Czy sytuacja, jaką dzisiaj mamy na Ukrainie powinna pana zdaniem skłonić europejskie rządy do zastanowienia się nad wydatkami na obronność?
Nawet, gdyby tego konfliktu nie było, wszystkie kraje UE powinny przeznaczać na obronność co najmniej 2 proc. PKB. Dzisiaj jedynie garstka z nich osiąga ten poziom i wiem, że Polska jest blisko tej wielkości. Natomiast sytuacja na Ukrainie pokazuje, że militarne rozwiązania konfliktów nadal są narzędziem dyplomacji. Można udawać, że się tego nie widzi, ale fakty mówią za siebie.
Prezydent Putin powiedział, że rosyjska zbrojeniówka nie będzie już importować komponentów z zachodu. Czy Airbus Group na tym ucierpi?
Podczas Zimnej Wojny Rosjanie nie kupowali na zachodzie praktycznie nic, a i zachód nie wyrywał się do kupowania rosyjskiego uzbrojenia. Aktualnie, nie prowadzimy z Rosją interesów w obszarze zbrojeniowym. Jednak w dzisiejszych czasach, powiązania biznesowe się przeplatają i jesteśmy od siebie wzajemnie uzależnieni. Od Rosji kupujemy surowce do produkcji samolotów cywilnych. Jako szef dużej firmy jestem zobowiązany bronić się przed ryzykiem, w tym także ryzykiem braku niezbędnych dostaw.
Zmiana nazwy grupy z EADS na Airbus Group była największym rebrandingiem w europejskiej historii. Co zmieniło się w samej firmie?