Do lutego 2014 roku do niemal 30 proc. pokrycia wzrosła penetracja naziemnej TV cyfrowej. W tym samym czasie zmienna była obecność w naszych domach TV satelitarnej, a tzw. kabel, czyli penetracja TV kablowej, spadł o ponad 1,5 proc. Inne dane pokazują, że już powyżej 40 proc. gospodarstw domowych korzysta z telewizji cyfrowej.
A jednak sukces
Oznacza to, że wbrew wielu sceptykom, w tym moim własnym wątpliwościom, TV cyfrowa jest sukcesem, a ten sukces oznacza w praktyce, że jego inicjatorzy i autorzy (trzy urzędy: UKE, MAiC i KRRIT) doprowadzili do tego, że 40 proc. gospodarstw domowych otrzymało nie tylko podstawowy zestaw programów w wersji jakościowo o wiele lepszej niż dotychczasowe media analogowe, ale i dodatkowe kilkanaście programów.
Nie tylko ludzie z Polski B wybrali naziemną telewizję cyfrową, weszła ona na wszystkie salony, niezależnie od statusu rodzin, jako podstawowa lub dodatkowa usługa. O jej znaczeniu świadczy uporczywa walka Podbeskidzia i innych regionów, które są nadal jeszcze poza jej zasięgiem.
Teraz rodziny korzystające z DVB-T czekają na więcej, ponieważ już dawno zapowiedziano uruchomienie multipleksów 5, 6 i 8.
Za wprowadzeniem naziemnej TV cyfrowej w takiej skali (6 multipleksów wyłącznie telewizyjnych) przyjdą – trudne dziś do oceny pod względem skutków rynkowych, ale niewątpliwie bardzo korzystne dla konsumentów – zmiany na rynku telewizji bezpłatnej i płatnej, przetasowania udziałów rynkowych głównych graczy, zmiany podziału tortu reklamowego, zmiany cen usług i zawartości pakietów, szczególnie bezpośrednio konkurujących pakietów podstawowych w telewizji kablowej i satelitarnej.