Prezydent rocznie podpisuje kilkaset mniej lub bardzo ważnych ustaw. Ta jednak ma znaczenie wyjątkowe. Nie tylko dlatego, że jej finansowe skutki to ponad półtorej setki miliardów złotych. Znacznie ważniejsze jest, że wygrało myślenie krótkoterminowe, w którym partia rządząca zmienia system gospodarczy wykorzystując rezerwy zebrane przez poprzednie rządy tylko po to by zapewnić sobie reelekcję.

Jakby na osłodę dla obrońców kapitałowego filara emerytalnego prezydent kieruje nowelizację do Trybunału Konstytucyjnego. To oczywiście chwalebne alibi dla Pana prezydenta, ale sprowadzanie problemu tej ustawy do  jej niezgodności z różnymi przepisami jest wielkim uproszczeniem. Nie chodzi o długą listę wątpliwości prawnych związanych z niemal każdym artykułem nowelizacji. Nie decydujące jest też karygodne zabieranie ludziom pieniędzy w zamian za obietnice. Podstawową sprawą jest przejadanie rezerw państwa. Co gorsza to przejadanie odbywa się w warunkach ożywienia gospodarczego. Można sobie wyobrazić podobną ustawę w warunkach głębokiego greckiego kryzysu gdy PKB leci w dół, a pracę traci co czwarty, czy co trzeci pracujący. Jednak Polska jest w Europie autentyczną zieloną wyspą. Mamy jeden z najwyższych wskaźników wzrostu gospodarczego i wiele wskazuje, że ta sytuacja się utrzyma i niepotrzebne są aż tak gwałtowne ruchy.

Można mieć wrażenie, że rząd już dawno był pewien, że ewentualne weto nie będzie przeszkodą w ograbieniu oszczędności emerytalnych. Co ważne prezydent też już od pewnego czasu sygnalizował, że podpisze ustawę tłumacząc, że jej zawetowanie byłoby ingerencją w budżet państwa czyli obszar zastrzeżony dla decyzji rządowych. To bardzo słabe tłumaczenie, bo można by w ten sam sposób, czyli motywując to koniecznością ratowania budżetu promować tak absurdalne pomysły, jak sprzedaż któregoś z nadgranicznych województw, czy skarbów narodowej kultury. Tak więc prezydent dał do zrozumienia, że będzie się obojętnie przyglądał demontażowi finansów państwa przez swoich kolegów z Platformy, zaś swoją samodzielną polityczną pozycję budował będzie na małych projektach o marginalnym znaczeniu.

Sprawa jest tym bardziej smutna, że parę dni temu publikowaliśmy wywiad z Bronisławem Komorowskim, w którym z żalem zauważał, że umiera partia reform, która przez ostatnie dekady odmieniła Polskę. Decyzja prezydenta o podpisaniu ustawy emerytalnej jest niestety najlepszym tego dowodem. Ważne jest, by Trybunał Konstytucyjny szybko zajął się wnioskiem prezydenta, choć liczenie na to, że sędziowie trybunał uratują polski system emerytalny w tej sytuacji wydaje się przejawem nadmiernego optymizmu.

—Redakcja Rzeczpospolitej