Trudne negocjacje budżetowe w Unii

Nie można dopuścić do uczynienia z negocjacji budżetowych na lata 2014 – 2020 spektaklu politycznego, który pogłębi podziały w Europie – pisze posłanka do Parlamentu Europejskiego

Publikacja: 23.05.2012 02:36

Trudne negocjacje budżetowe w Unii

Foto: ROL

Red

Przed Europą lata słabego wzrostu. Potwierdzają to ostatnie prognozy Komisji Europejskiej. Jeżeli chcemy, by wyrzeczeniom związanym z konsolidacją budżetową i pakietami antykryzysowymi towarzyszyło ożywienie gospodarcze, konieczna jest kreatywna, silna i mądra strategia wzrostu dla Europy. Jej ważnym elementem muszą być działania na rzecz zmniejszenia rosnących podziałów rozwojowych w Europie, a kryzys ujawnił wielkie różnice w konkurencyjności gospodarek europejskich. Ich utrzymywanie się będzie wpływać negatywnie na szanse rozwoju całej gospodarki europejskiej.

Trudny powrót do normalności

Pakiety antykryzysowe doprowadziły do spadku, często drastycznego, poziomu płac w gospodarkach o niskiej konkurencyjności, przekładającego się na osłabienie popytu gospodarstw domowych, ich skłonność do konsumpcji, a także do oszczędzania. Spadek płac oznacza także krótkookresową poprawę konkurencyjności, zmniejszając skłonność do reform strukturalnych.

W Europie mamy grupę gospodarek o wysokiej konkurencyjności, które cechują wysokie nadwyżki bilansu handlowego (Niemcy, Holandia, Szwecja). Mamy też gospodarki słabo konkurencyjne o sporych i utrzymujących się deficytach handlowych (Grecja, Portugalia, Hiszpania). Mamy też gospodarki takie jak Polska, ciągle o niskiej, lecz rosnącej produktywności. Piszę o tym zróżnicowaniu dlatego, że w poszukiwaniu formuły paktu na rzecz wzrostu te dysproporcje muszą być wzięte pod uwagę. Dalszy rozwój rynku wewnętrznego nie może ignorować ogromnego terytorialnego zróżnicowania konkurencyjności gospodarki europejskiej. Również przepływy kapitałowe nie mogą utrwalać czy pogłębiać wewnętrznej nierównowagi. Słaba pozycja gospodarek, które weszły jako słabsze konkurencyjnie do strefy euro, nie zmieni się jednak z dnia na dzień.

Nie budzi większych kontrowersji fakt, iż sytuacją pożądaną są zbilansowane finanse publiczne, niemniej dziś wyzwanie jest inne. Wyzwania to sposób i ścieżka dojścia do takiej zrównoważonej sytuacji w gospodarkach „po przejściach", w których nie funkcjonuje sektor bankowy finansujący wzrost, w których awersja do ryzyka dominuje zarówno w sektorze finansowym, jak i w gospodarce realnej, w których przez wiele lat nie inwestowano w produktywność gospodarek, które w rezultacie nie są konkurencyjne ani na rynkach europejskich, ani na rynku globalnym, w których pakiety antykryzysowe nie zostawiły żadnej przestrzeni na interwencję w postaci wydatków publicznych, z których nadal odpływają oszczędności krajowe. Nie budzi wątpliwości stan, który należy osiągnąć, lecz ścieżka dojścia do tego stanu. Potrzeba wzrostu nie budzi kontrowersji, obowiązujące dogmaty zamykają jednak wiele ścieżek polityki uruchamiającej bodźce wzrostowe.

Oznacza to, że konsolidacja budżetowa, która będzie potrzebą wielu lat, musi być jak najmniej szkodliwa dla wzrostu poprzez właściwą mieszankę ograniczeń wydatków publicznych i podwyżek podatków z jednej strony oraz bodźców stymulujących wzrost z drugiej. Na pewno inne będą skutki zmniejszania wydatków publicznych na edukację czy innowacyjność niż ograniczanie subwencjonowania niekonkurencyjnych gałęzi przemysłu. Granice społecznej i politycznej akceptacji polityki restrykcyjnej są dziś inne niż jeszcze parę lat temu i na pewno zróżnicowane w poszczególnych państwach członkowskich Unii.

Ważne czynniki rozwojowe

Strategia powinna zidentyfikować te czynniki rozwojowe, które mogą oddziaływać pozytywnie na produktywność i konkurencyjność gospodarek poprzez takie działania, jak reformowanie środowiska instytucjonalnego, w którym funkcjonują małe i średnie przedsiębiorstwa, wspieranie innowacyjności, zmiany struktury eksportu, obniżanie kosztów energii, poprawa dostępu do technologii czy dostępu do finansowania inwestycyjnego, a także podejmowanie polityki umożliwiającej identyfikację i jak najszybsze uruchomienie nowych sił napędzających rozwój (efektywność energetyczna).

Bardzo istotne będzie dokończenie procesu normalizacji sytuacji w sektorze bankowym, być może także restrukturyzacja zadłużenia tam, gdzie to jest najmniej kosztowną ścieżką doprowadzenia zadłużenia do poziomu umożliwiającego jego obsługę.

Obok dokapitalizowania Europejskiego Banku Inwestycyjnego konieczne jest także przyjrzenie się jak najszybciej jego modelowi działania

Niektórzy ekonomiści, zafascynowani modelem wzrostu niemieckiej gospodarki, wskazują konieczność wykorzystania ekspansji eksportowej na rynki globalne jako podstawowej siły napędowej wzrostu. Dla gospodarek, które od lat nie inwestowały w poprawę produktywności, eksport nie wyzwoli wzrostu w krótkim okresie. Konieczne jest uruchomienie wewnętrznych mechanizmów wzrostu związanych z funkcjonowaniem rynku wewnętrznego i współzależnościami między gospodarkami europejskimi. Siły te drzemią w europejskich politykach strukturalnych, których finansowanie zawiera pierwsza część wieloletnich ram finansowych. Europa nie jest prostą sumą niezależnych gospodarek. Lepsze wykorzystanie silnych wzajemnych powiązań, w szczególności między gospodarkami z nadwyżkami handlowymi i tymi, które z uwagi na niedostateczną konkurencyjność utrzymują strukturalne deficyty w stosunkach gospodarczych z zagranicą, jest jedną z ważnych ścieżek pobudzania wzrostu. Europa musi od nowa uruchomić siły konwergencji, rosnącej wewnętrznej spójności, która napędza wzrost. Musi lepiej wykorzystać wzajemne powiązania gospodarcze, handlowe, inwestycyjne, finansowe, rynków pracy. Wzmocnienie powiązań w ramach rynku wewnętrznego, zwiększenie mobilności studentów i pracowników, rozwój sieci powiązań wzmacniających innowacyjność – to mogą być elementy strategii wzrostu związane z inwestycjami w spójność gospodarki europejskiej.

Jak finansować wzrost gospodarczy

Wielkim problemem pozostaje finansowanie wzrostu w nadchodzących latach. Nie ulega wątpliwości, że trudno oczekiwać wzrostu bez inwestycji, a inwestycji bez środków je finansujących. Oczy polityków zwrócone są dziś na to, co może przynieść proces negocjacji nowego wieloletniego budżetu Unii, a także na rolę Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Konieczność mądrego wykorzystania europejskich pieniędzy publicznych, zapewnienie ich jak największej dźwigni przyciągającej kapitał prywatny trzeba przełożyć na język praktyczny jak najszybciej.

Europejski Bank Inwestycyjny jest dziś postrzegany jako instytucja, która rozwiąże większość ambicji inwestycyjnych Unii. Wymagałoby to jednak moim zdaniem wielkich zmian w jego funkcjonowaniu. Nie chodzi tylko o dokapitalizowanie Banku. Jego pożyczki, choć nie zwiększają zadłużenia, wymagają gwarancji rządowych. Praktycznie wykluczyło to EBI z finansowania inwestycji w Grecji. Bank nie angażuje się w gospodarkach o bardzo złych ocenach agencji ratingowych w obawie przed utraceniem własnego statusu AAA, który pozwala mu na korzystanie z rynków finansowych po niskich kosztach. Toteż jeśli popatrzymy, w jaki sposób bank finansuje małe i średnie przedsiębiorstwa, to okaże się, że nie robi tego bezpośrednio, lecz przez banki komercyjne, działając podobnie jak Europejski Bank Centralny. Wydaje się więc, że obok dokapitalizowania EBI konieczne jest także przyjrzenie się jak najszybciej jego modelowi działania.

Jeszcze ważniejsze wydaje mi się jednak niedopuszczenie do uczynienia z negocjacji budżetowych na lata 2014 – 2020 spektaklu politycznego, który pogłębi podziały w Europie i pokaże obywatelom Europę podzieloną, polityków, którzy wreszcie dostrzegli potrzebę wzrostu, poszukują pomysłów na praktyczną i skuteczną strategię, a jednocześnie domagają się zmniejszenia budżetu europejskiego, który jest niemal w całości budżetem inwestycyjnym.

Sytuacją pożądaną są zbilansowane finanse publiczne. Wyzwaniem są sposób i ścieżka dojścia do tego

Nie ulega wątpliwości, iż rynki finansowe z wielką uwagą obserwują zarówno jedność europejską w sprawach ważnych decyzji, jak i zdolność do wzrostu gospodarczego. Konieczność wykorzystania w pełni potencjału inwestycyjnego budżetu jest oczekiwaniem racjonalnym, a przedstawianie obywatelom europejskiego budżetu jako dodatkowego ciężaru podatkowego jest absurdem o dużym koszcie politycznym, społecznym i ekonomicznym.

Jest w moim przekonaniu tylko jeden sposób na przekonanie opinii publicznej i rynków finansowych, że Europa jest poważną instytucją, która potrafi uruchomić cały swój kapitał rozwojowy. Tym rozwiązaniem jest podjęcie już teraz decyzji o budżecie na lata 2014 – 2020 bez kosztownej politycznej walki o trzecie miejsce po przecinku. A jeśli nie o całym budżecie, to przynajmniej o tej jego części, która jest bezpośrednią inwestycją we wzrost, konkurencyjność i miejsca pracy.

Ta część to co najmniej 500 miliardów euro, to pierwsza część budżetu, na którą składają się inwestycje w edukację i badania, w rozwój innowacji, w infrastrukturę i, co najważniejsze, cała polityka spójności, która już dziś realizuje inwestycje kluczowe dla wzrostu i konkurencyjności. Moglibyśmy już dziś przygotowywać projekty polityki spójności, moglibyśmy zamknąć do końca tego roku negocjacje nowych regulacji dla polityki spójności i bez opóźnień zacząć inwestować od 1 stycznia 2014 roku.

Przed Europą lata słabego wzrostu. Potwierdzają to ostatnie prognozy Komisji Europejskiej. Jeżeli chcemy, by wyrzeczeniom związanym z konsolidacją budżetową i pakietami antykryzysowymi towarzyszyło ożywienie gospodarcze, konieczna jest kreatywna, silna i mądra strategia wzrostu dla Europy. Jej ważnym elementem muszą być działania na rzecz zmniejszenia rosnących podziałów rozwojowych w Europie, a kryzys ujawnił wielkie różnice w konkurencyjności gospodarek europejskich. Ich utrzymywanie się będzie wpływać negatywnie na szanse rozwoju całej gospodarki europejskiej.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację