David Cameron i obcy najeźdźcy

Słowa premiera Davida Camerona o polskich imigrantach wyłudzających pieniądze brytyjskich podatników wywołały u nas spory szum i zaowocowały serią długich rozmów telefonicznych między Warszawą a Londynem. Cała sprawa, choć niewątpliwie bardzo nieprzyjemna, zasługuje jednak (moim zdaniem) na mniejszą uwagę, niż się jej poświęca. Z kilku powodów.

Publikacja: 10.01.2014 09:52

Witold Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Witold Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Foto: Fotorzepa, Pasterski Radek PR Pasterski Radek

Przede wszystkim premier Cameron powiedział rzecz nie tyle groźną, ile raczej niezbyt mądrą. Według zasad obowiązujących w cywilizowanym świecie, jeśli ktoś legalnie pracuje i płaci podatki w danym kraju, ma również prawo korzystać z wynikających stąd uprawnień socjalnych. Prawo to związane jest z podatnikiem, a nie z jego dzieckiem. Jeśli kraj wypłaca podatnikom dodatki lub daje ulgi na dziecko, to nie ma żadnego znaczenia, czy dziecko to mieszka na miejscu, w Polsce czy też zostało wysłane na roczny kurs językowy do Francji lub na odpoczynek do willi rodziców na Kajmanach.

Po drugie, premier Cameron mówił o czymś niemożliwym do zrealizowania. Pełne prawa socjalne, takie same jak własnym obywatelom, gwarantuje pracującym w Wielkiej Brytanii Polakom prawo Unii Europejskiej. Ewentualne zmiany traktatów unijnych są możliwe, ale wymagałyby zgody wszystkich krajów, w tym i Polski. Wielka Brytania ma oczywiście jeden sposób nacisku w ewentualnych negocjacjach: groźbę wystąpienia z Unii. Ale akurat w tej dziedzinie ustępstwa wiązałyby się ze złamaniem podstawowych zasad cywilizowanego świata (por. powyżej), więc raczej Londyn nie ma na to szans.

Po trzecie, premier Cameron mówił raczej o problemach związanych z działaniem brytyjskiego systemu ubezpieczeń społecznych, a nie z imigracją. Jeśli jest on zbyt hojny, Wielka Brytania może go oczywiście zmienić – ale dla wszystkich, także Brytyjczyków.

Po czwarte, premier Cameron powiedział coś ewidentnie na użytek wewnętrzny, a nie międzynarodowy. Znaczna część brytyjskiej opinii publicznej zaniepokojona jest dziś skalą imigracji (korzystnej dla gospodarki, ale jednak stwarzającej pewne problemy społeczne), a oliwy do ognia dodają obawy związane z otwarciem rynku pracy dla Bułgarii i Rumunii. Zdaje się, że polskim imigrantom dostało się trochę przypadkiem.

No i wreszcie po piąte, powinniśmy przyznać, że w tym, co mówił premier Cameron, jest też ziarno prawdy – bez wątpienia poza przygniatającą większością imigrantów, którzy chcą uczciwie pracować i płacić podatki, jest w Unii również grupa ludzi zainteresowanych emigracją po to, by korzystać z luk w hojnych systemach zabezpieczenia społecznego Zachodniej Europy. I to oni psują opinię innym.

Nie zmienia to faktu, że premier Cameron powiedział coś, czego powiedzieć nie miał prawa – i na pewno nie przysłużył się wzrostowi sympatii i zaufania między naszymi narodami. Gafy każdemu politykowi mogą się zdarzyć, choć jednym zdarzają się częściej niż innym (kilka miesięcy temu pytany o cenę chleba odpowiedział, że nie wie, bo używa maszyny do domowego wypieku).

Zamiast rozdzierać szaty, proponuję raczej z lekką wyższością wzruszyć ramionami.

Przede wszystkim premier Cameron powiedział rzecz nie tyle groźną, ile raczej niezbyt mądrą. Według zasad obowiązujących w cywilizowanym świecie, jeśli ktoś legalnie pracuje i płaci podatki w danym kraju, ma również prawo korzystać z wynikających stąd uprawnień socjalnych. Prawo to związane jest z podatnikiem, a nie z jego dzieckiem. Jeśli kraj wypłaca podatnikom dodatki lub daje ulgi na dziecko, to nie ma żadnego znaczenia, czy dziecko to mieszka na miejscu, w Polsce czy też zostało wysłane na roczny kurs językowy do Francji lub na odpoczynek do willi rodziców na Kajmanach.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację