Co powiesz, kiedy dziecko cię zapyta…?

Załóżmy, że przychodzi do nas wynalazca i prosi o sfinansowanie jego pomysłu. Prosi tak długo aż dostaje wsparcie. Po czym wprawdzie coś tam zaczyna dłubać przy swoim wynalazku, ale generalnie raczej zabawia się za otrzymane pieniądze. Szlag by nas trafił? Pewnie tak. Ale pod warunkiem, że byśmy się o tym dowiedzieli

Publikacja: 15.09.2012 12:03

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Zaś żeby dowiedzieć się, trzeba chcieć. Problem w tym, że wcale nie chcemy. W piątek na publiczną prezentację unikatowej mapy polskich wydatków publicznych przyszły dokładnie 24 osoby. Następnego dnia na próżno szukałem czegokolwiek na ten temat w dwóch najpoważniejszych gazetach. Cóż, jak nie chcemy wiedzieć, to  naciągacz spokojnie może bawić się nadal.

Mapę wydatków przygotowała Fundacja Republikańska za prywatne pieniądze z darowizn  i można ją obejrzeć na  stronie www.mapawydatkow.pl.  Warto ją przestudiować. Wygląda jaka mapa nieba w czasie sierpniowej nocy. Setki małych i dużych kół i kółeczek. Krążących wokół podstawowych grup wydatków publicznych: świadczeń,  edukacji, służby zdrowia, wojska itd.

Kilka obserwacji  narzuca się natychmiast. Po pierwsze wiele wydatków, o których głośno w mediach to maleńkie punkciki na mapie (np. niemal najmniejszy to stypendia dla wybitnych młodych naukowców...7 mln zł). Po drugie wiele wydatków,  o których cicho w mediach,  to koła  wielkie jak Jowisz w Układzie Słonecznym. Niemal największym jest obsługa krajowego długu  publicznego -kosztuje tyle co wydatki gmin na szkoły lub państwa na leczenie szpitalne. Po trzecie tych kół jest więcej niż gwiazd w Drodze Mlecznej. Fundusze publiczne wydawane są na wszystko, od wyścigów konnych poczynając!

Państwo wyłania się z tej mapy jako Wszechświat, który poszczególnymi galaktykami i układami gwiezdnymi,  obejmuje nie tylko to,  co powinno być w jego gestii – wojsko, policje, sądy czy administrację, ale każdą dziedzinę życia. Wszystko za  fundusze publiczne w 100 procentach wyciągnięte od obywateli (państwo nie ma żadnych własnych pieniędzy).  Jest jak wynalazca – miało nam zapewnić ochronę,  a w tej chwili zajmuje się   świadczeniami i zaświadczeniami,   rolnictwem i górnictwem, transportem i sportem, kulturą i maturą.  Wydatki publiczne to wg mapy 665 mld złotych w 2011 roku. Niewiele mniej niż połowa produktu krajowego wytworzonego w przedsiębiorstwach , firmach i firemkach i skonfiskowanego za pomocą podatków i składek. Tysiące ludzi świetnie się bawią, za nasze pieniądze.

Ot na przykład Polska Agencja Informacji I Inwestycji Zagranicznych. Tego samego dnia zajrzałem do najnowszego wydania tygodnika The Economist (nakład 1,5 mln  egz. tygodniowo), a tam znalazłem  takie oto ogłoszenie na pół strony: portret dziecka i napis „Co powiesz, kiedy twoje dziecko zapyta, dlaczego nie zainwestowałeś we wschodniej Polsce". I odnośnik do strony www.whyeasternpoland.eu. To ogłoszenie było tak absurdalne, że sprawdziłem starając się wczuć w rolę  inwestora.

Znalazłem się na stronie głównej,  a  tam pierwsza informacja:  Polska bielizna podbija stolice mody. Jedyna z lipca. Z sierpnia nie ma żadnej. Do marca wstawiano jeszcze po około 30. Czyli ewidentnie projekt zamarł właśnie, gdy obstalowano reklamę w The Economist.  Koszt tego ogłoszenia to, jak sądzę,  minimum 50 tys. zł. Skuteczność?

Projekt Fundacji Republikańskiej „Mapa Wydatków" wzorowany jest na amerykańskim. Tamten nazywa się „Death and Taxes". Dobra nazwa.

Zaś żeby dowiedzieć się, trzeba chcieć. Problem w tym, że wcale nie chcemy. W piątek na publiczną prezentację unikatowej mapy polskich wydatków publicznych przyszły dokładnie 24 osoby. Następnego dnia na próżno szukałem czegokolwiek na ten temat w dwóch najpoważniejszych gazetach. Cóż, jak nie chcemy wiedzieć, to  naciągacz spokojnie może bawić się nadal.

Mapę wydatków przygotowała Fundacja Republikańska za prywatne pieniądze z darowizn  i można ją obejrzeć na  stronie www.mapawydatkow.pl.  Warto ją przestudiować. Wygląda jaka mapa nieba w czasie sierpniowej nocy. Setki małych i dużych kół i kółeczek. Krążących wokół podstawowych grup wydatków publicznych: świadczeń,  edukacji, służby zdrowia, wojska itd.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację