Dobrze jest pracować w takiej firmie jak Totalizator Sportowy. Naokoło szaleje kryzys, firmy kombinują jak przetrwać, a wy macie się dobrze, bo jesteście monopolistą.
Wojciech Szpil: W 2009 r. działaliśmy w oparciu o ustawę o grach liczbowych oraz zakładach wzajemnych i byliśmy monopolistą, ale obok wyrastał nam rynek konkurencyjny. Rok później objęła nas ustawa hazardowa dotycząca całego rynku szeroko pojętego hazardu: zarówno kasyn, zakładów wzajemnych, jak i automatów o niskich wygranych. Mimo monopolu w grach liczbowych i loteriach pieniężnych działamy teraz na tym rynku i walczymy o klienta jak każdy. W 2010 r., gdy zaczęła funkcjonować ustawa hazardowa, w skali od 1 do 10, gdzie dziesięć to kasyna, automaty i ciężki hazard, a jeden – zabawa i rozrywka, byliśmy na poziomie 9,5. Społeczeństwo postrzegało nas jako firmę oferującą zabawki na pograniczu ciężkiego hazardu, a wszyscy wiemy, z czym kojarzony jest hazard.
Po dwóch latach przesunęliśmy się na tej skali w stronę rozrywki i zabawy z wynikiem 3,5, co oznacza, że przyjęta strategia komunikacji marketingowej działa i przynosi określone efekty.
Tylko że te negatywne skojarzenia związane były raczej z panującą wówczas atmosferą polityczną, wywołaną aferą hazardową i pospiesznymi dążeniami polityków, by coś jednak zrobić z tym hazardem. A los sprzyja Totalizatorowi. W tym roku mieliście wiele dużych kumulacji, co oznacza wzrost przychodów.
Rzeczywiście, ale pamiętajmy, że kumulacje są tylko jednym z elementów wpływających na przychody. Rekordowe efekty, o których możemy dziś mówić, są wynikiem realizacji przemyślanej strategii. To dzięki tym działaniom udało nam się osiągnąć przychody przekraczające 2 900 mln zł, czyli zakładany plan sprzedaży, o blisko pół miliarda złotych.