Energia to test dla Unii

Proponując unię energetyczną, Polska powiedziała Europie „sprawdzam" w momencie dla UE bardzo trudnym – pisze Mariusz Swora, były szef Urzędu Regulacji Energetyki.

Publikacja: 29.04.2014 10:35

Red

Wspólny europejski projekt przeżywa kryzys i potrzeba idei, które natchną go w konkurencyjnej walce z rozwijającymi się gospodarkami USA i Chin. W prawie Unii Europejskiej brak też środków, które powstrzymałyby wspartą dyktatem surowcowym ekspansję Rosji, bądź też ich skuteczność jest ograniczona.

Propozycje Polski, znane do tej pory z przekazów medialnych, zmierzają w dobrym kierunku. To pakiet pozytywnych rozwiązań dla sektora paliwowo-energetycznego, który ma podstawowe znaczenie z punktu widzenia unijnej gospodarki i polityki. Należy zgodzić się z premierem, że nie są ofensywne, dodając jednak, że są ukierunkowane na znaczącą poprawę „defensywy", co jest ich dodatkowym walorem.

Dotyczą przy tym dwóch najistotniejszych elementów budowy wspólnego rynku energii w Unii, czyli rozwiązań rynkowych i infrastruktury dla gazu ziemnego, energii elektrycznej i ropy naftowej. Traktuję je jako wezwanie do budowania suwerennej europejskiej polityki surowcowej. Z zastrzeżeniem, że szczegóły polskiej propozycji poznamy w przyszłości, warto im się wstępnie przyjrzeć już teraz.

Agencja zakupowa i giełda

Polska proponuje powołanie agencji, która miałaby się zająć zakupami gazu – jak należy rozumieć – dla całej Unii. I to chyba najdalej idący z polskich postulatów. To propozycja optymalna z punktu widzenia zwiększenia siły zakupowej państw członkowskich poprzez ich centralizację. Teraz kupują gaz samodzielnie, co jest doskonale rozgrywane przez Rosję i Gazprom (pokrywa 30 proc. unijnego zapotrzebowania), który dyktuje wybranym państwom, w tym Polsce, ceny znacząco wyższe. Jest to zresztą przedmiotem postępowania wytoczonego Gazpromowi przez Komisję Europejską.

Sposób na to trzeba niewątpliwie znaleźć i powołanie agencji jest ciekawym pomysłem. Alternatywą może być koordynacja zakupów, przyjęcie zasady uczestnictwa przedstawiciela Komisji Europejskiej przy zawieraniu umów importowych i pełna transparentność cen gazu ziemnego kupowanego przez państwa członkowskie.

Polska, jak należy rozumieć, proponuje również „eksport" na forum europejskie naszej regulacyjnej specjalności – obowiązku giełdowego obrotu gazem (lub aukcji), wymierzonego w przedsiębiorstwa nadużywające pozycji rynkowej. To instrument znany prawu polskiemu (ale również np. węgierskiemu), który dobrze sprawdził się na rynku energii elektrycznej i został zastosowany na rynku gazu ziemnego (choć tutaj jego wprowadzenie napotyka opór krajowego giganta). Obowiązek giełdowego (bądź aukcyjnego) obrotu gazem ma walor transparentności i płynności, dlatego – na co wskazuje przykład z naszego kraju – z pewnością napotka opór europejskich czempionów gazowych. Polska chciałaby również, korzystając ze środków znanych prawu ochrony konkurencji, wprowadzić nakaz sprzedaży określonych instrumentów infrastruktury lub udziałów. Tego typu nakazy to silny środek, który może być skuteczną bronią przeciwko próbom przejęcia kontroli nad rynkiem przez podmioty zewnętrzne (np. Gazprom), ale również przez podmioty działające na rynku wewnętrznym UE. Niestety, na razie nie jest jasne, kto i na jakiej podstawie mógłby je stosować. Do tej pory były stosowane przez Komisję Europejską w postępowaniach antytrustowych wobec firm europejskich. Ich stosowanie wymaga istnienia jasnych i silnych podstaw, bo chodzi tu de facto o rodzaj wywłaszczenia. Doprecyzowanie tej propozycji jest niewątpliwie potrzebne.

Klauzule zakazane

W części rynkowej zwraca też uwagę propozycja stworzenia unijnego katalogu klauzul, które byłyby niedozwolone w kontraktach importowych. Do tej pory klauzule tego typu były eliminowane przez Komisję Europejską w indywidualnych postępowaniach dotyczących naruszenia art. 102 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Nie udało się jednak wyeliminować ich w pełni. Przyjęcie takiego katalogu jako rozwiązania obowiązującego na poziomie unijnym mogłoby zapewnić większą skuteczność i wsparcie dla państw członkowskich, które same w sobie nie radzą sobie z dyktatem dostawców narzucających klauzule zakazu odsprzedaży czy take or pay (bierz lub płać).

Pozytywnie należy ocenić te propozycje, które dotyczą rozwoju infrastruktury i zmierzają do uprzywilejowania rozbudowy infrastruktury przesyłowej w państwach Europy Środkowej i Wschodniej oraz budowy południowego korytarza gazowego, który ma dostarczać gaz z regionu Morza Kaspijskiego do UE. W ramach części infrastrukturalnej zwraca też uwagę na rozwój ropociągów, magazynów ropy naftowej oraz wsparcia dla nowych technologii jej przetwarzania.

W odniesieniu do infrastruktury elektrycznej i gazowej należy zwrócić uwagę, że zgodnie z prawem unijnym może być ona uwolniona spod niektórych rygorów, np. zasady dostępu stron trzecich. W ubiegłym roku Komisja Europejska poważnie wstrzymała możliwość uzyskania tego typu zwolnień w odniesieniu do gazociągu South Stream. Propozycje polskie mają możliwość takie zwolnienia ograniczyć i ukierunkować je na projekty dywersyfikacji dostaw. I tę propozycję należy ocenić pozytywnie.

Wyjść z martwego punktu

Przedstawione wybrane aspekty polskich propozycji dotyczącej powołania Unii Energetycznej dotykają najbardziej istotnych elementów budowy wspólnego rynku energii w Unii Europejskiej. Co ważne, w większości nie są formułowane jedynie z punktu widzenia partykularnego interesu jednego kraju. Nie interesuje mnie przy tym dyskusja, czy zostały sformułowane na użytek kampanii wyborczej czy też nie.

Polskie propozycje trafiły na dobry czas, i to nie tylko ze względu na Ukrainę i aneksję Krymu. Budowa wspólnych rynków energii elektrycznej i gazu ziemnego w Unii znajduje się obecnie w martwym punkcie, głównie ze względu na partykularyzm państw członkowskich. Nie tylko zresztą unijnej energetyce, ale i całej Unii Europejskiej potrzebny jest pozytywny projekt, który zbuduje podwaliny silnej europejskiej gospodarki. Polskie propozycje traktuję jako ważny test tego, czy Unia jest jeszcze efektywna jako gospodarcza całość zdolna do udziału w globalnej grze konkurencyjnej. To bardzo dobrze, że zostały postawione i że Europa chce o nich rozmawiać.

Dr hab. Mariusz Swora pracuje ?obecnie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

Wspólny europejski projekt przeżywa kryzys i potrzeba idei, które natchną go w konkurencyjnej walce z rozwijającymi się gospodarkami USA i Chin. W prawie Unii Europejskiej brak też środków, które powstrzymałyby wspartą dyktatem surowcowym ekspansję Rosji, bądź też ich skuteczność jest ograniczona.

Propozycje Polski, znane do tej pory z przekazów medialnych, zmierzają w dobrym kierunku. To pakiet pozytywnych rozwiązań dla sektora paliwowo-energetycznego, który ma podstawowe znaczenie z punktu widzenia unijnej gospodarki i polityki. Należy zgodzić się z premierem, że nie są ofensywne, dodając jednak, że są ukierunkowane na znaczącą poprawę „defensywy", co jest ich dodatkowym walorem.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska