Pierwszy kwartał tego roku wypadł w polskich kinach bardzo dobrze, w przeciwieństwie do całego ubiegłego roku. Choć wyjście do kina coraz rzadziej można nazwać odwiedzinami na salonach X Muzy, a coraz częściej wypadem w rodzaju tego do budki z fast foodem (na seansach w najlepsze trwa konsumpcja i głośne rozmowy), to wciąż jest w modzie. Wiele zależy w branży od repertuaru, więc nie każdy kwartał czy rok wypadają tak samo.
Ubiegłoroczny spadek sprzedaży biletów w Polsce można tłumaczyć repertuarem, ale to szersza tendencja. ?O 4 proc., do 908 mln, spadła w nim także liczba biletów kinowych sprzedanych we wszystkich krajach UE. Nie powinno to dziwić w dobie powszechnego dostępu do filmów w internecie (legalnych i niestety nielegalnych także) oraz w ofertach wideo na żądanie operatorów płatnej telewizji. Kluczowa będzie w najbliższych latach odpowiedź na żartobliwe niegdyś tytułowe pytanie. O tym czy wyjście do kina zawsze będzie w modzie przekonamy się, gdy złamany zostanie kinowy monopol na filmowe premiery. ?Na razie sieci kinowe trzymają się, bo ?w legalnych serwisach internetowych premier filmowych właściwie nie ma.
Ale upór internetowej konkurencji i widzów może ten monopol przełamać. ?Co wtedy? Badanie przeprowadzone niedawno na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest ?dla kin bezlitosne. Wynika z niego np., że prawie 40 proc. chadzających do kina internautów ze względu na dostęp do sieci bywa tam rzadziej. Jedna czwarta przyznaje, że przynajmniej raz w ciągu ostatniego roku zrezygnowała z wyjścia do kina, by obejrzeć film w internecie. Kto jest dziś pewien tego, że gdy w sieci legalnie ?i w dobrej jakości pojawią się premiery, większość nie zrezygnuje z magii ciemnej sali, by oglądać filmy prosto ze smart TV czy laptopa, bez uciążliwych reklam ?i gadatliwych sąsiadów? A może kino ?i tak wygra z siecią, bo jest pretekstem ?do wyjścia z domu i wspólnego spędzania czasu? A Państwo chodzą do kina ?czy na film?