Sytuacja jest o tyle ciekawa, że zazwyczaj w okresach powracającej koniunktury ropa drożeje w oczekiwaniu na wzrost popytu. Teraz światowa i nasza gospodarka dostała wyjątkową szansę. Pytanie, kto z niej skorzysta. Czy konsumenci będą mogli kupować tańszą benzynę czy zyski z malejących cen surowca poprawią tylko wyniki rafinerii i pośredników? W tej sprawie pomóc może tylko konkurencja. Czyli obecność na rynku wielu sprzedawców zainteresowanych jak najwyższym obrotem.

Niestety, taniejące paliwa w pierwszej chwili wywołają też chwilowe niekorzystne zjawiska w finansach publicznych. W końcu niższa cena to i niższy VAT. Oczywiście poprawa koniunktury wywołana niższymi cenami paliw szybko potem da budżetowi państwa dodatkowe inne wpływy podatkowe.

Ale tańsza ropa (i w konsekwencji gaz) przynosi nie tylko korzyści ekonomiczne. Dla zjednoczonej Europy to wielka szansa polityczna. W partii szachów, jaką Bruksela od lat gra z Rosją, tanie paliwa mogą być najmocniejszą figurą. Pistolet z cenami od lat wycelowany w Unię traci swój zasięg. Powstaje korzystny układ pozwalający wynegocjować u Rosji jakieś partnerskie zasady współpracy.

Dla Polski niskie ceny surowca nie mogą być jednak tylko okazją do pobudzenia gospodarki. Trzeba pamiętać, że ropa była już i znowu może być o jedną czwartą droższa. Dlatego trzeba szukać własnych złóż (niekoniecznie w Polsce) i budować gospodarkę mniej zależną od importowanych paliw.