Okazało się, że głównie ciekawostki, a ponadto czasem sprawy istotne w indywidualnym wymiarze konsumenckim, albo afery związane z rządem, finansami itd. Trudno, widać tak musi być w dobie masowej konsumpcji informacji. Tu weteran Stasi jako inwestor, tam majątek Urbana, widać kogoś to ciekawi. Rynek to rynek.
Ale potem dostrzegłem tekst Witolda Gadomskiego sprzed tygodnia, reanimowany na niepodległościowy weekend przez gazeta.pl o tym, co naprawdę działo się w 1989 roku, z jakiego miejsca startowaliśmy i co się wydarzyło przez 24 lata. Nie powtarzam tez i rachunków, kto chce znajdzie i przeczyta, bo warto. Mazowiecki z Balcerowiczem mieli chyba prostsze zadanie niż Piłsudski, Daszyński i Dmowski , to jednak przekroczyli swój Rubikon sprawniej niż uczyniono to w krajach sąsiednich.
Potem udało mi się też znaleźć kilka współczesnych historii sukcesu, które mają wspólny mianownik – mało kto o nich wcześniej nie słyszał. Medort z Łodzi przejmuje dużego producenta sprzętu ortopedycznego w Niemczech. Hermann Simon, konsultant i guru od średnich firm mówi o polskim ukrytym czempionie, firmie Korona (buduje fabrykę świec w USA, obroty ponad 100 mln euro). Obok historia Andrzeja Wiśniowskiego, producenta bram, który firmę założył w garażu, potem przeniósł się do stodoły a teraz, po 20 latach, zatrudnia 1200 pracowników. To wszystko na gazeta.pl. W pb.pl o tym, że staliśmy się największym na świecie eksporterem jabłek, wyprzedziliśmy Chińczyków. W rp.pl znalazłem felieton Krzysztofa Rybińskiego o sukcesach jego szkoły w przyciąganiu studentów z zagranicy i ciekawym programie Globalizer. Nie przeszkadza mi, że to autoreklama, w końcu jak sami nie będziemy się chwalić, to kto nas pochwali.
Ale, niestety, to mało. Co gorsza, są też miejsca biznesowe w sieci, które właściwie prawie w ogóle nie mają pozytywnych informacji na temat polskich przedsiębiorców i przedsiębiorstw. Tymczasem bez takich informacji opowiadanie o potrzebie odbudowy kapitału społecznego i stratach, jakie ponosimy z powodu jego niskiego poziomu, mija się z celem. To jest albo - albo, albo wierzymy i pokazujemy, że potrafimy odnosić sukcesy, albo nie wierzymy i ceną będzie brak sukcesów.
Nieco inny jest problem z opozycją i jej wojującymi mediami. Oczywiście, jedni i drudzy żyją z krytyki. Totalna dyskwalifikacja wszystkiego co się wydarzyło przez 25 lat , a szczególnie przez ostatnie sześć, to pewien sposób komunikacji z elektoratem. Publiczność oceni, czy mają całą rację, część racji, czy w ogóle jej nie mają. Natomiast to, że lider opozycji przekreśla na konto swojej walki o władzę dorobek przedsiębiorców proponując w zamian za ich wysiłki lustrację biznesu i wyższe podatki to już więcej niż ciekawostka przyrodnicza.