Gdyby zamienić takie działania na pracę płatną, okazałoby się, że nasz dochód narodowy wzrósłby o 2,8 proc. Na pierwszy rzut oka te liczby wydają się imponujące. Jednak gdy porównamy się z innymi krajami, wypadamy dość blado. Przykład? Sektor non-profit stanowi w USA aż 12 proc. PKB, a to prawie tyle, ile wynosi PKB Polski (ok. 1,5 bln zł). Na tle Unii Europejskiej też nie wypadamy zbyt dobrze. Wolontariat stanowi bowiem 5 proc. PKB niektórych krajów UE. Z badań wynika, że w krajach takich jak Holandia, Norwegia czy Dania, w których wolontariat działa prężnie, osób angażujących się jest nawet czterokrotnie więcej niż w Polsce.

Skąd wynikają różnice? Eksperci przekonują, że problemem jest zrozumienie samego wolontariatu. Pewnych czynności nie traktuje się u nas jako wolontariatu. A za takie działania uznajemy zwykle przekazanie raz w roku pewnej kwoty na cele charytatywne, głównie na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a nie systematyczne działanie. Inną kwestią jest edukacja. W krajach rozwiniętych młodym osobom nie trzeba tłumaczyć, czym jest wolontariat, i zachęcać ich do niego. W Polsce dopiero to się zaczyna. Ale równocześnie pozytywne jest to, że głównie młode osoby angażują się u nas w takie działania. Dobry to prognostyk na przyszłość. Największym problemem polskiego wolontariatu na tle Europy jest niewykorzystanie potencjału osób starszych.

W Polsce emeryci stanowią ok. 11 proc. wolontariuszy, a już np. w Wielkiej Brytanii należą oni do najaktywniejszych, wyprzedzając grupę młodzieży szkolnej i studenckiej. Korzyści z pracy wolontaryjnej seniorów mają znaczenie nie tylko w kontekście budowania społeczeństwa obywatelskiego, ale i dla gospodarki. Aktywność wolontariuszy ma bowiem wpływ na zapewnienie trwałego wzrostu gospodarczego m.in. dzięki wiedzy i kompetencjom, z jakim dzięki wolontariatowi wchodzą następne pokolenia na rynek pracy. Warto o tym myśleć już dziś, zwłaszcza w kontekście nieubłaganych zmian demograficznych