Dane można znaleźć np. w raportach Mc Kinseya. Na słowo proszę uwierzyć, że wykresy całkowitego długu w relacji do produktu krajowego od dawna pną się do góry jak oszalałe. Jeszcze w 1990 roku całkowity kredyt w większości wielkich rozwiniętych gospodarek wynosił od 150 do 220 proc. PKB (tylko w Japonii ponad 400 procent). Teraz standardem w krajach wysokorozwiniętych stało się trzy razy więcej długu, niż wynosi wartość produktu krajowego, a w Japonii i Wielkiej Brytanii 500 procent.
I oczywiście nie jest to do utrzymania, stąd proces t.zw. deleveraging czyli „oddźwigniowienia", który w Ameryce w miarę postępuje jeśli chodzi o konsumentów i korporacje, natomiast jest wolniejszy w Europie, lub w ogóle go nie widać, może poza Niemcami.
Ile wynosi ogólny dług w Polsce? Dziś pewnie ze 130-140 procent PKB, ale trzeba by to policzyć dokładnie. Tymczasem w Polsce, w trosce o podtrzymanie słabego wzrostu gospodarczego rząd, ale i większość ekonomistów, usilnie namawia do zwiększania kredytu, jak nie budżetowego, to prywatnego, korporacyjnego, konsumpcyjnego i hipotecznego. Członkowie Komisji Nadzoru Finansowego z nadania władz (rządu, prezydenta i NBP), którzy przegłosowali złagodzenie rekomendacji kredytowych wbrew stanowisku profesjonalistów z Komisji, są symbolicznym wyrazicielem tej opcji.
Dlatego postanowiłem sprawdzić szybko, czy proces, który stał u źródeł kryzysu finansowego w krajach wysokorozwiniętych ma także miejsce w Polsce. Nie mam czasu na dokładne liczenie, wziąłem te dane, które są pod ręką w GUS i NBP: nominalny PKB, dług publiczny, kredyty w systemie bankowym (bez rządowych i samorządowych) oraz podaż pieniądza. Najprostsze okazało się porównanie dwóch pięciolatek 2002-2007 i 2007-2012. I cóż się okazało?
W pierwszej pięciolatce PKB wzrósł o 46 procent, dług publiczny o 50 proc., pieniądz o 72 proc., a kredyty o 107 procent. W drugiej było podobnie - produkt krajowy wzrósł o 36 procent, natomiast dług publiczny o 59, podaż pieniądza o 64, a kredyty o 84 procent. Już na pierwszy rzut oka widać, że nastąpiło przyspieszenie zadłużania się. W 2002 roku suma długu publicznego i kredytów (poza rządowymi) wynosiła ok. 70 procent PKB, a w 2012 była już wyższa od produktu krajowego. To ciągle wskaźniki znacznie niższe niż w krajach wysokorozwiniętych, ale trend jest jednoznaczny.