Rz: Na ile zmieniła się strategia kierowanej przez pana marki po tym, jak pakiet udziałów przejął chiński Dongfeng?
Nic się nie zmieniło. Przez 20 lat ze sobą współpracujemy, a głównym celem tej współpracy jest zwiększenie sprzedaży peugeotów i citroenów w Chinach. I ostatnie lata, a w szczególności miesiące, są tam dla Peugeota niesłychanie pozytywne, bo sprzedaż rośnie szybciej niż rynek. Może tylko współpracujemy ze sobą jeszcze bliżej. I pewnie będziemy razem otwierać nowe fabryki i zwiększymy sieć dilerów. Z Chin zamierzamy zbadać rynki Azji Południowo-Wschodniej. Bo wiemy, że z autami, jakie wyjeżdżają z naszych fabryk w Chinach, możemy wejść do krajów, gdzie konsumenci mają gust podobny do chińskiego.
PSA ma teraz mieć trzy wyraźnie różniące się od siebie marki: Peugeota, Citroena i DS. Na czym polega zmiana? Bo przecież dotychczas także były trzy?
Zorientowaliśmy się, że Citroen i Peugeot są zbyt bliskie siebie i wręcz dochodzi do kanibalizacji. Mieliśmy produkty w tym samym segmencie rynkowym, bardzo do siebie podobne. Teraz chcemy jasno pokazać, że Peugeot, Citroem i DS bardzo się od siebie różnią. W naszej sytuacji najlepszym wyjściem było więc przetasowanie w górę rynku, ale zrobiliśmy to inaczej niż konkurencja. Peugeot będzie miał wersje swoich aut lepiej wyposażone, z najnowocześniejszymi silnikami. Dla Citroena zdecydowaliśmy się przygotować specjalną podstawową linię produktów. DS to auto z segmentu premium. Tym samym staramy się dojść do różnych grup konsumenckich.
Czy to oznacza, że auta produkowane przez PSA podrożeją? Czy mają cenowo zbliżyć się np. do volkswagenów?