Choć akurat w Arkadii, podobnie jak w wielu innych modnych i dobrze zlokalizowanych centrach handlowych, raczej nie widać było tego spadku konsumentów, który wykazały rynkowe badania. Mogły go za to odczuć te gorzej położone placówki, które już na starcie nie były w stanie przyciągnąć najbardziej popularnych marek handlowych.
Rzeczniczka jednej z sieci drogeryjnych przyznaje, że świetnie prosperują teraz jej sklepy w centrach miast. Spowolnienie gospodarcze i wysokie ceny paliw sprawiły, że konsumenci po mniejsze zakupy rzadko już wyprawiają się autem do centrum handlowego. Wolą je zrobić bliżej domu czy pracy, oszczędzając na czasie i paliwie.
Co więcej, centra handlowe straciły część swej siły przyciągania, którą dawały zlokalizowane w większości z nich hipermarkety. To one kusiły możliwością tanich zakupów w odróżnieniu od mniejszych osiedlowych sklepów. Teraz te ostatnie są wypierane przez dyskonty, które wygrywają w konkurencji cenowej (przynajmniej wizerunkowo) z hipermarketami.
Nie znaczy to oczywiście, że centra handlowe, które kiedyś „wygryzły" z rynku domy towarowe, teraz podzielą ich los. Nie sposób nie doceniać ich funkcji rozrywkowej (to wciąż najtańsza forma spędzenia wolnego czasu w kiepską pogodę) i wygody, jaką daje klientom wybór różnych sklepów pod jednym dachem. Jednak spowolnienie gospodarcze potwierdzi fakt, w który wcześniej nie mogli chyba uwierzyć niektórzy inwestorzy na wyścigi budujący kolejne centra.
Nie wszystkie mają szansę na sukces. Tu też można się spodziewać przejęć i likwidacji. Tym bardziej że na horyzoncie czai się większe zagrożenie niż dyskonty – to sklepy internetowe, gdzie coraz chętniej kupujemy buty, ubrania, kosmetyki, czyli to, co dziś napędza centrom handlowym wielu klientów.