości, iż kryzys wytworzył społeczne zaniepokojenie i brak akceptacji dla sposobu, w jaki rynki finansowe są regulowane i opodatkowane. Zaproponowanie jakiejś formy opodatkowania sektora finansowego ma sens także w kontekście konsolidacji budżetów narodowych i restrykcyjnych pakietów antykryzysowych. Można w ten sposób osłabić presję na podatki płacone przez gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa. Jednakże ten pozytywny wpływ może w sposób oczywisty zostać zniwelowany, jeśli, co wysoce prawdopodobne, koszty związane z opodatkowaniem sektora finansowego zostaną przerzucone na gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa.
W kilku państwach Unii Europejskiej funkcjonują już różne instrumenty podatkowe w sektorze finansowym. W ramach tworzenia europejskich ram prawnych Komisja Europejska zaproponowała podatek od transakcji finansowych (FTT). Nowa propozycja legislacyjna ma być Dyrektywą Rady Ministrów, której podstawą jest art. 113 Traktatu o UE. Wymaga jednomyślnej decyzji państw członkowskich. Parlament Europejski przedstawi jedynie opinię.
"Widmo" FTT krąży po świecie - ostatnio także po Europie - od wielu lat. Właściwie już JM Keynes w swojej "Teorii ogólnej" proponował zbliżony instrument podatkowy dla obniżenia skali spekulacji w gospodarce. Gdy współcześnie, w 1972 r., pojawił się pomysł autorstwa Jamesa Tobina, chodziło o zapobieganie nadmiernym wahaniom kursów walutowych w związku z odejściem od parytetu złota w reformie Prezydenta Nixona. W latach 90-ych pomysł odżył, ale już głównie jako potencjalne źródło dochodów budżetowych. Pomysł w praktyce był podjęty jedynie na poziomie indywidualnych państw.
Zgodnie z propozycją Komisji, nowy podatek będzie obciążał handel papierami wartościowymi (akcjami i obligacjami) stawką wynoszącą 0,1%, a transakcje instrumentami pochodnymi stawką 0,01%. Jeśli wejdzie w życie 1 stycznia 2014 roku może dać roczny dochód na poziomie 57 mld euro, a więc około 0,2-0,3% PKB Unii.
Nie jest oczywiste, czy FTT ostatecznie ujrzy światło dzienne jako podatek ograniczony do państw członkowskich strefy euro, czy też całej Unii Europejskiej. To, co zdaje się przesądzone, to zdecydowany brak apetytu na takie rozwiązanie na poziomie globalnym. Poparcie Niemiec dla FTT, jeszcze parę miesięcy temu jednoznaczne, dzisiaj przybrało nieco ostrożniejszą formę. Wynika to z podziału wewnątrz koalicji rządzącej. Najsilniejszym promotorem tej inicjatywy w Unii jest Francja, gotowa, według deklaracji politycznych, wprowadzić FTT wyłącznie u siebie. Generalnie dobra współpraca Niemiec i Francji w sprawach dalszego postępu w harmonizacji podatków i integracji fiskalnej, nie przekłada się, jak widać, do końca na sprawy szczegółowe.