Ile głupca w wyborcy

Dlaczego powszechnie uważa się, że cięcie wydatków publicznych, albo generalnie słaba koniunktura, źle wpływają na szanse reelekcji rządu? Sugerowałoby to, że wyborcy to głupcy

Publikacja: 13.07.2012 14:56

Ile głupca w wyborcy

Foto: ROL

Pretekstem do postawienia tego pytania są oczywiście wybory w Stanach Zjednoczonych. Gazety ekonomiczne na bieżąco rozpisują się o tym, czy ostatnie pogorszenie koniunktury w USA wpłynie na szanse reelekcji Baracka Obamy oraz na ile perspektywa wyborów ogranicza możliwości reform fiskalnych w tym kraju.

Ale to tylko pretekst, bo takie pytania pojawiają się przy każdych wyborach –  w Polsce również. Za pewnik przyjmuje się następujące twierdzenie: im lepsza sytuacja gospodarcza, tym wyższe szanse na reelekcje rządu, im łagodniejsza polityka fiskalna, tym również szanse te są  wyższe.

Wielu ekonomistów trudziło się nad zweryfikowaniem tej powszechnej opinii. W końcu sugeruje ona, że wbrew fundamentalnym założeniom ekonomii wyborcy to nie racjonalne maszyny, ale głupcy – dają się nabierać na triki z wydatkami publicznymi, patrzą tylko na bieżące wskaźniki, nie umieją przewidywać przyszłych zmian w gospodarce, wpływu reform na prosperity, nie doceniają przejściowych okresów cierpienia.

Nie będę zanudzał  szczegółami, ale generalnie pokaźna liczba badań wskazuje, że owo powszechne przekonanie o wpływie koniunktury i deficytu budżetowego na szanse reelekcji jest ... błędne. Na przykład amerykański ekonomista Alan Drazen pokazywał, na podstawie danych z wielu krajów, że ani tempo wzrostu PKB ani zmiana deficytu nie wpływają na prawdopodobieństwo utrzymania się rządu (prezydenta) przy władzy. Uff, ulga. Czyli jednak są podstawy, żeby twierdzić, iż wyborcy patrzą głębiej i dalej (zwróciłbym na ten wątek uwagę wyborców partii, która przegrała w Polsce wybory w szczycie koniunktury w 2007 r.)

Tu jednak pojawia się  jeszcze większa zagadka: skoro ekonomiści pokazali, że wyborcy są w miarę racjonalni, to dlaczego inteligentni dziennikarze sugerują, że wahnięcie produkcji lub wydatków publicznych w dół może zaszkodzić politycznie rządowi? Albo ci dziennikarze nie są tak inteligentni, albo wspomniane przeze mnie badania nie są do końca przekonujące.

Moja odpowiedź  jest następująca. Wybory to gra interesów między różnymi grupami społecznymi , a to, jak koniunktura wpływ na te interesy jest bardzo niejednoznaczne – stąd brak dowodów statystycznych na wpływ różnych zmiennych gospodarczych na wyniki głosowania. Ale może się zdarzyć, że różnymi kanałami bieżąca sytuacja gospodarcza wpływa na układ interesów w społeczeństwie, dlatego mimo wszystko warto ten wpływ śledzić i opisywać.

Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości, publicysta

Pretekstem do postawienia tego pytania są oczywiście wybory w Stanach Zjednoczonych. Gazety ekonomiczne na bieżąco rozpisują się o tym, czy ostatnie pogorszenie koniunktury w USA wpłynie na szanse reelekcji Baracka Obamy oraz na ile perspektywa wyborów ogranicza możliwości reform fiskalnych w tym kraju.

Ale to tylko pretekst, bo takie pytania pojawiają się przy każdych wyborach –  w Polsce również. Za pewnik przyjmuje się następujące twierdzenie: im lepsza sytuacja gospodarcza, tym wyższe szanse na reelekcje rządu, im łagodniejsza polityka fiskalna, tym również szanse te są  wyższe.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację