Trzeba było tej tragedii, abyście coś z tym problemem zrobili?
To był wstrząs dla całej branży, myślę, że wszyscy wyciągnęliśmy wnioski z tej tragedii. W Bangladeszu zdarzały się przypadki oszustw wobec zagranicznych firm. Ich przedstawicielom pokazywano fabryki, gdzie panowały warunki porównywalne do poziomu europejskiego, a w rzeczywistości produkcja odbywała się zupełnie gdzie indziej. Nauczyło nas to tego, aby nie wierzyć agentom na słowo. Tworzymy nowy dział z biurem w Dhace, który będzie zajmował się bezpośrednią kontrolą fabryk w Bangladeszu.
A może z powodu problemów w Bangladeszu nie powinno się tam zlecać produkcji?
Wycofanie się przemysłu odzieżowego z Bangladeszu byłoby tragedią dla jego mieszkańców, bo produkcja odzieży stanowi około 80 proc. PKB tego kraju. Dlatego jednym z warunków porozumienia Accord jest zapewnienie, że firmy nie będą wycofywały zamówień z Bangladeszu. Kluczowym działaniem jest tu prowadzenie działań kontrolnych i szkoleniowych w fabrykach oraz ich modernizacja .
Kolejny błąd to głośna sprawa wyprowadzenia do rajów podatkowych praw do marek z portfolio LPP.
Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie reakcja na tę decyzję. Szybko, bez sprawdzenia faktów przyklejono nam łatkę firmy, która stosuje nielegalne wybiegi, żeby uciec od płacenia podatków w Polsce. Tymczasem, w naszym kraju jesteśmy szóstym największym prywatnym podatnikiem i dziesiątym ogółem. Co roku wartość odprowadzanego przez nas do Skarbu Państwa podatku jest o ok. 20 proc. wyższa. W tym roku zapłacimy już najprawdopodobniej ok. 100 mln zł podatku CIT.
Ta optymalizacja może wam w tym roku przynieść 25 mln zł oszczędności. Warto było?
Szum związany z tą sprawą był nieproporcjonalnie duży. Optymalizacja podatkowa jest zjawiskiem zupełnie legalnym, stosowanym dużo powszechniej niż się wydaje, zarówno przez zagraniczne, jak polskie firmy. Nie wiem, jakie są motywy innych przedsiębiorców, w naszym przypadku środki finansowe, które pozostają w spółce dzięki optymalizacji są w większości reinwestowane w rozwój firmy. Prowadząc działalność biznesową, musimy być konkurencyjni wobec takich firm, jak Inditex czy H&M.
W tym roku planujecie otworzyć w Polsce sklepy o powierzchni 77 tys. m kw. To wciąż bardzo dużo. Czy potencjał w kraju się kończy?
Polski potencjał oceniam na mniej więcej dwa najbliższe lata, nie znaczy to jednak, że dojdziemy do ściany i skończą się wszystkie możliwości rozwoju. Przygotowujemy się do rozszerzenia oferty i wprowadzenia naszej nowej, szóstej już marki. Planujemy, że pierwsze kolekcje pojawią się w sklepach w 2016 r. Będzie to damska i męska odzież z wyższej półki – poziom cen będzie ok. dwukrotnie wyższy od modeli Reserved.
W ostatnich latach wypłaciliście na dywidendę 44-52 proc. zysku. Jak będzie w kolejnych latach? Nadal będziemy dzielić się zyskiem z akcjonariuszami. Co roku planujemy wypłacać dywidendę wyższą o 10 proc. na akcję.
Rozważacie rozwój przez akwizycje? Nie. W poprzednich latach ten sposób rozwoju był całkiem korzystny, co pokazało przejęcie przez nas spółki Artman i należących do niej marek House i Mohito. Obecnie to zbyt drogie rozwiązanie. Lepiej budować od podstaw własną markę, czego dowodem jest nasz Sinsay. Stworzenie marki pochłonęło 20-30 mln zł. Kupno podobnego brandu kosztowałoby nawet kilkaset mln zł.
Przeprowadzicie split akcji?
Nie zrobimy tego. Jedna akcja Berkshire Hathaway, firmy Warrena Buffeta, kosztuje ponad 190 tys. USD, więc mamy do czego dążyć. Dzięki wysokiej cenie nasze akcje mają szansę przyciągnąć prawdziwych inwestorów, którzy lokują oszczędności długoterminowo, a nie graczy giełdowych.
A pan będzie się pozbywał akcji LPP?
Na razie nie rozważam sprzedaży nawet części mojego pakietu. Nawet nie chcę myśleć, co miałbym zrobić z tymi pieniędzmi.