Deficyt polskich milionerów

Mamy niewielu naprawdę bogatych przedsiębiorców, którzy mogliby się równać z biznesmenami z Zachodu.

Publikacja: 23.03.2013 00:34

26 mln zł. Majątek takiej wartości zapewnia miejsce w gronie najbogatszych w Polsce. Tak wynika z pierwszej w kraju Listy 500 największych polskich przedsiębiorców magazynu „Sukces". Wprawdzie dla przeciętnego Polaka to kwota kosmiczna, ale w coraz bardziej  zglobalizowanym biznesie jest wręcz symboliczna.

Łączna wartość udziałów i akcji, które należą do 500 najbogatszych przedsiębiorców, to 117 mld zł. Niby dużo, ale w przeliczeniu na euro (28 mld euro) to niewiele więcej niż majątek jednego tylko najbogatszego przedsiębiorcy w Niemczech Karla Albrechta (współzałożyciela sieci Aldi) i niespełna połowa wartości biznesu Meksykanina Carlosa Slima Helu, lidera listy globalnych krezusów magazynu „Forbes".

Wśród ponad 1400 miliarderów w tamtym zestawieniu jest tylko czterech Polaków – na czele z Janem Kulczykiem, który awansował na 384. miejsce. Nawet więc biznesmenom z czołówki listy „Sukcesu" (wydawanego – tak jak „Rz" – przez spółkę Gremi Media) daleko do najbogatszych przedsiębiorców na Zachodzie, choćby w Niemczech.

Dystans, który nadal dzieli czołówkę polskich biznesmenów od liderów z Zachodu, nie dziwi prof. Witolda Orłowskiego, członka Rady Gospodarczej przy Premierze. Jak zaznacza, podobnie jak polski robotnik ma prawo zazdrościć znacznie wyższych dochodów robotnikowi niemieckiemu, tak samo przeciętny bogaty przedsiębiorca w Polsce może pozazdrościć milionerowi za Odrą. Tym bardziej że – jak podkreśla prof. Orłowski – łatwiej jest dogonić kogoś zamożniejszego pod względem dochodów niż pod względem majątku, który odkłada się latami, niekiedy przez pokolenia.

Polscy przedsiębiorcy-milionerzy nie dość, że są nieliczni i na tle Europy Zachodniej niezbyt zamożni, to zwykle działają w tradycyjnych branżach – najczęściej dorabiali się w handlu i w przemyśle spożywczym. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, widzi w tym skutek lat komunizmu. – W gospodarkę rynkową weszliśmy bez kapitału. W rezultacie większość polskich przedsiębiorców zaczynała biznes w branżach, w których nie mając kapitału, można było konkurować ceną, budując firmę krok po kroku – mówi Kaźmierczak.

– W Polsce po 1989 r. niewielu prywatnym przedsiębiorcom udało się wejść między wielkie przedsiębiorstwa, które w dużej mierze pozostały w państwowych rękach, a inwestujące u nas międzynarodowe korporacje – zwraca uwagę Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.

Jak dodaje, rozwoju prywatnych biznesów nie ułatwiał kiepski wizerunek przedsiębiorców (i w ogóle zamożnych osób). Nie sprzyjały mu też związana z tym podejrzliwość urzędników i bariery administracyjne (mimo znaczącego awansu Polska nadal jest na odległym, 55. miejscu w rankingu Banku Światowego, Doing Business). Rozwój firm i wzrost ich majątku hamuje także niskie zaufanie społeczne, które zwiększa koszty transakcyjne w biznesie.

Nasi przedsiębiorcy nie mogli też zwykle liczyć na rodzinny kapitał. Większość z nich to pierwsze pokolenie założycieli firm, którzy dostali szansę na rozwój swojej przedsiębiorczości dopiero po 1989 roku.

26 mln zł. Majątek takiej wartości zapewnia miejsce w gronie najbogatszych w Polsce. Tak wynika z pierwszej w kraju Listy 500 największych polskich przedsiębiorców magazynu „Sukces". Wprawdzie dla przeciętnego Polaka to kwota kosmiczna, ale w coraz bardziej  zglobalizowanym biznesie jest wręcz symboliczna.

Łączna wartość udziałów i akcji, które należą do 500 najbogatszych przedsiębiorców, to 117 mld zł. Niby dużo, ale w przeliczeniu na euro (28 mld euro) to niewiele więcej niż majątek jednego tylko najbogatszego przedsiębiorcy w Niemczech Karla Albrechta (współzałożyciela sieci Aldi) i niespełna połowa wartości biznesu Meksykanina Carlosa Slima Helu, lidera listy globalnych krezusów magazynu „Forbes".

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację