Istnienie odpowiedniej infrastruktury jest niezbędnym warunkiem wzrostu gospodarczego, co potwierdzają nie tylko liczne badania i analizy, ale także nasze własne odczucia. Każdy Polak ma szansę doświadczyć zmian, jakie zaszły w naszym kraju od przystąpienia do UE. Rozpoczęte wtedy projekty infrastrukturalne: budowy dróg i autostrad, lotnisk czy też modernizacje linii kolejowych, pozwoliły Polsce na dokonanie cywilizacyjnego skoku i, jak pokazują przykłady innych państw, przyczyniają się do podniesienia poziomu życia i jakości klimatu inwestycyjnego. Infrastruktura łączy produkty i rynki, pracowników z przemysłem, konsumentów ze sprzedawcami, obszary biedy z obszarami lepiej rozwiniętymi gospodarczo. Pozwala również obniżyć koszty prowadzenia biznesu, ułatwia dotarcie do potencjalnych klientów i ułatwia handel. Dzięki niej możliwy jest wzrost produktywności zarówno pracy, jak i kapitału, wzrost zyskowności, produkcji, dochodu i zatrudnienia. Dzięki infrastrukturze mogą rosnąć także wpływy do budżetu z tytułu ceł, akcyzy czy VAT.
Dobrym przykładem może być tu terminal kontenerowy DCT Gdańsk, który powstał dzięki zaangażowaniu ponad 250 mln euro funduszy australijskich, głównie grupy Macquarie. Szacuje się, że jedynie w 2012 roku dzięki DCT wpływy do budżetu państwa z ceł i akcyzy wyniosły ponad 300 mln zł. Gdyby nie wybudowany terminal, środki te zasiliłyby głównie budżety Niemiec czy Holandii, zgodnie z zasadą, że część cła trafia do państwa, w którym towar przekracza granice UE.
Niewystarczający budżet
W tym miejscu należałoby sobie zadać pytanie, dlaczego, skoro rozwój infrastruktury jest tak korzystny dla nas wszystkich, władze czy też inwestorzy prywatni nie podejmują jeszcze większego wysiłku, by przyspieszyć ten proces? Otóż odpowiedź na to pytanie jest stosunkowo prosta. Rządy nie dysponują wystarczającym budżetem, a właściwie dostępnym limitem zadłużenia, by zaspokajać wszystkie czy też nawet główne potrzeby infrastrukturalne. Inwestorzy prywatni, którzy mogą sfinansować rozwój dużych projektów, dopiero rozpoczynają swoją przygodę z rynkiem infrastruktury w krajach takich jak Polska. Sytuacja ta powoduje, że pomimo dużych potrzeb rozwojowych Polski odpowiednia infrastruktura wciąż nie jest wszędzie dostępna.
Trzeba zawsze pamiętać o priorytetach i o tym, żeby nie zaczynać zbyt wielu projektów naraz
Współpraca finansowa sektora prywatnego z sektorem publicznym może przynieść pożądane rezultaty, oczywiście pod pewnymi warunkami. Z punktu widzenia inwestora prywatnego najistotniejsza jest ocena, na ile potrzebne jest stworzenie nowej infrastruktury, tj. oszacowanie popytu związanego z jej wykorzystaniem, określenie prawdopodobieństwa uzyskania spodziewanej stopy zwrotu z inwestycji, oczywiście przy zachowaniu jak najniższego poziomu ryzyka. Z punktu widzenia inwestora publicznego ważniejsze mogą okazać się względy polityczne lub społeczne. Nie ma w tym zresztą nic złego, jeśli założymy, że przy realizacji projektów będziemy posługiwali się koncepcją całkowitej stopy zwrotu (total return concept), czyli miernika wzrostu wartości dla akcjonariusza opartego na podejściu uwzględniającym wzrost wartości zewnętrznej, jak i wewnętrznej z danego przedsięwzięcia.