Kryzys omija spółdzielców

Nasz sektor jest szczególnie odporny na zewnętrzne wstrząsy – ocenia Tomasz Mironczuk, prezes Banku Polskiej Spółdzielczości

Publikacja: 26.09.2012 19:56

Kryzys omija spółdzielców

Foto: Fotorzepa, Pasterski Radek PR Pasterski Radek

- W lipcu objął pan stanowisko szefa Banku BPS, a we wtorek dostał pan zgodę KNF. Jakie zmiany w jego funkcjonowaniu chce pan wprowadzić? Może już zostały podjęte jakieś decyzje?

- Chcę kontynuować rozwój całej grupy kapitałowej zbudowanej przed ostatnie lata wokół Banków Polskiej Spółdzielczości. Tworzą ją instytucje powołane do obsługi zrzeszonych Banków Spółdzielczych, takie jak: dom maklerski, centrum finansowe, spółka leasingowa i faktoringowa. Nowym będzie zbudowanie centrum usług wspólnych, świadczących serwis dla Banku BPS jak i dla zrzeszenia. Mam tu na myśli usługi  informatyczne, zakupowe czy też outsourcing działań marketingowych. Trzeba dodać, że dla banku zrzeszającego to akcjonariusze są kluczowym klientem, czyli 365 banków spółdzielczych są teraz moim „oczkiem w głowie".  Przypomnę, że Bank Polskiej Spółdzielczości S.A. powołany jest do opieki nad zrzeszonymi w nim bankami. Banki zrzeszone natomiast specjalizują się w obsłudze klientów prywatnych i instytucjonalnych w obszarze rolnictwa, wspierają polską wieś oraz rodzimą małą i średnią przedsiębiorczość.

- Czy powstanie nowa  strategia dla Banku ?

- Tak.  Tym bardziej, że w 2013 r. kończy się czas obowiązywania obecnej strategii. Jednak nie tyle istotna jest strategia dla samego banku, co strategia dla zrzeszenia. Z całościowego podejścia do rozwoju polskiej spółdzielczości będzie wynikać strategia dla zrzeszenia, a dopiero jej pochodną będzie strategia banku zrzeszającego banki spółdzielcze.

- A jak Pan ocenia siłę finansową i kapitałową  BPS do pełnienia funkcji banku zrzeszającego? W pierwszym półroczu znacząco spadł zysk oraz współczynnik wypłacalności poniżej progu 10 proc.

- Zrzeszenie, jako grupa jest kapitałowo silne. Adekwatność kapitałowa mierzona współczynnikiem wypłacalności w zrzeszeniu wynosi średnio ponad 11 proc. Niektóre banki mają ten wskaźnik nawet na poziomie  15, 16, 20 proc. Do kompetencji Banku BPS należy kwestia pomysłu na zarządzanie kapitałem na poziomie zrzeszenia. Zauważyłem, że w Banku BPS i w Zrzeszeniu mówi się często o rozwoju. Wówczas niektórzy pod tym terminem rozumieją  wzrost sumy bilansowej i aktywów ważonych ryzykiem. Uważam, że można zapewnić rozwój niekoniecznie przez ciągły wzrost aktywów. A nawet jeśli wzrost aktywów następuje, to trzeba odpowiednio zarządzać źródłami kapitału, które są w stanie pokryć ryzyko z tych aktywów.

- Czy jest wyznaczony jakiś cel finansowy na koniec tego roku jeśli chodzi o wynik netto i poziom kapitału mierzony na przykład współczynnikiem wypłacalności?

- Oczywiście, że jest plan finansowy zaakceptowany przez radę nadzorczą. Jako spółka niepubliczna założenia finansowe publikujemy raz do roku.

- Czy bankom spółdzielczym nie jest coraz trudniej konkurować z bankami komercyjnymi, które wchodzą do coraz mniejszych miejscowości?

- Pewnie tak. Wiele banków spółdzielczych zgłasza już takie sygnały. W tym kontekście tym bardziej istotna jest praca nad doskonaleniem podejścia do klienta. Chcemy, by nie miał potrzeby pójścia do konkurencyjnego banku. Teraz jest właśnie nasz czas. Nie przez przypadek rok 2012 został ogłoszony przez ONZ Międzynarodowym Rokiem Spółdzielczości. Coraz bardziej popularne staje się zjawisko lokalnej ekonomii społecznej, zwłaszcza w czasach tak głośnych kryzysów globalnych instytucji finansowych. Nasze Zrzeszenie jest blisko mieszkańców miast i  miasteczek. Klient jest zaprzyjaźnionym z obsługą swojego banku spółdzielczego w miejscu zamieszkania. Usługa bankowa jest więc daleko inna niż w sieciowych, bezimiennych, międzynarodowych korporacjach bankowych. Nasze placówki istnieją przecież od ponad 100 lat.

- Czy banki spółdzielcze sygnalizują pogorszenie sytuacji w sektorze bankowym?

- Powszechną tendencją w świecie komercji finansowej jest ściganie się na coraz większe wyniki w kolejnych okresach. Powstaje pytanie o ile można osiągnięte rekordy przekraczać i do czego taki wyścig prowadzi?  To jak ze sportowcami, przetrenowani - spalają się. Filozofia bezustannej maksymalizacji wyniku doprowadza do tego, że mamy regularne kryzysy. Tracą na tym nie tylko instytucje, ale także konsumenci. W bankowości spółdzielczej do wyników finansowych trzeba podejść nieco inaczej. Nasze Banki Spółdzielcze nie ścigają się ze sobą na wynik. Odpowiadają przed własnymi spółdzielcami. Jedno jest pewne - wynik ma być dodatni oraz ma być zapewniony stabilny wzrost. Przy czym dobra relacja z klientem jest dla nas kluczowa. W bankach komercyjnych potrzeby człowieka schodzą na dalszy plan. Dlatego bankowość spółdzielcza ma bardziej „ludzkie" oblicze.

- Ale Banki Spółdzielcze też pewnie odczuwają spowolnienie gospodarcze....

- Na podstawie dotychczasowej wiedzy i obserwacji spodziewam się, że Banki Spółdzielcze będą miały podobny, może o kilka procent lepszy wynik netto niż w ubiegłym roku. Banki Spółdzielcze nie są tak wyeksponowane na duże zagrożenia jak banki komercyjne. Ich klient ma trochę inny cykl produkcyjny i cykl koniunkturalny. W Bankach Spółdzielczych cykliczność – a więc spowolnienia – są znacznie mniejsze niż w bankach komercyjnych. To element różniący nas od powszechnie rozumianej bankowości komercyjnej. Ściganie się na maksymalizację wyników w bankach komercyjnych prowadzi do zaostrzenia cyklu koniunkturalnego – większych wzrostów, ale i znacznych spadków.

- Z czego wynikał tak duży wzrost rezerw BPS w pierwszym półroczu w stosunku do  pierwszego półrocza 2011?

- Bank BPS przez ostatnie 2 lata bardzo mocno powiększył swój portfel kredytowy. Jak przy każdej próbie szybkiego budowania portfela w pewnym momencie musi ujawnić się ryzyko. Przy tej okazji warto zastanowić się, czy tak szybki rozwój Banku BPS jest w ogóle pożądany. Może wtedy być postrzegany, jako konkurent względem zrzeszonych banków spółdzielczych. To chyba nie jest optymalne. Jestem zwolennikiem tego, by portfel kredytowy był budowany przede wszystkim przez banki spółdzielcze. To one mają kapitał i bliski kontakt z klientem.

- Czy to będzie oznaczało trochę wycofanie się BPS z bieżącej aktywnej działalności?

- Myślę, że nie. W naszej aktywności inaczej zostaną rozłożone akcenty. Dostrzegam, że podstawową wartością zrzeszenia jest wyjątkowa jakość relacji klientowskich na poziomie banków spółdzielczych. Bank BPS ma je w tym wspomagać. Nie będziemy konkurować na tym polu. Naszą misją jest wspieranie małej i średniej przedsiębiorczości lokalnie, w regionach, zwłaszcza na wsiach.

A samorządy?

Celujemy, a właściwie robią to poszczególne banki spółdzielcze, w mniejsze miasta, powiaty, gminy.  Także spółki samorządowe. Bank BPS powinien dostarczać im odpowiednich narzędzi i wspomagać je organizacyjnie.

Banki spółdzielcze też będą musiały stawić czoła nowym wymogom kapitałowym (dyrektywa CRD). Jak pan ocenia możliwości funkcjonowania w kontekście tych wymogów kapitałowych? Z czym może być największy kłopot i jakie zmiany będą konieczne, żeby je spełnić?

Ani dyrektywa CRD, ani rozporządzenie CRR nie są jeszcze w wersji finalnej. Na poziomie Parlamentu Europejskiego  były  zapowiedzi, że momentem startu nowych wymogów będzie 2013 rok. Widać jednak, że  nie jest to tak proste, jak zakładano. Terminy ostatecznych rozstrzygnięć są wciąż przekładane.

Jak wyglądają relacje banków spółdzielczych z nadzorem?

Z punktu widzenia nadzoru to nawet samo dotarcie i kontrola 574 banków spółdzielczych jest ogromnym wyzwaniem. Są banki, które nie są problematyczne z punktu widzenia nadzoru, gdzie zarządzanie ryzykiem i sprawozdawczość są dobre. Są też banki, które ewidentnie albo mają słaby portfel kredytowy, albo nie potrafią się komunikować.

- Wkrótce inni spółdzielcy będą mieli do czynienia z nadzorem, myślę o SKOK-ach. Co by pan poradził prezesowi Biereckiemu, żeby się nie lękał nadzoru?

- Nadzór jest potrzebny, bo jest gwarantem bezpieczeństwa dla klientów. Mam nadzieję na równe traktowanie wszystkich podmiotów bankowych na rynku, to w końcu instytucje zaufania publicznego. Skoro my pokazujemy swoje księgi finansowe  nadzorowi i jesteśmy zobowiązani do wypełnienia określonych norm, dlaczego inni mieliby tego nie czynić.

- Jak Pan ocenia zapowiedzi zmiany poluzowania rekomendacji S i T ? Niedawno zapowiedział to szef nadzoru Andrzej Jakubiak.

- To dobry sygnał. Znak, że nadzór finansowy czuje, iż muszą być zachowane odpowiednie proporcje w tego tupu regulacjach. Jest to ważne w szczególności w odniesieniu do długoterminowych kredytów. Chodzi o niwelowanie przeregulowania. Podobnie jest w kredycie konsumenckim, przy zbyt ostrych regulacjach w sferze objętej nadzorem, silniejsza jest pokusa wygenerowania parabanku (w negatywnym tego słowa znaczeniu) nie podlegającego nadzorowi finansowemu. Rewizja jednej i drugiej rekomendacji jest chyba pożądana.

- Czy  kryzys w strefie euro jest w ogóle ważny z punktu widzenia takich banków spółdzielczych działających w regionach?

- Dla banków komercyjnych i globalnych strefa euro i to co się w niej dzieje jest nieporównywalnie ważniejsze. Wielkie banki globalne mają ekspozycję w Grecji, Hiszpanii, Włoszech. Kwestia istnienia strefy euro, to dla nich często „być, albo nie być" na rynku. Bankowość spółdzielcza jest o tyle bezpieczniejsza, że w takie globalne ryzyka bezpośrednio nie wchodzi. Gospodarka lokalna może być dotknięta jakąś pochodną dużych ryzyk, ale to nie jest bezpośrednie zagrożenie ich funkcjonowania.

- A jak pan patrzy na rynek międzybankowy i WIBOR, to czy one działają tak jak powinny?

- O WIBOR-ze i rynku międzybankowym mówię od wielu lat. Jesteśmy zakładnikami indeksu, który bazuje na pewnych parametrach deklaratywnych, a niemożliwych do obiektywnej weryfikacji. To, co się  dzieje obecnie w Londynie, w szczególności, w relacji British Banker's Association - Europejski Bank Centralny, to poszukiwanie formuły indeksu rynku pieniężnego. Chodzi o ty by był lepszy bądź podlegał zbudowaniu zupełnie nowej koncepcji. Podobnie w Polsce taka dyskusja jest nieunikniona. Inną sprawą jest kwestia rynku międzybankowego.

- Poprzedni prezes BPS miał średnioterminowe plany giełdowe związane z BPS SA. Czy pan w ogóle bierze taki scenariusz pod uwagę w dłuższym horyzoncie czasu?

- Z mojej perspektywy ważne jest optymalizowanie, bądź wzrost wartości Zrzeszenia i działanie na rzecz skupionych w nim banków. Wyjście na giełdę wiąże się z zapraszaniem inwestorów zewnętrznych. Powstaje pytanie: czy cel inwestorów zewnętrznych, jako akcjonariuszy, jest tożsamy z celem banków zrzeszonych. Taką dyskusję chcę uruchomić wewnątrz Zrzeszenia. Niewątpliwie jest to zagadnienie strategiczne.

- W lipcu objął pan stanowisko szefa Banku BPS, a we wtorek dostał pan zgodę KNF. Jakie zmiany w jego funkcjonowaniu chce pan wprowadzić? Może już zostały podjęte jakieś decyzje?

- Chcę kontynuować rozwój całej grupy kapitałowej zbudowanej przed ostatnie lata wokół Banków Polskiej Spółdzielczości. Tworzą ją instytucje powołane do obsługi zrzeszonych Banków Spółdzielczych, takie jak: dom maklerski, centrum finansowe, spółka leasingowa i faktoringowa. Nowym będzie zbudowanie centrum usług wspólnych, świadczących serwis dla Banku BPS jak i dla zrzeszenia. Mam tu na myśli usługi  informatyczne, zakupowe czy też outsourcing działań marketingowych. Trzeba dodać, że dla banku zrzeszającego to akcjonariusze są kluczowym klientem, czyli 365 banków spółdzielczych są teraz moim „oczkiem w głowie".  Przypomnę, że Bank Polskiej Spółdzielczości S.A. powołany jest do opieki nad zrzeszonymi w nim bankami. Banki zrzeszone natomiast specjalizują się w obsłudze klientów prywatnych i instytucjonalnych w obszarze rolnictwa, wspierają polską wieś oraz rodzimą małą i średnią przedsiębiorczość.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację