Aleksandrowicz: Cepem go, cepem!

Przedziwna historia. Mnóstwo ludzi, od posłów przez publicystów na przedsiębiorcach kończąc, uważa, że w każdej ze spraw: Amber Gold, OLT czy bankructw firm turystycznych, zawaliło państwo

Publikacja: 12.08.2012 10:43

Aleksandrowicz: Cepem go, cepem!

Foto: ROL

Po czym domagają się jeszcze większego wpływu tego  nieudolnego państwa na działalność gospodarczą. Państwo zawaliło, bo ustawa turystyczna jest zbyt liberalna. Państwo zawaliło, bo nie kontroluje firm finansowych. Państwo zawaliło, bo nie sprawdza, kto zakłada spółki. Państwo, państwo, państwo...

W związku z  czym należy utrudnić zakładanie firm turystycznych, częściej je kontrolować,   powołać nowy fundusz gwarancyjny (oczywiście obowiązkowy i na koszt  klientów firm turystycznych, a nie np. z ich zysków), a nawet zwracać klientom bankrutów pieniądze z budżetu. Z kolei w przypadku   parabanków czy firm inwestycyjnych należy zwiększyć uprawnienia Komisji Nadzoru Finansowego, która powinna mieć prawo  zamykania podejrzanych spółek, nawet jeżeli nie łamią prawa. To wszystko autentyczne postulaty z ostatnich dni.

Ponieważ ich źródła   są różne, różne są motywacje. Jedne pochodzą od dużych firm turystycznych, które chętnie wyeliminowałyby konkurencję podwyższając bariery wejścia na rynek. Inne od polityków, którzy zaproponują każdą durnotę na koszt podatników, bo nie ze swojej kieszeni przecież. Jeszcze inne od populistycznych publicystów, którym wydaje się, że reprezentują głos ludu, gdy „wysyłają sędziego w kosmos", jak raczył powiedzieć p. Jacek Żakowski. A p. Tomasz Lis dodał: „Przypadek Amber Gold pokazuje, że państwo nawaliło. (...) [Ludzie] nie otrzymali informacji, że to jest kasyno, hazard".

Tymczasem głos ludu bywa bardziej rozsądny. Oto michał39a7 odpowiada Lisowi na blogu: „Przecież od 20 lat funkcjonuje u nas rynek inwestycyjny i każdy powinien sobie zdawać sprawę, że jak obiecują 14 proc. zysku, to jest to hazard. Mogę wygrać , mogę przegrać. (...) Klienci Amber Gold oszukali się sami (...) grali w ryzykowną grę i i przegrali".  Takich głosów jest więcej, ale dominują te pierwsze, histeryczne, świadczące  albo o lenistwie umysłowym, albo o chęci załatwienia własnych interesów, albo o tym jak głęboko wbudowane są w  myślenie skłonności etatystyczne.

Prawie wszyscy, od przedsiębiorców przez polityków do publicystów, narzekają jak bardzo jest przeregulowana gospodarka, jak hamuje to wzrost gospodarczy, jak utrudnia życie przedsiębiorcom. Domagają się wolności, swobody, elastyczności. Potem ci sami ludzie przy dość banalnych i w skali ogólnospołecznej drobnych wydarzeniach  domagają  się nowych regulacji ograniczających tę wolność – i firmom, i konsumentom. Zapominając, że każdy przepis  dotyka wszystkich przedsiębiorców i wszystkich klientów, a nie tylko  tych kilku nieuczciwych czy pokrzywdzonych.

Pod rozwagę wszystkim zwolennikom rozwiazywania problemów za pomocą państwowego cepa podsuwam w dość swobodnym tłumaczeniu pewien cytacik. Otóż Friedrich von Hayek  dawno, dawno temu ostrzegał w „Drodze do niewolnictwa": „Nigdy nie zapobiegniemy nadużyciom władzy, jeżeli nie będziemy gotowi jej ograniczać. Mimo że czasami  może to doprowadzić do sytuacji , w której nie będzie ona użyta, choć powinna być".  Coś za coś, wolność zamiast niewolnictwa, mądrość Hayeka zamiast histerii.

Po czym domagają się jeszcze większego wpływu tego  nieudolnego państwa na działalność gospodarczą. Państwo zawaliło, bo ustawa turystyczna jest zbyt liberalna. Państwo zawaliło, bo nie kontroluje firm finansowych. Państwo zawaliło, bo nie sprawdza, kto zakłada spółki. Państwo, państwo, państwo...

W związku z  czym należy utrudnić zakładanie firm turystycznych, częściej je kontrolować,   powołać nowy fundusz gwarancyjny (oczywiście obowiązkowy i na koszt  klientów firm turystycznych, a nie np. z ich zysków), a nawet zwracać klientom bankrutów pieniądze z budżetu. Z kolei w przypadku   parabanków czy firm inwestycyjnych należy zwiększyć uprawnienia Komisji Nadzoru Finansowego, która powinna mieć prawo  zamykania podejrzanych spółek, nawet jeżeli nie łamią prawa. To wszystko autentyczne postulaty z ostatnich dni.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację