Magiczna data 12.12.12 minęła bez większych nieszczęść. Przed nami co prawda 21 grudnia, ale jeżeli klątwa Majów się nie spełni i nie dojdzie do końca świata, za kilka dni będziemy mogli świętować Boże Narodzenie.
Jest to dobry moment na podsumowanie odchodzącego roku. Okazał się nie najlepszy – zgoda. Jednak najczarniejsze przewidywania się nie sprawdziły. I co jeszcze ważniejsze, w swoich prognozach sprzed roku analitycy znacznie częściej przestrzeliwali w dół niż w górę.
Na przykład wielu ekonomistów przewidywało większy spadek produkcji w porównaniu z tym, jaki faktycznie wystąpił. Trudno mieć o to pretensję. To naturalne, że ludzie zajmujący się finansami są raczej skłonni do ostrożności niż nadmiernego optymizmu.
Ostrożność jest cechą bardzo pozytywną. Należy jednak uważać, aby z nią nie przesadzać, wypatrując głównie czarnych chmur nad gospodarką i negatywnych wskaźników ekonomicznych.
Na fakt, że podstawowy wskaźnik, jakim jest wzrost PKB, interpretujemy zbyt pesymistycznie, w bardzo ciekawym tekście zwrócił ostatnio uwagę Bohdan Wyżnikiewicz. Wykazał, że najczęściej komentowany wskaźnik zmian produkcji (zmiana PKB względem analogicznego kwartału poprzedniego roku, liczona w cenach stałych z poprzedniego roku) jest nieco archaiczny, niezbyt dokładny i poza Polską w zasadzie bardzo rzadko stosowany.