Jak się jednak okazuje, również w kraju fundusze ?z Unii poprawiły bilans zatrudnienia. I to całkiem znacząco, w rzeczywistości dzięki nim mogło powstać ponad 200 tys. miejsc pracy dla osób zatrudnionych bezpośrednio przy obsłudze przepływów unijnych pieniędzy.

Do tego dochodzą tysiące firm, które dzięki wsparciu ?z Brukseli rozbudowały zakłady i zwiększyły zatrudnienie. Znaczącymi  beneficjentami środków z Unii są setki firm szkoleniowych i tysiące trenerów biznesu. Unijna perspektywa 2007–2013 i wart prawie ?12 mld euro program operacyjny „Kapitał ludzki" (POKL) był turbodoładowaniem dla polskiego rynku szkoleń i szkoleniowców. Podobnie jest w przypadku pracowników firm doradczych, pomagających firmom przebijać się przez meandry wniosków o dofinansowanie, nie wspominając o prawie ?25 tys. urzędników.

Te dwie ostatnie grupy mogą budzić wątpliwości. Ich rozwój jest w dużej mierze efektem unijnej machiny biurokratycznej. Najpierw setki urzędników w Brukseli produkują tysiące dokumentów i wytycznych, a potem do realizacji ich interpretacji potrzebne są setki innych specjalistów. O znaczeniu tych ostatnich przekonało się wielu przedsiębiorców, którzy polegli w staraniach o dofinansowanie z Unii. Nawet sensowne projekty nie miały szans, jeśli nie potrafiły sprostać wymogom unijnej biurokracji.

W nowej perspektywie finansowej pieniędzy z Unii będzie znacznie więcej ?– a z nimi i pretekstów do tworzenia urzędniczych stanowisk. Tym bardziej że teraz większa pula trafi do regionów, gdzie chętnych na posady w administracji nie brakuje. Warto zadbać o to, by trafiali na nie specjaliści, którzy pomogą Polsce utrzymać się w czołówce krajów najlepiej wykorzystujących unijne środki.