W tym tygodniu kraj zelektryzowała wiadomość: Komisja Europejska zatrzymała wypłatę 3,5 mld zł z puli przeznaczonej na budowę dróg. To pieniądze obiecane nam na lata 2007 - 2013.
Zaraz potem kwota wzrosła do ok. 4 mld euro! O część tych pieniędzy jeszcze nawet nie wystąpiliśmy, ale unijni urzędnicy już grożą palcem, że jeżeli nie wytłumaczymy się z korupcji na drogach to i one przepadną.
Według mnie w całej sprawie więcej jest pytań niż odpowiedzi.
Po pierwsze dlaczego decyzja o wstrzymaniu wypłat zapadła dopiero teraz, skoro - jak twierdzi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - Bruksela o wszystkim wiedziała już w 2010 roku.
Po drugie - to polskie służby wykryły proceder. Wcześniejsze kontrole agend unijnych nie wykryły żadnej nieprawidłowości. Jak podkreślał Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju regionalnego, wykrycie sprawy było możliwe tylko w wyniku działań operacyjnych lub w przypadku wyjaśnień jednego z uczestników zmowy. Sprawa trafiła do prokuratury, akt oskarżenia został wystosowany a Bruksela karze nas za większa skuteczność w tropieniu i likwidacji korupcji niż sama jest w stanie wykryć.