EBOR wybrał Stadion Narodowy

- Chcemy zorganizować naszą następną doroczną konferencję w Polsce w maju 2014, w 10 rocznicę rozszerzenia UE. Warto też pokazać innym krajom polską historię sukcesu - mówi Manfred Schepers, wiceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju

Publikacja: 17.10.2013 05:30

EBOR wybrał Stadion Narodowy

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik PG Piotr Guzik

Nie wiemy jeszcze jak zakończy się pat budżetowy w Stanach Zjednoczonych. Istnieje groźba, że USA ogłoszą niewypłacalność. Czy powinniśmy obawiać się kolejnej recesji?

USA, to kraj w którym rozpętała się polityczna burza. Wierzę jednak, że obydwie partie polityczne dojdą do porozumienia. Jest to demokracja, między partiami politycznymi występują ogromne różnice i obydwie strony przyzwyczajone są do tego, że wiele spraw musi zostać wynegocjowanych. To także kraj, w którym bardzo ważni są prawnicy, którzy nagle zostali zasypani kontraktami. A rynki finansowe mówią: wiemy jak się skończy i widać, że nie przewidują one ogłoszenia niewypłacalności przez Stany Zjednoczone. W każdym razie znacznie więcej jest tam polityki, niż autentycznych problemów ekonomicznych. Oczywiście, że w samych Stanach Zjednoczonych zaczyna to już być wymierny problem gospodarczy, ale zagrożenie, że te polityczne problemy rozleją się na świat jest niewielkie. W każdym razie jestem optymistą.

Czy jest pan również optymistą, jeśli chodzi o nasz region?

W średnim okresie czasu, z pewnością. Mam wrażenie, że w krajach Europy Środkowej szybko zapomina się jak żyło się 20 lat temu, jaka jest rola kredytu w ciągu ostatnich 10 lat. Ale region ma i swoje słabe strony, na przykład nie jest wystarczająco reprezentowany w różnych branżach europejskiej gospodarki, jesteście zbyt mało innowacyjni, gospodarki nie zostały jeszcze wystarczająco zdywersyfikowane. To nie jest żaden zarzut, tylko uwaga, że zawsze można coś poprawić. Naturalnie rządy, także polski muszą dokonać niezbędnych reform, żeby sektor prywatny mógł działać w lepszym, bardziej konkurencyjnym otoczeniu. Wasza gospodarka bardzo zyskałaby na takich zmianach. Naturalnie wiele zależy od sytuacji w strefie euro, gdzie już także pojawiają się oznaki stabilizacji. Oczywiście możemy narzekać, że zaciskanie pasa nie jest metodą na pobudzenie wzrostu gospodarczego, ale prawda jest taka, że kraje o zbilansowanych budżetach lepiej dają sobie radę.

Jak pan więc ocenia sytuację na Węgrzech, gdzie władze zdecydowały się na odwrócenie szeregu reform?

Ciężka ręka państwa nie służy żadnej gospodarce, a odwracanie reform nigdy jej nie sprzyja.

Nie może pan jednak zaprzeczyć, że sytuacja gospodarcza Węgier poprawia się?

Bo na szczęście gospodarka węgierska jest otwarta. Jeśli więc jakaś firma chce mieć fabrykę, albo jakiś inny biznes na Węgrzech, bo chce eksportować do strefy euro, to jest to dobry pomysł. Problem może być z bankami, chociaż nadal nie wiemy jakie będą długofalowe skutki takiego traktowania ich przez państwo. Zgoda, banki także przysporzyły Węgrom problemów. Ale odbieranie im pieniędzy przez państwo, to zupełnie inna sprawa. Sądzę, że nikt dzisiaj nie chciałby być bankierem w tym kraju. Ale, kiedy na Węgry wróci stabilizacja ekonomiczna w skali makro, może okazać się, że to nie było takim strasznym nieszczęściem. Dzisiaj myślimy: horror. Za pięć lat? Może nie.

Czy pana zdaniem państwo powinno pomóc kredytobiorcom zadłużonym we frankach szwajcarskich? I czy banki powinny być zmuszane do strat z tego tytułu?

Mam ogromne wątpliwości. Tak samo, jak co do tego, że koszty tego ryzyka powinny zostać podzielone. To byłoby naturalnie sprawiedliwe społecznie. Czy jest to zachęta, aby banki wchodziły na Węgry? Zdecydowanie nie. Ale banki mają bardzo krótką pamięć, bo muszą zarabiać pieniądze. Za jakieś trzy lata, kiedy pozmieniają się zarządy, które ucierpiały z powodu ingerencji państwa, będzie coraz więcej chętnych do udzielania Węgrom kredytów hipotecznych i emisji kart kredytowych w tym kraju.

Jest jeszcze problem prywatnych funduszy emerytalnych. Czy sądzi pan, że uzależnienie się wyłącznie od świadczeń państwowych jest bezpieczne?

Kraje, w których jest jedynie państwowy system emerytalny są najbardziej narażone na kłopoty w przyszłości. Najczęściej jest tak, że większości obywateli jest obojętne kto im płaci emerytury pod warunkiem, że terminowo wpływają na konta. Prawdą jest również to, że wzrost gospodarki to nie zasługa państwa, ale przedsiębiorstw prywatnych. Natomiast OFE mogłyby mieć lepsze wyniki, a pieniądze, które oszczędzają ich klienci, bądź też wpłaca państwo powinny przynosić zysk przewyższający stopę inflacji w długim okresie czasu. jednocześnie jednak Polska gospodarka jest bardzo młoda, a zbudowanie systemu emerytalnego wymaga nie lat, a dziesięcioleci. Mówienie dzisiaj, że OFE nie przynoszą oczekiwanych efektów jest zdecydowanie przedwczesne. Inna sprawa, to że jeśli ich działalność jest zbyt kosztowna, to trzeba koszty obniżyć. Ale upaństwowić tylko po to, żeby było taniej, nie jest dobrym wyjściem. Tak samo jak nie do zaakceptowania jest droga obsługa rządowych obligacji. Ale rozumiem, że wszystko jest do załatwienia. Bo OFE są po to, żeby pomagać firmom, to jest ich podstawowa rola.

Kilkakrotnie już mówiło się, że Polska jest krajem, który nie ma tak pilnych potrzeb finansowych, żeby korzystać z waszych pieniędzy. Jak więc pan widzi przyszłość EBORu w Polsce?

To jeden z krajów, gdzie bank zarabia pieniądze. Polska ma wzrost gospodarczy właśnie dlatego, że wartość aktywów cały czas rośnie. Przy naszym wsparciu doszło do zainwestowania w Polsce przez wiele banków i teraz np Raiffeisen i inne banki mówią o polskim rynku, jako jednym z najważniejszych w ich biznesie. Czy jednak pozostaniemy w Polsce przez następne 10 lat? Sam nie wiem. Z drugiej strony otoczenia w jakim żyjemy nie można zaliczyć do najbardziej stabilnych. Nie można przecież powiedzieć: kryzys już minął czeka nas 10 tłustych lat. Niestety przyszłość jest pełna ryzyka. Gospodarka rosyjska stabilizuje się, ale jej przyszły kierunek rozwoju jest trudny do przewidzenia. Na Ukrainie można też powiedzieć o powolniej stabilizacji, ale jest tam także wiele niewiadomych. Strefa euro stabilizuje się, ale jest tam wiele słabych punktów. Nie można powiedzieć także, że polska gospodarka w tej chwili nie potrzebuje pieniędzy z zewnątrz.

EBOR zdecydował się na organizację następnego rocznego walnego zgromadzenia w maju 2014 na warszawskim Stadionie Narodowym. Dlaczego zdecydowaliście się akurat na Polskę?

Zawsze o organizację naszych dorocznych konferencji ubiega się kilka krajów. Dla  EBOR ważne jest to, że Polska jest przykładem gospodarczego sukcesu, który warto pokazać innym. To także miejsce, gdzie jest wiele okazji do zrobienia biznesu  i  było argumentem, bo chcemy zachęcić do uczestnictwa przedstawicieli sektora prywatnego. Do przyjazdu do Polski łatwo jest przekonać, bo jest tutaj wiele przykładów wartych pokazania.

Rozmawiała Danuta Walewska

Nie wiemy jeszcze jak zakończy się pat budżetowy w Stanach Zjednoczonych. Istnieje groźba, że USA ogłoszą niewypłacalność. Czy powinniśmy obawiać się kolejnej recesji?

USA, to kraj w którym rozpętała się polityczna burza. Wierzę jednak, że obydwie partie polityczne dojdą do porozumienia. Jest to demokracja, między partiami politycznymi występują ogromne różnice i obydwie strony przyzwyczajone są do tego, że wiele spraw musi zostać wynegocjowanych. To także kraj, w którym bardzo ważni są prawnicy, którzy nagle zostali zasypani kontraktami. A rynki finansowe mówią: wiemy jak się skończy i widać, że nie przewidują one ogłoszenia niewypłacalności przez Stany Zjednoczone. W każdym razie znacznie więcej jest tam polityki, niż autentycznych problemów ekonomicznych. Oczywiście, że w samych Stanach Zjednoczonych zaczyna to już być wymierny problem gospodarczy, ale zagrożenie, że te polityczne problemy rozleją się na świat jest niewielkie. W każdym razie jestem optymistą.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację