Kłopot biznesu,czy rządu

Europejska motoryzacja ma bardzo poważne kłopoty. Może z nich nie wyjść przez kolejnych 5 lat. Być może kryzys potrwa dłużej. To czas na reakcję władz

Publikacja: 08.03.2012 09:22

Kłopot biznesu,czy rządu

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Politycy bardzo lubią brać udział w inauguracjach wielkich biznesowych projektów. Przecinanie wstęgi, wmurowanie kamienia węgielnego, posadzenie drzewka, które wyrośnie na prawdziwe drzewo, to wszystko dodaje im popularności. Znacznie trudniej jest potem pomóc biznesowi, kiedy taki projekt ma kłopoty. Tak jest dzisiaj w Europie z motoryzacją.

W Stanach Zjednoczonych z nadmiarem mocy nie ma problemów. Nawet w roku wyborczym, kiedy obecny prezydent Barack Obama walczy o reelekcję producenci zamykają fabryki, wstrzymują  produkcję, otwarcie mówią o kłopotach i sami je rozwiązują. Nie są przy tym związani z władzą, ale z pracownikami, z którymi potrafią się rozstać w taki sposób, że potem nie ma wzajemnych pretensji.

Fiat i General Motors swoją lekcję w Europie już odrobiły zamknęły po jednej fabryce, wypłaciły odprawy pracownikom. Fiat dodatkowo zrezygnował z produkcji nowej Pandy w Tychach, żeby dać pracę na zachodzie - we Włoszech. Nie mówiąc o tym, że zeszłoroczna pensja Marchionne wyniosła 0.

Co dalej? No właśnie co dalej? Nikogo dzisiaj nie stać na place pełne samochodów, ani program złomowania aut, bo i państwa i koncerny walczą o swoje budżety. Prezes renaulta/Nissana, Carlos Ghosn twierdzi, że w tej branży w Europie wszyscy patrzą na wszystkich i każdy czeka, aż konkurencja zrobi jakiś ruch.

Kto dzisiaj odważy się pierwszy na radykalny krok? Peugeot próbował, ale kampania wyborcza i walczący o reelekcję Nicolas Sarkozy szybko uciszył buntowników.

Niewątpliwie kolejny krok należy teraz do rządów w Unii Europejskiej, a szef Fiata apeluje do Brukseli, żeby pomogła „rozłożyć dolegliwości restrukturyzacji i postąpiła z motoryzacją, tak samo jak to zrobiła z przemysłem stalowym". Przecież chyba do unijnych urzędników dociera fakt, że motoryzacja daje na naszym kontynencie pracę 12 milionom ludzi. I tego już Bruksela, Paryż, Madryt i Warszawa nie mogą udawać, że nie widzą. A ciekawe, z drugiej strony dlaczego w Wielkiej Brytanii co i rusz słyszymy o kolejnych inwestycjach w produkcję samochodów. Może warto się przyjrzeć strukturom podatkowym, klimatowi biznesowemu, wreszcie układom między biznesem a polityką. Okazuje się, że przynajmniej klimat nie zmienia się zależnie od układu sił politycznych, a  rządzący, często bardzo oporni wobec Brukseli są widoczni nie tylko wówczas, kiedy przecinają wstęgi. Warto to zauważyć w sytuacji, kiedy europejska motoryzacja najprawdopodobniej będzie miała kłopoty przynajmniej przez 5 kolejnych lat. Jeśli nie dłużej.

Politycy bardzo lubią brać udział w inauguracjach wielkich biznesowych projektów. Przecinanie wstęgi, wmurowanie kamienia węgielnego, posadzenie drzewka, które wyrośnie na prawdziwe drzewo, to wszystko dodaje im popularności. Znacznie trudniej jest potem pomóc biznesowi, kiedy taki projekt ma kłopoty. Tak jest dzisiaj w Europie z motoryzacją.

W Stanach Zjednoczonych z nadmiarem mocy nie ma problemów. Nawet w roku wyborczym, kiedy obecny prezydent Barack Obama walczy o reelekcję producenci zamykają fabryki, wstrzymują  produkcję, otwarcie mówią o kłopotach i sami je rozwiązują. Nie są przy tym związani z władzą, ale z pracownikami, z którymi potrafią się rozstać w taki sposób, że potem nie ma wzajemnych pretensji.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację