W ubiegłym roku rynek gastronomiczny zwiększył wartość zaledwie o 0,8 proc., do 18,3 mld zł. W tym roku może urosnąć o 4,6 proc. – szacuje firma badawcza PMR. Eksperci podkreślają jednak, że wzrost ten będzie niemal wyłącznie zasługą Euro 2012. Z kolei z badania Ipsos wynika, że Polacy najczęściej odwiedzają pizzerie (81 proc.) i fast foody (74 proc.). Przedstawiciele tych segmentów twierdzą, że kryzysu nie czują. Wręcz przeciwnie, ich sprzedaż dynamicznie rośnie. Dlatego chętnych do otwierania takich lokali nie brakuje.
Niektóre firmy zmieniają swoją strategię, dopasowując ją do potrzeb rynku. Przykład? Polskie Jadło, które jeszcze do niedawna było kojarzone z droższymi restauracjami, zamierza zbudować dużą, polską sieć fast foodów. Docelowo ma ona liczyć nawet pół tysiąca punktów, działających m.in. na zasadzie franczyzy.
Zdaniem ekspertów rynek gastronomiczny w Polsce nie jest jeszcze nasycony. Kluczem do sukcesu jest ciekawa oferta i dobra lokalizacja. Najwięksi gracze zapowiadają spore inwestycje. Nowe restauracje chcą otwierać: McDonald's, Sfinks, Da Grasso, Telepizza oraz AmRest. Ta ostatnia firma prowadzi m.in. lokale KFC i Pizza Hut. Licencji jednak nie udziela, bo sama jest franczyzobiorcą.
– Z uwagi na skalę i specyfikę umów z YUM (franczyzodawca AmRestu – red.) borykamy się na co dzień z innymi problemami niż klasyczny franczyzobiorca. Wiele obszarów naszych umów obwarowanych jest też klauzulami poufności – mówi Maciej Mausch reprezentujący AmRest.
Gastronomia jest branżą, w której udział lokali franczyzowych jest wyjątkowo wysoki. – Klienci lubią markowe kawiarnie, pizzerie czy fast foody i należy się spodziewać, że udział franczyzy będzie dalej rósł. Oczywiście nie zagraża to bardziej skomplikowanej gastronomii. We wszystkich krajach pozostaje ona domeną oryginalnych pomysłów pojedynczych właścicieli – mówi Michał Wiśniewski, dyrektor działu doradztwa firmy Profit System.