Potrzebne zmiany w funkcjonowaniu UE

W poprzedniej dekadzie Unia stała się największym „państwem” świata pod względem globalnego PKB. I nagle wszystko okazało się sukcesem papierowym

Publikacja: 27.09.2012 01:06

Potrzebne zmiany w funkcjonowaniu UE

Foto: ROL

W poprzedniej dekadzie Unia stała się największym „państwem" świata pod względem globalnego PKB. I nagle wszystko okazało się sukcesem papierowym

Przez lata uważano, że najmocniejszą stroną Unii Europejskiej jest integracja gospodarcza. W polityce zagranicznej na ogół trudno było o uzgodnienie wspólnego stanowiska i w najważniejszych sprawach członkowie Wspólnoty rzadko mówili jednym głosem. Za to ekonomia kwitła. Wszystkie kraje rozwijały się dość szybko.

W poprzedniej dekadzie Unia stała się największym „państwem" świata pod względem globalnego PKB. Ekonomiści prześcigali się w wyliczeniach zysków, jakie dawało zespolenie gospodarcze.

I nagle wszystko to okazało się sukcesem papierowym. Dziś wszyscy twierdzą, że Unia Europejska przeżywa ciężki kryzys i bez reform wewnętrznych grozi jej rozpad. Premier Włoch Mario Monti ostrzega przed takim rozpadem. Cypr grozi porzuceniem euro. Portugalia zastanawia się nad rezygnacją z programu oszczędnościowego. Są wprawdzie najróżniejsze koncepcje ratowania euro (na przykład interwencyjny skup obligacji), ale nie jest to równoznaczne z pomysłami ratowania Unii jako całości (zamysł utworzenia parlamentu strefy euro jest wręcz receptą na osłabienie Wspólnoty).

Pierworodny grzech powodujący niesprawność ekonomiczną UE wynika moim zdaniem z niewłaściwych proporcji instrumentów polityki gospodarczej. Wszyscy ekonomiści są zgodni, że podstawą musi być solidna polityka makroekonomiczna, spójnie łącząca politykę fiskalną i monetarną. Dopiero w drugiej kolejności może być prowadzona polityka sektorowa (choć liberałowie twierdzą, że nie powinna).

Jak łatwo zauważyć, we Wspólnocie było dokładnie odwrotnie. Polityki makroekonomicznej nawet na poziomie rzeczywistej kontroli funkcjonowania finansów publicznych praktycznie nie było. Za to decyzje dotyczące poszczególnych branż i wytwarzania najróżniejszych produktów podejmowano często i bardzo chętnie. Co gorsza, nie opierały się one na rachunku ekonomicznych korzyści dla całej Unii czy choćby poszczególnych członków. W większości były emanacją przekonań ideologicznych prominentnych unijnych polityków lub (i) efektem nacisków branżowych lobby albo (i) wynikały z chęci wykazania się pracowitością przez europejską administrację.

Lista takich szkodliwych decyzji, bo kosztownych i niepotrzebnych, jest długa. Wystarczy wymienić: rozwalenie rynku cukru, doprowadzenie do jego niedoboru i podwojenia ceny, marnowanie żywności na drogą produkcję biopaliw, upór przy szybkim redukowaniu CO2 i wprowadzanie opodatkowania samolotów, likwidację produkcji zwykłych żarówek, zapowiedź likwidacji marek papierosów.

Z naszego podwórka dołożyć trzeba realną groźbę, że władze unijne przeforsują zakaz wydobywania gazu łupkowego (wtedy nasze uczestnictwo w UE stałoby się deficytowe i już teraz powinniśmy zagrozić opuszczeniem Unii w razie takich ograniczeń).

Wydaje się, że dla ratowania Unii – poza oczywistym porządkowaniem polityki fiskalnej i prowadzeniem racjonalnej polityki monetarnej – konieczny jest powrót do korzeni. Nie zaszkodzi przypomnieć, że u podstaw europejskiego projektu leżała koncepcja wspólnego rynku. Rynek zaś, jak wiadomo, funkcjonuje tym lepiej, im mniej ograniczają go administracyjne ingerencje.

W poprzedniej dekadzie Unia stała się największym „państwem" świata pod względem globalnego PKB. I nagle wszystko okazało się sukcesem papierowym

Przez lata uważano, że najmocniejszą stroną Unii Europejskiej jest integracja gospodarcza. W polityce zagranicznej na ogół trudno było o uzgodnienie wspólnego stanowiska i w najważniejszych sprawach członkowie Wspólnoty rzadko mówili jednym głosem. Za to ekonomia kwitła. Wszystkie kraje rozwijały się dość szybko.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację