Opinia Roberta Łaniewskiego

Postawa koncernu może zmusić Ministerstwo Finansów do wprowadzenia odgórnych regulacji ustawowych w sprawie prowizji za transakcje kartami

Publikacja: 11.04.2012 00:56

Opinia Roberta Łaniewskiego

Foto: Frob

Red

O co chodzi w batalii o obniżenie tzw. opłat interchange? O porozumienie ponad podziałami. I do takiego właśnie doszło. Do 30 maja br. zgodnie z postulatem akceptantów kart płatniczych, czyli m.in. właścicieli sklepów, punktów usługowych, stacji benzynowych, organizacje Visa i MasterCard powinny złożyć deklarację chęci przystąpienia do porozumienia.

To wcześniej, niż zakładała wstępna wersja raportu NBP z prac zespołu roboczego ds. opłaty interchange, ale stanowczo za późno zważywszy na fakt, jak długo w Polsce borykamy się z problemem wysokich opłat za transakcje kartowe. Zawyżone stawki interchange godzą przede wszystkim w przedsiębiorców, którzy rocznie tracą z tego tytułu nawet kilkadziesiąt milionów złotych, finansując, jako jedyne podmioty, rozwój systemu kartowego w Polsce. Warto przy tym zauważyć, że świadomość konsekwencji tego stanu rzeczy dla konsumentów i rynku jest zatrważająco niska. Tymczasem dla tych pierwszych interchange jest dziś zawarte w cenie towaru czy usługi, Skarb Państwa traci natomiast blisko 1 proc. PKB na emisję i zarządzanie gotówką. Pytanie, czy stać nas na to.

Globalny gracz outsiderem

Aprobatę dla zmniejszania barier rozwoju obrotu bezgotówkowego wyrazili główni gracze, ale niechlubnym wyjątkiem może się okazać jeden z kluczowych podmiotów, trzymający w rękach jokera, MasterCard. W opinii spółki poziom prowizji od kart powinien być dostosowany do danego rynku i podlegać konkurencji. W sytuacji, gdy w Polsce mamy do czynienia z najwyższymi stawkami prowizji od kart w Europie i duopol na linii Visa (64,7 proc. rynku na koniec 2011 roku) – MasterCard (33,9 proc.), argumentacja ta jest co najmniej... zaskakująca.

Mamy szansę nadać kierunek  rozwiązywania problemu wysokości opłaty interchange innym krajom

Co ciekawe, wspomniane porozumienie zostało wypracowane przy współudziale podmiotów, które do tej pory nie zamierzały ustąpić ze swych pozycji, stojąc po przeciwnych stronach barykady – banków i akceptantów kart. Warto przy tym podkreślić, że akceptanci kart, reprezentowani m.in. przez Fundację Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego, na co dzień bardzo często ze sobą konkurują, ale w obliczu tak poważnego problemu postanowili mówić jednym głosem. Jeśli MasterCard finalnie zablokuje porozumienie, pałeczkę przejmie Ministerstwo Finansów. I choć nie byłoby to rozwiązanie najkorzystniejsze dla rynku, może się okazać, że to jedyna szansa na normalizację sytuacji na rynku transakcji kartowych.

„Strategiczny" bojkot?

Po raz pierwszy od kilkunastu lat jest szansa na zmianę tego stanu rzeczy. Żeby jednak wypracowany kompromis był wiążący, każdy musi trochę ustąpić, mając na uwadze szeroko pojęty interes gospodarczy i społeczny. Tymczasem MasterCard zbojkotował prace zespołu przy NBP już na samym początku, mnożąc powody uzasadniające (tylko w ich ocenie) decyzję o nieobecności. Poza tym podmiotem wszyscy uczestnicy rynku zrozumieli potrzebę zmian w zakresie funkcjonowania systemu kartowego w Polsce i wyłożyli karty na stół. Co na to MasterCard?

Spółka konsekwentnie tłumaczy się brakiem decyzyjności w ramach struktur w Polsce i potrzebą czasu na przeanalizowanie zgłoszonych rozwiązań. Jako jeden z argumentów podnoszonych w dyskusji medialnej organizacja zaznaczała także, że będąc spółką giełdową, nie może ryzykować, że podejmowane przez nią działania zostaną zakwestionowane przez UOKiK jako niezgodnie z przepisami prawa antymonopolowego. Czyżby?

Po pierwsze, zasłanianie się statusem spółki giełdowej jest co najmniej dziwne, bo ryzyko spółki nienotowanej jest podobne. Po drugie, szafowanie prawem antymonopolowym w sytuacji, gdy działania koalicji zmierzają do rozbicia swoistego monopolu i panującego status quo w opłatach prowizyjnych, jest zabiegiem przewrotnym.

Nie można w tym kontekście nie zauważyć, że na Polskę jest dziś skierowana uwaga opinii międzynarodowej. Po raz pierwszy mamy bowiem szansę nadać kierunek rozwiązywania problemu wysokości opłaty interchange innym krajom – w ramach porozumienia wypracowanego przy okrągłym stole. W Polsce zrozumieliśmy bowiem, że konsekwentna obniżka prowizji od kart leży w interesie wszystkich, bo per saldo rosnący dzięki temu rynek płatności bezgotówkowych może przynieść szereg pozytywnych zmian – z nawiązką dla gospodarki i konsumenta. Im więcej punktów akceptujących karty, tym mniej placówek z określonym minimum umożliwiającym realizację transakcji kartowej i większa potrzeba wykorzystywania tego instrumentu przez konsumentów. To niezaprzeczalny potencjał.

Kosztowny status quo

Przychylnym okiem na działania koalicji zmierzającej do wprowadzenia zmian patrzy zarówno Narodowy Bank Polski, jak i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, uznające, że wiele zawartych w raporcie zmian niesie ogromny potencjał dla rozwoju rynku transakcji bezgotówkowych w Polsce. W przypadku MasterCard można jednak odnieść wrażenie, że chodzi o to, by czas nadal działał na korzyść tej organizacji. A czasu nie ma.

Uzależnianie akceptacji porozumienia m.in. od przekazania oceny UOKiK w zakresie zgodności porozumienia z przepisami prawa ochrony konkurencji pokazuje, że spółka nie jest chętna zmianie dotychczasowej praktyki. Obawiam się, że sprzyjający pracom koalicji urząd nigdy takowej opinii nie przedstawi, z uwagi na obecne uwarunkowania formalnoprawne, które nie dają mu upoważnienia do podejmowania takich inicjatyw. Nie należy też liczyć na jednoznaczną opinię ze strony Ministerstwa Finansów, które pracuje nad własnym rozwiązaniem ustawowym odgórnie ograniczającym poziom kartowych opłat. Być może właśnie ta droga okaże się najkrótsza i najbardziej skuteczna. W tym układzie uczestnikom zespołu przy NBP pozostawałoby tylko liczyć, że do nowelizowanej ustawy o usługach płatniczych zostanie zaimplementowana duża część rozwiązań zaakceptowanych przez koalicję i znajdujących się w raporcie NBP. Po kilkunastu latach nieuprawnionego przerzucania finansowania systemu kartowego w Polsce na przedsiębiorców, najwyższy czas, aby zaczęły obowiązywać jasne i uczciwe reguły gry, które będą służyć wszystkim uczestnikom rynku.

Autor jest prezesem Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego

O co chodzi w batalii o obniżenie tzw. opłat interchange? O porozumienie ponad podziałami. I do takiego właśnie doszło. Do 30 maja br. zgodnie z postulatem akceptantów kart płatniczych, czyli m.in. właścicieli sklepów, punktów usługowych, stacji benzynowych, organizacje Visa i MasterCard powinny złożyć deklarację chęci przystąpienia do porozumienia.

To wcześniej, niż zakładała wstępna wersja raportu NBP z prac zespołu roboczego ds. opłaty interchange, ale stanowczo za późno zważywszy na fakt, jak długo w Polsce borykamy się z problemem wysokich opłat za transakcje kartowe. Zawyżone stawki interchange godzą przede wszystkim w przedsiębiorców, którzy rocznie tracą z tego tytułu nawet kilkadziesiąt milionów złotych, finansując, jako jedyne podmioty, rozwój systemu kartowego w Polsce. Warto przy tym zauważyć, że świadomość konsekwencji tego stanu rzeczy dla konsumentów i rynku jest zatrważająco niska. Tymczasem dla tych pierwszych interchange jest dziś zawarte w cenie towaru czy usługi, Skarb Państwa traci natomiast blisko 1 proc. PKB na emisję i zarządzanie gotówką. Pytanie, czy stać nas na to.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację